O Achilles: Legends Untold dowiedziałem się całkowitym przypadkiem, oglądając stream mojego dobrego znajomego, który podobnie jak ja siedzi mocno w gatunku hack’n’slash. Już wtedy tytuł ten od studia Dark Point Games mnie zainteresował, nie tylko osadzeniem historii w starożytnej Grecji. Bardziej byłem ciekaw, jak sprawdzi się połączenie zgoła dwóch różniących się gatunków i o tym właśnie jest ten tekst.
Walka Herosa z Bogami
W grze wcielamy się w słynnego Achillesa, znanego nam z mitologii greckiej półboga i herosa. Oczywiście wątek fabularny różni się nieco od tego, co wynieśliśmy z lekcji polskiego. Jako bohater znaleźliśmy się w samym środku konfliktu pomiędzy Hadesem a Aresem, gdzie naszym celem jest pokonanie syna tego drugiego — Hobosa — aby zakończyć odwieczną walkę bogów.
O ile sam Achilles w grze jest po prostu herosem, tak pozostałe postacie nie są specjalnie angażujące. Wynika to niejako z gatunku gry, a w zasadzie połączenia kilku gatunków takich jak H’n’S i Soulslike. Tu raczej nie oczekuje się — zwłaszcza w tym pierwszym — jakiejś angażującej fabuły i rozbudowanych postaci pod kątem związanej z nimi historii. Wówczas raczej stawia się przede wszystkim na rozgrywkę, aniżeli rozwój fabularny postaci. To, moim zdaniem, akurat w przypadku Achilles: Legends Untold się sprawdza.
Tutaj przewrót, tam blok i ciągła walka z niemilcami
Jak już wspomniałem Achilles: Legends Untold jest swego rodzaju połączeniem dwóch zgoła różnych gatunków hack and slash oraz soulslike. Co w mojej ocenie nie wypadło tak źle, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Zwłaszcza jeśli jest to dobrze wykonane, a tutaj zastrzeżeń z mojej strony brak. Rozgrywka sama w sobie jest przyjemna, jeśli chodzi o element h’n’s, jak również są w niej elementy wymagające jak to ma miejsce w soulslike. Choć oczywiście w przypadku tego drugiego, próg irytacji jest znacznie mniejszy z potencjalnych niepowodzeń niż w takich Dark Soulsach. A mimo to podczas walki są elementy, które mogą nas pozytywnie zaskoczyć.
Pierwszym z takich elementów, który przychodzi mi do głowy, jest fakt, że przeciwnicy potrafią z sobą współpracować. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, gdy widzę jak jeden z przeciwników zostaje wybity przez drugiego przy pomocy tarczy, aby skrócić dystans. A jest to dopiero początek, bo kolejnym elementem, o jakim chciałbym tutaj wspomnieć, są zadania poboczne, które nie wybijają nas z głównej fabuły. Podobnie zresztą jak aktywności poboczne takie jak piwnice, lochy czy szczeliny, w których to walczymy z kilkoma falami przeciwników.
Gameloop to jeden z najważniejszych elementów gatunku aRPG, bo zawsze musi być jakaś marchewka, za którą warto podążać. Tutaj niestety mam wrażenie jest więcej wad niż zalet. Ponieważ itemizacja w żaden sposób nie zachęca nas do farmienia przedmiotów. Pomimo tego, że system rozwoju postaci jest naprawdę bardzo dobrze przemyślany, można to porównać do systemu rozwoju znanego z Grim Dawn, a dokładniej mam na myśli perki z Devotions z tą różnicą, że ów gwiazdozbiory są z sobą połączone, a nie jak to ma miejsce w Grim Dawn. Do tego dodajmy crafting, który też nie jest jakoś specjalnie rozwinięty. Powiedziałbym raczej, że opiera się on głównie o ulepszanie przedmiotów podobnie jak to ma miejsce w soulsach „+1”. Co de facto nie sprzyja chęci do dalszej rozgrywki po ukończeniu fabuły.
Praktyka czyni mistrza
Rzadko się zdarza, żeby można było oszczędzić swojego przeciwnika przed śmiercią, dlatego też osobiście gdy miałem takowy wybór, wszystkich zabijałem w imię zasady: nie ma przebaczenia. Dlatego też nie mogę Wam powiedzieć, czy ów decyzja ma jakiś wpływ na fabułę, ale pomyślałem, że warto o tym wspomnieć. Być może okażecie się bardziej łaskawi wobec swoich oprawców i doświadczycie zawartej historii w nieco inny sposób ode mnie.
