World of Warcraft: The War Within — pierwsze wrażenia. Nowa historia, nowy start…

Gra dostępna na:
PC
Baner gry World of Warcraft: The War Within. W centrum płonące logo gry. Po bokach postacie fantasy: mroczna sylwetka smoka, elf z magicznym łukiem oraz wojownik z mieczem. Tło przedstawia mistyczną, mroczną scenerię z błękitnymi odcieniami.

Od premiery, jak i wczesnego dostępu, minęło już trochę czasu. To najlepszy moment, aby podzielić się z Wami pewnymi spostrzeżeniami i pierwszymi wrażeniami z najnowszego dodatku World of Warcraft: The War Within. Warto tutaj wspomnieć, że jest to początkowa część Sagi Worldsoul, która została podzielona na trzy części: The War Within, Midnight oraz The Last Titan.

YouTube player

Czempionie! Azeroth Cię potrzebuje.

Zdaję sobie sprawę, że dla części z Was wątek fabularny World of Warcraft skończył się na „KILL’em ALL”, jak mawia klasyka — a dokładniej na Shadowlands. Wtedy właśnie Sylvanas Windrunner otrzymała na sam koniec swego rodzaju redemption arc, choć wcześniej, na przestrzeni poprzednich dodatków, postać ta została zniszczona. Niemniej jednak uważam, że raczej jej potencjał został po prostu niewykorzystany, podobnie jak jej nowa historia. Początek opowieści The War Within de facto odbywał się na przestrzeni Legionu i Battle for Azeroth.

Zacznijmy zatem od początku. Pod koniec Legionu, gdy pokonaliśmy Avatar spaczonego Tytana Sargerasa, ten postanowił podjąć próbę zabicia naszej planety Azeroth, która okazała się uśpionym tytanem. Przez cały ten dodatek części z Was — mam tu na myśli graczy, którzy wcielili się w shadow priesta — towarzyszył artefakt Xal’atath: Blade of the Black Empire. Wówczas jego posiadacze mogli usłyszeć bądź przeczytać szepty tajemniczej postaci, która została uwolniona z owego ostrza w Battle for Azeroth i zniknęła w cieniu naszej walki ze sługami Old Godów.

Surrealistyczny widok podziemnej jaskini z unoszącą się figurą i odległymi strukturami

Dwa dodatki później Xal’atath powraca do naszego świata, sprzymierzając się z rasą Nerubian i próbując zemścić się na wszystkich, którzy przyczynili się do jej niewoli. Jednocześnie próbuje podbić Azeroth, na co my, jako bohaterowie, nie możemy pozwolić.

Samą kampanię — jaka obecnie jest dostępna — oceniłbym pozytywnie pod kątem scenariusza, negatywnie natomiast, jeśli chodzi o jej rozłożenie w systemie progresji naszej postaci. Kończy się ona na przełomie 77 poziomu, podczas gdy w poprzednich dodatkach koniec początkowej kampanii przypadał w okolicy maksymalnego poziomu. Oczywiście jest masa aktywności pobocznych, jak również questów, dzięki którym nadgonimy brakujące poziomy, ale mimo wszystko pewien niesmak pozostaje.

Random HC, a może Delve’y… A nie, jednak World Quest…

Skoro już wspomniałem o aktywnościach dodatkowych, czas pociągnąć temat nieco dalej. Na chwilę obecną takowe są mocno ograniczone. Jest to wypadkową między innymi wczesnego dostępu względem oficjalnej daty premiery, gdzie część graczy mogła rozpocząć przygodę 22.08, a pozostali dopiero 26.08. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że same raidy były zawsze dostępne około dwa tygodnie od premiery, natomiast „mythic 0” były dostępne od razu. Tak było dotychczas, gdyż w The War Within aktywności mythic dungeonów zostały opóźnione do startu raidów — czyli sezonu 1. Co za tym idzie, na chwilę obecną mamy:

  • World Questy
  • Normal Dungeon
  • Heroic Dungeon
  • Delves (nowy system)

World Questy są to aktywności w otwartym świecie gry, gdzie wykonujemy przeróżne zadania, od zabicia {x} przeciwników, po zebranie {y} przedmiotów. Otrzymujemy za nie nagrody i na początku tak bardzo pożądaną reputację, ułatwiającą ubieranie naszej postaci. Jeśli chodzi o Dungeony, to są to po prostu lochy z określoną liczbą bossów, różniące się jedynie poziomem trudności — w teorii, bo w praktyce osobiście różnicy nie odczułem.

