Cat Quest — recenzja (PS5). Słodki hack & slash z pazurem.

Gra dostępna na:
PC
PS4
PS5
XONE
XSX
SWITCH
AND
iOS
Logo oraz ekran tytułowy gry Cat Quest.

Tytułów aRPG jest obecnie za trzęsienie. Diablo IV, Path of Exile, Last Epoch czy Torchlight to tylko kilka z nich. Nie ukrywam, że lubię taki typ rozgrywki, aczkolwiek większość z tych produkcji wymaga od gracza całkiem sporego poświęcenia przede wszystkim czasowego. W związku z tym ciesze się bardzo, że pojawiają się także mniejsze projekty tego typu. Dzieła bez mikrotransakcji, bez sezonów, i bez end-game’ grindu. Jednym z nich jest stworzony przez studio The Gentlebros i wydany przez Kepler Interactive uroczy Cat Quest. Czy zdecydowanie skondensowana forma tej pozycji jest w stanie konkurować z gigantami gatunku?

Futrzane królestwo

W Felingradzie nie dzieje się najlepiej. Powrót smoków, które od lat nie nękały kocich mieszkańców tego rejonu, nie wróży nic dobrego. Na szczęście pojawia się bohater, który jest w stanie pokonać te latające potwory. Niestety, aby tego dokonać, musi najpierw nabrać sił, doświadczenia oraz zbudować odpowiedni arsenał. Jednak wyswobodzenie pięknego zakątka to niejedyny cel kudłatego protagonisty.

Kot w łódce pływającej po wodzie rozmawia z podejrzaną postacią unoszącą się w powietrzu.
Oswobodzenie królestwa to nie jedyne zadania, z jakim przyjdzie się nam zmierzyć.

Fabuła Cat Quest nie jest niczym odkrywczym. Powiem więcej. Gdyby świat powołany do cyfrowego życia nie był zamieszkały przez koty, najprawdopodobniej nie zwróciłbym na niego uwagi. Na szczęście twórcy doskonale zdawali sobie sprawę, że muszą się czymś wyróżnić i uważam, że ich wybór był fantastyczny. To dzięki niemu każde zadanie poboczne wykonuje się z przyjemnością. Szkoda tylko, że w zasadzie wszystko skupia się na pokonywaniu przeciwników. Z drugiej strony, gra aRPG na tym właśnie polega, więc nie przeszkadzało mi to za bardzo. Nie spodziewałem się również końcowego zwrotu akcji, który zaskoczył nie tylko mnie, ale i mojego młodszego syna. Po ukończeniu gry pojawia się specjalny dodatkowy tryb z kilkoma ciekawymi modyfikatorami, więc entuzjaści wyzwań będą mieli okazję się wykazać.

Podsumowując, w podłożu fabularnym nie ma nic specjalnego, ale dzięki sprytnej zabawie w kocie odniesienia odczuwałem spory powiew świeżości nawet w standardowych fetch questach. Z ciekawością śledziłem losy wszystkich bohaterów niezależnych, którzy potrzebowali pomocy. Większość z nich posiada własne linie zadań, które często prowadza do zabawnej lub zaskakującej konkluzji.

Ekran rozmowy z bohaterem niezależnym w grze Cat Quest.
Ja chyba Panią skądś kojarzę.

Miałtastyczny balas

W związku z tym, że Cat Quest można ukończyć w około 8 godzin, twórcy dołożyli wszelkich starań, aby zachęcić gracza do zwiedzania świata oraz wykonywania wszystkich misji pobocznych. Przy większej produkcji takie podejście byłoby dla mnie minusem, jednak tutaj jest to cecha bardzo pozytywna.

Felingrad jest pełen ruin i jaskiń do zwiedzenia. Zarówno te miejsca, jak i wspomniane zadania mają obok siebie znacznik pokazujący zalecany poziom. Można oczywiście próbować zabierać się za te aktywności wcześniej, ale szkoda na to czasu. Całość jest tak skonstruowana, że robiąc wszytko po kolei, jesteśmy idealnie przygotowani na każde następne wyzwanie. Nie wiem, ile czasu zespół pracował nad doszlifowaniem tego systemu, ale wyszło im to śpiewająco. Ani razu nie stanąłem przed potrzebą grindowania, chyba że sam sobie narzuciłem taki cel.

Kot walczący ze smokami w lodowej jaskini.
Ani smoki, ani zimno nie straszne, kiedy walczy się siłą woli.

