Są takie gry obok których nie sposób przejść obojętnie. Może to być zasługa wielu czynników, w tym chwytliwej nazwy lub nietuzinkowego pomysłu na siebie. Definitely Not Fried Chicken niezależnego studia Dope Games stanowi wręcz idealny przykład takiej produkcji. Wydany przez Merge Games symulator zarządzania biznesem pozwala wcielić się w rolę barona przemysłu narkotykowego, ze smażonym kurczakiem na czele. Jako miłośnik pierzastych istot oraz pewnego popularnego serialu o nauczycielu chemii – koniecznie musiałem sprawdzić z czym to się je.
Na początku była kura
Przygodę rozpoczynamy jako menadżer w lokalnej restauracji fast food, tłumacząc tym samym dość nietypowy tytuł gry. Niestety pod wpływem decyzji kierownika zwanego Majorem – nasza kariera kończy się w trybie natychmiastowym. Zdeterminowani przystępujemy do realizacji planu utworzenia własnej wytwórni marihuany z pomocą szemranego Pana Prawnika. Decyzja ta nie przechodzi bez echa, ujawniając prawdziwe oblicze byłego szefa. Ten robi wszystko, by ugasić nasz zapał, łącznie z wykorzystaniem przemocy.
Definitely Not Fried Chicken pod względem założeń nie różni się od typowego tycoona. Zaczynając z niemałym kapitałem w kieszeni należy poprowadzić biznes tak, by generował on jak największe zyski. Mimo obecności krótkiego samouczka objaśniającego podstawy mechanik gra błyskawicznie wrzuca gracza na głęboką wodę. Zapewnia to pełną swobodę w działaniach, ale i potrafi przyprawić o lekkie poczucie dezorientacji. Warto zatrzymać się na moment i zapoznać z tym, co oferuje fikcyjne Paradise City.
Wielkomiejski świat Definitely Not Fried Chicken
Muszę przyznać, iż miasto pełniące rolę placu zabaw sprawia pozytywne wrażenie. Nie brakuje tu przejeżdżających wzdłuż ulic aut bądź krążących dookoła mieszkańców. Całość możemy dowolnie eksplorować zawieszoną z góry kamerą, obserwując tętniące życiem osiedle. Buduje to wiarygodną otoczkę prawdziwego świata aniżeli jego pustej makiety. Wrażenie to potęgują zresztą pojawiające się z czasem zabudowania w ramach rozwoju własnego imperium. Dopełnieniem do reszty jest „blokowata”, prosta oprawa wizualna.
Choć nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy był to celowy zamiar, tak uważam, iż grafika idealnie współgra z panującym tu klimatem. Uchodzi on za dość lekki, spowity warstwą humorystyczną, co uwydatniają dialogi rozmaitych postaci. Ciężko bowiem traktować poważnie Majora chcącego nam „przygdaczyć” lub zlecającego dostawę astronauty, pragnącego „odlotu większego niż w kosmosie”. Przytaczane żarty łatwo uznać za infantylne, jednak wbrew pozorom nie odzwierciedla to w jakikolwiek sposób rozgrywki.
Po prochach do celu
Pierwszym celem będzie zbudowanie własnej wytwórni, wdrożenie personelu, ochrony oraz rozprowadzenie towaru. To właśnie tutaj otwiera się szeroki wachlarz możliwości gry. W naszych rękach spoczywać będzie dbanie o odpowiedni grafik dla pracowników, czy warunki przekładające się na jakość wyprodukowanego towaru. Ten możemy rozesłać klientom dzwoniącym pod linię telefoniczną lub rozwozić do pozostałych, legalnych przedsiębiorstw. Nim jednak postawimy pierwszą pralnię, sklep z pączkami lub restaurację – potrzebna będzie odpowiednia ku temu licencja.
Dzieło studia Dope Games oferuje sporo systemów, lecz żaden z nich nie przytłacza swoją złożonością. Dzięki temu Definitely Not Fried Chicken potrafi być przystępny zarówno dla weterana tycoonów, jak i niedzielnego gracza. Naturalnie, dalsze postępy oznaczają dostęp do nowej zawartości, jak wyposażenie wytwórni, narzędzia dla pracowników, a nawet nowe rodzaje narkotyków. Niestety, jest to jednocześnie moment, w którym czar pryska, eksponując liczne problemy, z którymi tytuł się boryka.
Ludzie, przecież tu niczego nie ma!
Wadą, jaką gracz dostrzec może od samego początku, jest okropny interfejs gry. Nieintuicyjne rozmieszczenie przycisków wymaga przyzwyczajenia, choć ja po kilkunastu godzinach wciąż błądziłem po licznych zakładkach. Niefortunnie dalej jest tylko gorzej. Postępy możemy zapisać w każdej chwili, ale jedyny sposób powrotu do menu to uruchomienie gry od nowa. Funkcja autozapisu płata figle, gdyż potrafi zatrzymać całą zabawę na kilka sekund. Niejednokrotnie myślałem, iż za moment ujrzę pulpit komputera, gdyż tytuł faktycznie potrafi zawieszać się i niespodziewanie wyłączać.
To tylko wierzchołek góry lodowej. Prawdziwym problemem Definitely Not Fried Chicken jest… niewielka zawartość w ramach wczesnego dostępu. Produkcja Dope Games przypomina bardziej szkielet gry, wstępny koncept przedstawiający zabawę w swój własny kartel. Wiele rzeczy, takich jak wyposażenie bądź kolejne rodzaje produktów opatrzono symbolem zwiastującym nadejście w późniejszych aktualizacjach. Oznacza to mniej więcej tyle, iż w przeciągu paru godzin zdołałem odblokować wszystko, tracąc poczucie celu. Nawet jak na wczesny dostęp – symulator imperium narkotykowego jest skrajnie ubogie, zniechęcając do większego zaangażowania w rozgrywkę.
Definitely Not Fried Chicken – podsumowanie
Definitely Not Fried Chicken to gra z niewykorzystanym potencjałem. Podoba mi się zamysł stojący za nią, klimat oraz przystępność umożliwiającą czerpanie frajdy również wśród mniej doświadczonych graczy. Niestety czuć, iż ewidentnie czegoś tu zabrakło, przez co przyjemność z prowadzenia własnego biznesu znika w mgnieniu oka. Jako ciekawostka na jedno lub dwa posiedzenia może się sprawdzić, jednak moim zdaniem warto poczekać na dalszy rozwój produkcji.
Gameplay
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższego materiału.