Delta Force: Hawk Ops – wrażenia z testów alfa (PC). Porządna konkurencja dla BF2042 i nie tylko!

Delta Force Hawk Ops

Premiera Battlefielda 2042 była, cóż, małą katastrofą. I choć teraz, trzy lata po premierze, jest nieporównywalnie lepiej, twórcy zapowiedzieli, że nie będą już dalej go rozwijali. Co ma zatem zrobić gracz, który chciałby spędzić czas w dobrej grze sieciowej, w bitwach z udziałem dużej liczby graczy, niekoniecznie tak dynamicznej i szalonej, jak Call of Duty? Cóż, poczekać na start early access Delta Force: Hawk Ops. To może być tytuł, który spełni wszystkie te marzenia, którym ostatni BF nie sprostał.

Bardzo wczesny dostęp, ale jest dobrze

YouTube player

Trwające obecnie testy alfa to wstęp przed wczesnym dostępem, który ma ruszyć w okolicy października tego roku. Po dwóch tygodniach zabawy z innymi graczami przyznam szczerze, że nie mogę się go doczekać. Owszem, miejscami widać, że gra ma jeszcze pewne bolączki i problemy techniczne. Zdaje się jednak, że jej twórcy – Team Jade – wiedzą, na czym się skupić, bo wszystkie błędy, jakie spotkałem dotychczas, należały do kategorii irytujących, ale nie poważnych. A to całkiem nieźle rokuje na przyszłość gry.

Jednak od początku. Delta Force Hawk Ops to powrót kultowej serii Delta Force po piętnastu latach przerwy. Jest to pierwszoosobowa strzelanka z taktycznymi elementami, osadzona w lekko futurystycznym klimacie, jednak nadal dość mocno osadzona w rzeczywistości, raczej niż science-fiction. Tytuł podzielony będzie na trzy tryby, z których dwa można jeszcze testować. Kampania dla pojedynczego gracza nie była objęta testami.

Czym zajmują się Delta Force?

Delta Force Hawk Ops, opuszczony korytarz w zniszczonym budynku, wyglądającym na szpital albo szkołę

Pierwszym jest Hazard Operations, czyli tryb ekstrakcji. To odpowiednik Escape From Tarkov czy porzuconego już przez Activision DMZ z Call of Duty: Modern Warfare. W trzyosobowych zespołach wpadamy na mniejsze mapy, zaludnione przeciwnikami, sterowanymi przez komputer, ale także innymi zespołami graczy, z którymi rywalizujemy o sprzęt i ekwipunek. Wypchawszy plecaki po brzegi, trzeba udać się do punktu wyjścia i skutecznie opuścić pole walki. Jeśli nam się to nie uda, wszystko, co zabraliśmy, a także to, co znaleźliśmy, przepada.

Drugim jest z kolei Havoc Warfare, czyli starcia z dużą liczbą ludzkich przeciwników na wielkich mapach z wykorzystaniem także pojazdów jeżdżących, pływających i latających. To taki Conquest z BF2042, z punktami na mapie, które należy przejmować bądź ich bronić, gdzie linia frontu przesuwa się wraz z postępami w walce. To zdecydowanie bardziej dynamiczny i “klasyczny” tryb gry. Najbardziej przypadnie do gustu tym, którzy przywędrują do Delta Force zawiedzeni Battlefieldem.

Oba tryby mocno się od siebie różnią i mają potencjał przyciągnąć zupełnie odmienne grupy graczy, co może być jednocześnie wadą i zaletą Delta Force Hawk Ops. Dla mnie to zdecydowany plus. Oba oferują świetną rozgrywkę, która mocno przypada do mojego gustu, a pozwala mi zmienić rodzaj zabawy, jeśli czułbym którymś trybem przesyt. Na ten moment nie miałem wrażenia, jakby któryś miał być faworyzowany nad innym, co mnie mocno cieszy.

Szybko po fanty, a potem wypad!

Delta Force Hawk Ops przeładowanie pistoletu

Hazard Operations jest tą częścią gry, która mocniej przyciągnęła moją uwagę. Mam mało doświadczenia z extraction shooterami, a sam rodzaj rozgrywki bardzo do mnie przemawia, więc tu spędziłem więcej czasu. Niestety, z racji na rozgrywkę, która zdecydowanie premiuje wspólną grę i koordynację z zespołem, wiele tu zależy od naszej ekipy. Gdy trafiłem na dobrze współpracujący team, ten tryb sprawiał mi ogrom satysfakcji. Niestety, mniej rozgarnięte towarzystwo szybko zamieniało zabawę w katorgę. Delta Force dodaje tu odrobinę realizmu, więc kooperacja jest warunkiem koniecznym. Poszukiwanie łupu jest wyjątkowo niebezpieczne i osłona towarzyszy z drużyny jest wręcz konieczna.