Mając na uwadze to, jak istotny jest balans rozgrywki, to warto tutaj wspomnieć jak on wypada w Achilles: Legends Untold na tle innych gier z gatunku aRPG. No i tutaj szczerze mówiąc, nie można tego jednoznacznie orzec. Ponieważ owszem gra jest nierówna, jeśli chodzi o rozgrywkę. Zwłaszcza w tak zwanym endgame, który praktycznie w mojej ocenie na ten moment nie istnieje. Tak sama gra sprawiła mi ogrom frajdy, walka z przeciwnikami bywała wymagająca, zwłaszcza gdy pojawiali się nowi przeciwnicy. Bo w przypadku ich różnorodności zarzucić nic nie mogę. Ponieważ nie odczuwałem względem nich żadnego znużenia podczas kilkunastu godzin rozgrywki.
Mówi się, że soulslike to trudny gatunek i być może przez to możecie patrzeć z obawą na Achillesa. Nic bardziej mylnego, otóż jeśli chodzi o tak zwany próg wejścia to gra ma ustawiony dość nisko. Być może jest to właśnie za sprawą tego, że nie jest to typowy soulslike, a jedynie zgrabne połączenie tegoż gatunku z hack and slash’em. Ponieważ mam wrażenie, że to właśnie ten drugi jest core’em rozgrywki, Bo jakby nie patrzeć, to owszem po śmierci tracimy doświadczenie i potem możemy je odzyskać, podnosząc „dusze”, owszem rozwój postaci jest tylko w kapliczkach, ale sam poziom postaci wbija się poprzez zdobycie odpowiedniej ilości XP. A nie jak to ma miejsce w Dark Souls, że jak zdobędziemy tysiące dusz to wówczas przy ognisku odpowiednią ilość poziomów. Dzięki czemu śmierć nas aż tak nie boli, a dalej możemy coś stracić.
Podczas podróży będzie na co popatrzeć
Jakość grafiki w Achilles: Legends Untold jest, ogólnie rzecz biorąc, poprawna. Oczywiście zdarzają się tutaj elementy wykonane bardzo dobrze, ale również nie brakuje takich, które wypadają przeciętnie. O ile do modeli postaci i zwierząt nie można się przyczepić, tak w przypadku flory wykonane modele są po prostu nijakie. Nie jest to jakaś ogromna wada, która wpływałaby na doznania podczas rozgrywki, ponieważ gra w dużej mierze poza przerywnikami filmowymi osadzona jest w rzucie izometrycznym. Choć zdarzają się również takie etapy, gdzie ustawienie kamery pozwala zobaczyć panoramę lokacji, a wówczas potrafi ona zrobić piorunujące wrażenie.
Same przerywniki filmowe w większości są zrobione na silniku gry, choć zdarzają się i takie, które są stworzone w formie statycznych obrazów wyglądających jak starożytne rysunki — taki sam styl artystyczny stosowany był, chociażby przez Blizzard w Diablo III. W mojej ocenie nie jest to niczym złym, wręcz przeciwnie, dzięki takiej formie gra nabiera więcej głębi.
W tytułach, które wymagają od nas reagowania na poczynania przeciwników, wykonanie elementów animacji jest kluczowe. W Achilles: Legends Untold są one wykonane bardzo dobrze, nie ma żadnych problemów z ich czytelnością, pomimo tego, że kamera izometryczna raczej nie jest domyślną dla gier opartych o mechaniki walki znane z soulslike, gdzie mamy ograniczenie w postaci staminy na przewrót celem uniknięcia ataku przeciwników.
Struktura gry jest w dużej mierze liniowa, gdzie podążamy z punktu A do punktu B na podstawie aktualnie posiadanego zadania. Dzięki temu twórcy mogli przedstawić nam świat w jak najlepszej możliwej formie i to w kontekście designu świata w wątku głównym ma jak najbardziej miejsce. Natomiast jeśli przyjrzymy się holistycznie, to wówczas etapy poboczne takie jak piwnice, portale do zaświatów, mam wrażenie, że takiej miłości twórców nie otrzymały. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że są to raczej elementy aktywności pobocznej, które mają na celu pozwolić nam zdobyć czy to doświadczenie, czy też przedmioty. Nie jest to też tak, że wówczas elementy aktywności pobocznej są jakoś tragicznie zrobione, po prostu można odczuć wrażenie, że poświęcono im mniej czasu w sferze graficznej względem tego, co widzimy, przechodząc wątek główny.
Pod kątem doświadczeń związanych z UI/UX nie mam żadnych zastrzeżeń. Wszystko tutaj jest czytelnie przedstawione, dzięki czemu nawigacja pomiędzy poszczególnymi funkcjami przebiega bezproblemowo. Co dodatkowo wpływa pozytywnie na rozgrywkę, ponieważ nie spędzamy niepotrzebnie czasu na poszukiwaniu odpowiednich elementów takich jak drzewko rozwoju itp. Sam HUD przypomina mi nie tylko soulslike, co jest oczywiste, ale również i gry z serii TES od Bethesdy.