Fantastyczna scena z gry w jaskini: fioletowa postać gracza unosi się wśród bujnej roślinności i dziwnych stworzeń w niebiesko-zielonym otoczeniu skalnym."

Jeśli chodzi natomiast o system Delve’ów, to tutaj w końcu mogłem się w niego nieco wgryźć i sprawdzić, jak wiele ma on z poprzednich tego typu mechanik, począwszy od Scenariuszy z Mist of Pandaria, na Torghast z Shadowlands kończąc. Ponieważ zrobiłem wszystkie, które są dostępne w grze na maksymalnym aktualnie poziomie (Tier 3), z całą pewnością mogę powiedzieć, że jest to przyjemna rozgrywka dla casualowego gracza. Pozwoli mu ona ubrać swoją postać na tyle, by nie odstawała od reszty graczy, choć zobaczymy jak ten loot system będzie zeskalowany, gdy wystartują raidy.

Sam gameplay w Delve’ach jest bardzo przyjemny i co najważniejsze, nie jest nużący, jak to miało miejsce w jego odpowiednikach znajdujących się na Pandarii czy Shadowlands. Jedynie co bym w nim zmienił, to specjalizacje naszego pomocnika. Mamy do dyspozycji albo DPS, albo Healera, co w przypadku gdy sam gram healerem, raczej średnio się sprawdza. Warto tutaj wspomnieć, że możemy przejść instancje również w party z innymi graczami. Same lokacje i ich design są zróżnicowane, co również pozytywnie wpływa na rozgrywkę. Nasz kompan również ma jakąś formę rozwoju, choć ubogą — mam nadzieję, że w przyszłości to się zmieni.

Po przeczytaniu tego wszystkiego pewnie zastanawiacie się, czym one tak naprawdę są i czym różnią się, od powiedzmy pozostałych aktywności? Otóż System Delve’ów jest rodzajem instancji, w której zamiast farmy bossów z przypisanym im loot table, wykonujemy zadania środowiskowe, gdzie dopiero na samym końcu czekać będzie na nas silny przeciwnik pilnujący skarbca. Jednego razu przyjdzie nam zwiedzić kopalnie i uwolnić tam uwięzione krasnoludy innym zaś przeprowadzić NPC, aby ten pobrał próbki do badań. Zresztą obecny pomocnik, jakim jest Brann Bronzebeard, należy do organizacji Ligii Odkrywców, zakładam, że w przyszłości będą dochodzić kolejni sojusznicy z tej organizacji.

Zrzut ekranu z gry World of Warcraft przedstawiający postać gracza otoczoną magicznymi efektami i stworzeniami w słabo oświetlonym, przypominającym loch środowisku. Postać 'Nzamed the Faceless One' jest widoczna w centrum, otoczona niebieską bańką. Widoczne są różne inne nazwy postaci i stworzeń, w tym 'Rampaging Elementals' czerwonym tekstem. Scena przedstawia trwającą bitwę z kolorowymi efektami czarów.

O problemach technicznych

. Nie ma chyba gry online, która nie zmagałaby się z problemami technicznymi w czasie premiery, dlatego, zamiast skupiać się na ich krytyce, chciałbym opisać, jakie trudności napotkałem i jak wpłynęły one na rozgrywkę. Jeśli chodzi o sam start zarówno early accessu (22.08), jak i oficjalnej premiery (26.08), to w kwestii stabilności serwerów nie doświadczyłem problemów. Na czacie gildyjnym oraz tak zwanym general chat również nie dostrzegłem takich sygnałów. W przypadku tego drugiego, gdy coś się działo, można było zaobserwować spam szyderczych wiadomości „laggi som?” i tym podobne.