Jest jednak jedna rzecz, która w Hazard Operations wypada blado, a jest nią AI przeciwników. Pal sześć, jeśli kiepską inteligencję wykazują inni gracze – co przecież zdarza się nad wyraz często. Jednak czasami zgrzytałem zębami, widząc, jak przeciwnicy potrafią uznać, że najlepszą taktyką będzie wbiegnięcie na granat albo wychylanie się pięć razy dokładnie w tym samym miejscu. Jednocześnie potrafią zaskoczyć swoją celnością, co ma pewnie rekompensować brak z ich strony jakiejkolwiek wyrafinowanej taktyki.

Ostatecznie jednak ta forma zabawy ma duży potencjał. Bardzo spodobało mi się, że swojego operatora przed każdym wypadem możemy – nie jest to konieczne, choć znacznie zwiększa szanse przeżycia – wyposażyć. I nie mowa tu tylko o broni, ale też musimy zadbać o amunicję, apteczki, czy też taką podstawę, jak kamizelka kuloodporna, kamizelka na magazynki, hełm czy plecak. Do dyspozycji mamy naprawdę dużo sprzętów, a ich rosnąca cena jest uzasadniona często czymś więcej, niż tylko bardziej taktycznym wyglądem.

Battlefield się chowa

Delta Force Hawk Ops czołg siejący zniszczenie na polu walki 

Tryb Havoc Warfare jest nieco bardziej klasyczny. Do wyboru mamy tych samych operatorów, ale sprzęt jest już nieco bardziej ujednolicony. Możemy, rzecz jasna, ustalić sobie swoje zestawy ekwipunku pod swoje preferencje. W przeciwieństwie do Hazard Operations tu sprzętu nie kupujemy, tylko go odblokowujemy, klasycznie, zdobywając doświadczenie postaci i broni. Im wyższy poziom karabinu, tym więcej akcesoriów do niego możemy podpiąć. Klasyka.

Mapy są bardzo fajnie zaprojektowane. Nie brakuje tu otwartych przestrzeni, zarówno dla graczy bardziej zmechanizowanych albo po prostu preferujących walkę z daleka. Jednocześnie każda mapa ma też swoje obszary, gdzie starcia odbywają się na krótkich dystansach i są bardzo dynamiczne. Zatem każdy rodzaj gracza powinien znaleźć tutaj coś dla siebie, zależnie od upodobań.

Delta Force: Hawk Ops, już jest dobrze, a potencjał jest jeszcze większy

Jednak niezależnie od tego, czy gramy w jeden, czy drugi tryb, najważniejsze, że zwyczajnie gra się w Delta Force: Hawk Ops przyjemnie. Poruszanie się i walka zrobione są świetnie, mapy zaprojektowano bardzo dobrze, sprzęt także jest odpowiednio przygotowany. Zachwyciła mnie także oprawa dźwiękowa – tu faktycznie po odgłosach otoczenia można wiedzieć, co dzieje się niedaleko i gdzie toczy się walka! Wizualnie gra prezentuje się dobrze, choć pewnie ma potencjał wyglądać ślicznie. Problem w tym, że mój laptop ledwie udźwignął grę na średnich ustawieniach. Niemniej, uważam, że ten tytuł nie ma się czego wstydzić.
Delta Force Hawk Ops uzbrojeni żołnierzez bliżający się przez gęstwinę w stronę budynków

Wspominałem wcześniej o problemach technicznych i tych, jak na wersję alfa gry, nie ma wielu. Czasami tekstury wczytują się z opóźnieniem albo potrafią “wskoczyć” na naszych oczach. Na początku misji zdarzało się, że przez pierwsze kilka sekund gry nie działały dźwięki. Sporadycznie też kwestie czytane przez aktorów nie zgadzały się z napisami na ekranie. To w zasadzie tyle. Nie było problemów z rozłączaniem w trakcie rozgrywki, nie było wysokiego pinga ani lagów, nie zauważyłem też, by kulała detekcja obrażeń. Wiele gier wychodziło na premierę w o wiele gorszym stanie, niż obecnie – jeszcze PRZED early access – prezentuje Delta Force: Hawk Ops.

Gdy przyjdzie wczesny dostęp, na pewno wrócę do zabawy. Zwłaszcza że tryby sieciowe gry mają być darmowe! Podsumowując, zapowiada się kawał świetnego, sieciowego shootera, którego po prostu nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że zarówno twórcy, jak i sami gracze okażą grze odpowiednie wsparcie i produkcja wytnie sobie porządny kawałek rynku.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Avatar photo
Czołem, na imię mam Kamil! Kocham gry miłością bez wzajemności, ale staram się nie brać ich za bardzo na poważnie. Najlepiej czuję się w taktycznych strzelankach, ale chętnie próbuję wszystkiego, co się da. Odkąd tylko pamiętam, zawsze chciałem pisać o grach, a tutaj mogę nareszcie spełniać to marzenie.
Scroll to top