Pazurem i magią

Kluczowymi elementami tytułów aRPG są walka oraz spory wybór ekwipunku. Z przyjemnością mogę stwierdzić, że oba te czynniki są niezwykle satysfakcjonujące. Pomimo ograniczenia sterowania do uników, jednego typu ataku oraz możliwości rzucania czarów, bitwy — szczególnie z większymi grupami przeciwników — potrafią dostarczyć sporo frajdy. Pokonanie skupiska wrogów owocuje ogromną liczbą punków doświadczenia oraz toną złota potrzebnego do ulepszania magicznych zdolności i uzbrojenia.

Do dyspozycji kociego herosa deweloperzy przygotowali 7 czarów oraz ponad 60 różnego rodzaju broni i zbroi. Dzięki temu każdy znajdzie swoje ulubione kombinacje. Ja na przykład skupiłem się na fizycznych atakach ogromnym mieczem oraz założyłem pancerz zapewniający mi dużo punktów obrony. Mój syn skupił się na magii, przez co był zdecydowanie słabszy w zwarciu, ale potrafił załatwić praktycznie każdego adwersarza jednym, bądź dwoma celnymi czarami. Możliwości jest oczywiście więcej, ale pozostawię Wam do odkrycia.

Ekran ekwipunku w grze Cat Quest.
Początkowo zbiór nie jest zbyt okazały, ale potem można atakować nawet choinką.

Potworów do pokonania jest zatrzęsienie. Bardzo podoba mi się fakt, że większość z nich wymaga odpowiedniego podejścia. Nie każdy zginie od ciosu toporem, a niektóre są bardziej odporne na konkretny rodzaj magii. Ich ataki są doskonale oznaczane telegrafami, które świetnie podpowiadają graczowi, kiedy i w którą stronę trzeba wykonać unik. Wszystkie te elementy składają się na genialny w swojej prostocie system, do którego każdy będzie w stanie się dostosować. Z paskudami walczy się tak szybko i przyjemnie, że żadko kiedy omijałem je szerokim łukiem.

Małe, a cieszy

Teren naszych zmagań nie jest może duży, ale wygląda prześlicznie. Kreskówkowy ręcznie rysowany styl graficzny doskonale zgrywa się ze stworzonym światem. Nie jest to oczywiście Cyberpunk 2077 czy Diablo IV, ale patrzy się na to z takim samym zachwytem. Podczas przygód towarzyszy nam dynamiczna muzyka, która zawsze pasuje do tego, co dzieje się na ekranie. Nie natkałem się również na żadne bugi czy glitche, które potrafią skutecznie popsuć humor w większych tytułach. Jedyne co trochę mnie denerwowało to potrzeba manualnego zapisywani gry, możliwa tylko w okolicy karczm. Chwilę mi zajęło, zanim się do tego przyzwyczaiłem.

Ekran z gry Cat Quest.

Gorąco polecam Cat Quest

Pora odpowiedzieć na pytanie zawarte w pierwszym akapicie. W sumie można się na ten temat rozpisać, ale zamiast tego wystarczy krótkie” nie”. Według mnie to nie jest głównym zadaniem tej produkcji. Ta ośmiogodzinna przygoda ma na celu rozbawić użytkownika licznymi kocimi grami słówek oraz śmiesznymi zadaniami. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno walka, jak i balans postaci stoją tutaj na wysokim poziomie.

Mam wrażenie, że studio The Gentlebros postawiło sobie za cel zrobienie gry typu aRPG dla zupełnie innego grona odbiorców i udało im się to w stu procentach. W Cat Quest może zagrać każdy niezależnie od wieku czy zdolności manualnych i będzie się przy tym dobrze bawić. Tytuł dostępny jest na wszelkie znane platformy, włączając w to sprzęty mobilne. Jeżeli szukacie odskoczni od tych wszystkich ogromnych pozycji AAA lub po prostu potrzebujecie poprawić sobie humor, to koniecznie po tę kocią przygodę sięgnijcie.

Gra pochodzi z prywatnej kolekcji.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


YouTube player
Avatar photo
Gram w gry odkąd pamiętam. Jako mały brzdąc właziłem na stołek, żeby pograć na automatach w salonie dziadka. Teraz rozsiadam się wygodnie w zaciszu własnego domu i z padem w rękach oddaję się swojemu ulubionemu hobby. Zawsze chciałem dzielić się swoimi wrażeniami ze wspaniałego świata wirtualnej rozrywki. Pamiętajcie, że czas spędzony na czytaniu nigdy nie jest czasem zmarnowanym.
Scroll to top