Otaczający nas dźwięk wojennej pieśni
Jak część z Was wie, uwielbiam muzykę w grach i często zwracam uwagę na to, czy ma ona jakiś wpływ na rozgrywkę, czy jest jej dopełnieniem. Teraz pewnie się zastanawiacie, czy tak jest też i w tym przypadku, a odpowiedź brzmi, że to zależy. Otóż bywają momenty, gdzie muzyka znacząco się wybija, dzięki czemu np. podczas walki wpadamy w potrzebny wówczas rytm. Z drugiej jednak strony, poza walką ona niczym specjalnym się nie wyróżnia.
O ile jeszcze w przypadku muzyki, która powinna pełnić rolę dopełnienia, podczas rozgrywki już wszystko zostało powiedziane, tak w przypadku udźwiękowienia nie koniecznie. Tutaj ten element audio, dzięki któremu zwiększa się immersja, jest wykonany po prostu poprawnie. Ponieważ odgłosy walki wykonane są naprawdę świetnie, przez co czuć moc uderzeń, co idealnie pasuje do animacji. Tak w przypadku piwnic czy też jaskiń dźwięk mam wrażenie jest za bardzo przytłumiony, gdzie raczej powinno występować echo. To wybijało mnie z immersji, podczas przechodzenia tych etapów.
Voice Over, czyli gra aktorska, to zdecydowanie najgorszy element tej gry. Oczywiście jeśli przykładamy do tego uwagę. Bo jeśli hack’n’slash traktujemy jako formę odmóżdżenia się, to wówczas po prostu będzie to jedynie stanowiło tło dla rozwałki na ekranie. Oczywiście nie jest on też tragiczny na tle innych gier, po prostu w kontekście pozostałych elementów gra aktorska wypada najgorzej. Przez to napotkane postacie, jak i główny bohater, nie miały dla mnie najmniejszego znaczenia, co zapewne też wpłynęło w jakiś sposób na odbiór fabuły.
Stan techniczny Achilles: Legends Untold
Jeśli chodzi o optymalizację, to tutaj jest naprawdę bardzo dobrze. Gra ani razu nie spadła poniżej 160 FPS przy 1440p i maksymalnych nastawach graficznych. Tak jest przynajmniej na dzień dzisiejszy, ponieważ od premiery minęło kilka miesięcy. Co za tym idzie, nie mogę określić, jak ta gra działała w listopadzie 2023 r. Być może jest to kwestia użytego silnika, jakim jest UE4, który w dzisiejszych czasach raczej już nie sprawia takich problemów jak jego nowa wersja oznaczona jako UE5. Nie mniej jest to miłym zaskoczeniem w kontekście gier, które przyszło mi ostatnio recenzować.
Natomiast jeśli chodzi o bugi, to przez całą rozgrywkę trafiłem tylko na jeden, gdzie postać się zablokowała o teksturę i trzeba było użyć kilka razy przewrotu, aby się z owego glitcha wydostać. Co nie jest jakimś wielkim problemem w skali spędzonego w grze czasu. Chyba że należałoby jeszcze liczyć brak ruchu ust NPCów podczas dialogu w przerywnikach filmowych na silniku gry, choć to zapewne b ył celowy zabieg wykonany przez twórców. Jeśli nie, to jest to wówczas kolejny bug, a raczej ich zbiór. Natomiast zauważyłem to dopiero podczas przeglądania materiału wideo z rozgrywki.
Podsumowując, czy warto zainteresować się Achillesem?
Moim zdaniem, jeśli spojrzymy na grę przez pryzmat wyceny gry — ta obecnie w chwili pisania recenzji kosztuje 99 zł na Steam — to jestem w stanie polecić ten tytuł każdemu. Ponieważ ogólnie rzecz biorąc bawiłem się przy tej grze naprawdę dobrze. Pomimo tego, że nie wiem, czy będę do niej wracał, ponieważ endgame’u tam za wiele nie ma, to przez około piętnaście godzin gra potrafiła utrzymać moją uwagę. Być może w przyszłości pojawią się jakieś aktywności dodatkowe, które sprawią, że do niej wrócę. Nie mniej oceniam stan na ten konkretny moment. A myślę, że dla kogoś, kto lubi setting starożytnej Grecji, tytuł ten może być naprawdę interesujący, nawet jeśli nie przepada za samym gatunkiem soulslike, to warto sprawdzić i przekonać się na własnej skórze.
Gameplay
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!