Bugów w trakcie kampanii również nie doświadczyłem, choć moim kompanom, z którymi wówczas levelowałem, zdarzało się, że jakiś skrypt z NPC się nie załadował i nie można było rozpocząć zadania. Wówczas trzeba było zmienić shard serwera na inny przy pomocy albo instancji, albo innych elementów systemu Group Findera.

Największą bolączką na ten moment jest dom aukcyjny, który raz działa, a raz nie. Wynika to przede wszystkim ze spamu naprzemiennego wystawiania i anulowania aukcji przez różnej maści boty — największą plagę gier MMO. Niemniej problem ten bardzo negatywnie wpływa na odbiór gry, ponieważ, jakby nie patrzeć, jest to jeden z jej kluczowych elementów. Wszak wszyscy chcemy zarabiać miliony złotych monet, które to moglibyśmy spożytkować na trunki w Goldshire i… ekwipunek pozwalający na odblokowanie aktywności — jeśli nie mamy szczęścia na instancjach.

Zrzut ekranu z gry World of Warcraft przedstawiający postać gracza 'Nzamed the Faceless One' stojącą na ścieżce w bujnym, fantastycznym lesie. W tle widoczne są wysokie, szpiczaste skały i bogata roślinność w odcieniach zieleni i błękitu. Nad postacią gracza unosi się napis 'Penumbral Bull', prawdopodobnie oznaczający pobliskiego przeciwnika. Scena przedstawia malowniczy, mistyczny krajobraz gry.

Czy warto wrócić do Azeroth?

Pomijając problemy z domem aukcyjnym, które niewątpliwie mogą czasem zirytować, a najprawdopodobniej wkrótce zostaną naprawione, w najnowszym dodatku do World of Warcraft bawię się naprawdę bardzo dobrze. Wiadomo, że jako gracz z nastawieniem hardcore’owym pod kątem endgame’u, wyczekuję startu sezonu, ale zdaję sobie sprawę z faktu, że jestem w mniejszości populacji gry, a większość to jednak gracze casualowi.

Rozmawiając na czacie gildyjnym z tą częścią społeczności gry i gildii, widzę, że oni również są zadowoleni, bo nie mają poczucia FOMO względem tych, którzy na zabawę poświęcają więcej czasu. Oczywiście w jakimś stopniu powstanie przepaść w ekwipunku pomiędzy jednymi a drugimi, ale nie oszukujmy się, jest to całkowicie normalne. Ciekaw jestem, jak bardzo w najbliższych tygodniach i miesiącach system Delve’ów ową przepaść zniweluje.

Zrzut ekranu z gry World of Warcraft przedstawiający surrealistyczny, mistyczny krajobraz. W centrum obrazu unosi się fioletowo-niebieski stwór przypominający smoka lub węża. Otoczenie jest mgliste, z szarymi skałami i kryształowymi formacjami w odcieniach błękitu. Nad sceną dominuje masywna, czerwono-złota konstrukcja zawieszona w fioletowym niebie, przypominająca odwrócony baldachim lub fragment architektury. Całość tworzy enigmatyczną, fantastyczną atmosferę charakterystyczną dla świata gry.

Pewne jest jedno: zarówno jedni, jak i drudzy zawsze mają co robić w grze, a to wydaje mi się najważniejsze w grach MMO. Czy tak faktycznie będzie? Przeczytacie w pełnoprawnej recenzji pod koniec września, gdy już wszystkie aktywności będą dostępne i będę mógł porównać za pomocą logów, jak wówczas prezentować się będzie przedział item level większości graczy.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Za dostarczenie gry dziękujemy firmie Cenega.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Avatar photo
Pasjonat gier komputerowych od najmłodszych lat, pamiętający czasy ZX-Spectrum i C64. Wieloletni fan gier spod stajni Blizzarda. Najbardziej lubi oglądać rozgrywki esportowe Starcrafta.
Scroll to top