Battle Pass w Diablo da za mało Platyny

Diablo IV Lilith

Przepustki bojowe, czy też battle passy, jeżeli ktoś woli anglojęzyczne nazewnictwo, to ciekawa sprawa. Z jednej strony dostarczają pewnej motywacji do grania i zapewniają atrakcyjne przedmioty kosmetyczne. Z drugiej, cóż, trzeba za nie płacić dodatkowo, nawet, jeżeli za grę zapłaciło się pełną cenę. Część z gier – jak chociażby Call of Duty, Fortnite, czy mój ukochany Rainbow Six Siege – w ramach przepustki oferują również wewnętrzną walutę gry. Jeżeli gramy wystarczająco intensywnie, raz zakupiony battle pass nie wymaga dodatkowych inwestycji. W ciągu gry zdobędziemy wystarczająco dużo waluty, aby wykupić kolejną przepustkę. Niestety, Battle Pass w Diablo 4 idzie inną drogą.

Battle Pass w Diablo 4 nie pozwoli na zakup kolejnego

Podczas wywiadu opublikowanego na łamach Forbesa przedstawiciele Blizzarda potwierdzili, że choć sam Battle Pass w grze będzie zawierał Platynę, czyli walutę premium wewnątrz gry, to będzie jej za mało na kolejną przepustkę bitewną.

To jak V-bucksy w Fortnice w ich battle passie, ale nie będzie jej [waluty] wystarczająco, aby w pełni kupić battle pass na kolejny sezon. Ale, z czasem, może uda się zaoszczędzić dość na drogi zestaw zbroi.

Diablo IV kreator postaci - wybór płci

W przepustce będzie można „zarobić” 666 Platyny. Do wykupienia Przepustki Bitewnej wymagane będzie 1000 Platyny. Oznacza to, że i tak trzeba będzie dokupić brakującą walutę – albo dwa razy po 200 sztuk za łącznie 4 euro, albo jedną paczkę 500 sztuk za 5 euro. Bądź po prostu wydać całe 666 na coś w sklepie i kupić pełen 1000 za 10 euro.

Wiem, że w Przepustce Bitewnej dostępne są tylko przedmioty kosmetyczne, które nie wpływają bezpośrednio na rozgrywkę. Natomiast takie podejście wydaje mi się mało przyjazne graczom. Konkurencja pokazała, że można tutaj wyciągnąć pomocną dłoń do najbardziej aktywnych graczy. Ciężko taką decyzję uzasadnić inaczej, niż chęcią zwiększenia zysków po stronie Blizzarda. Miejmy nadzieję, że zmienią jeszcze w tej kwestii zdanie. Pamiętajmy, że można krytykować grę, którą się kocha i wcale nie oznacza to, że się jest jej przeciwnikiem!

Avatar photo
Czołem, na imię mam Kamil! Kocham gry miłością bez wzajemności, ale staram się nie brać ich za bardzo na poważnie. Najlepiej czuję się w taktycznych strzelankach, ale chętnie próbuję wszystkiego, co się da. Odkąd tylko pamiętam, zawsze chciałem pisać o grach, a tutaj mogę nareszcie spełniać to marzenie.
Scroll to top