Diablo IV – (nie)pierwsze wrażenia z open beta test

Diablo IV - Lilith

W ostatnich tygodniach mieliśmy okazję brać udział w zamkniętych oraz otwartych beta testach najnowszej produkcji Blizzard Entertainment zatytułowanej Diablo IV. O tym, jak wyglądały zamknięte beta testy, i niejako wprowadzenie do świata sanktuarium, mogliście przeczytać tutaj. Tym razem jednak skupię się na aspektach takich jak:

  • rozgrywka Druidem
  • rozgrywka Nekromanta
  • Wrażenia Bartka aka Barta
  • Przewidywania co do tego jak gra może wyglądać po premierze.

Druid – czyli mistrz przemian i władca natury w Diablo IV.

Pierwsze skojarzenie, jakie przyszło mi do głowy, gdy zobaczyłem Druida po raz pierwszy podczas zapowiedzi gry, miałem takie głośne WOW! Oczywiście, oparte ono było aspektami zarówno gameplayowymi jak i wizualnymi, ponieważ rozgrywka wówczas była naprawdę świetna. W ostatni weekend jednak czegoś mi tu brakowało, czegoś bardzo istotnego, co mogło zrazić potencjalnych graczy do ścieżki natury.

Otóż mam tu na myśli questa klasowego, którego podczas bety nie można było ukończyć. Przez to postać Druida mocno ucierpiała. Wszystkich tych, natomiast, którzy mają obawy o balans. Postaram się uspokoić: na endgame druid sprawuje się dobrze. – zarówno pod siły natury jak również zmiennokształtność.

Diablo IV - drzewko klasowe druida
Tak o to wygląda drzewko dusz u Druida, do oblokowania w II akcie

Osobiście zawsze ceniłem w Druidzie zmiennokształtność i takimi buildami grałem. Oczywiście, testowałem również buildy oparte o czary, ale to nie dla mnie. Dlatego też gameplay zaprezentowany poniżej przedstawia build pod wilkołaka. Jeśli chodzi zaś o swego rodzaju polecajkę, to tutaj myślę, że za sprawą różnorodności w rozgrywce zdecydowanie poleciłbym każdemu, kto lubi grać zarówno w zwarciu jak i dystansie.

YouTube player

Nekromanta – niosący śmierć i zniszczenie w Diablo IV

Powiedzieć, że nekromanta jest jedną z najpopularniejszych postaci w uniwersum Diablo to tak jakby nie powiedzieć nic. Już w Diablo III gracze od czasów wczesnych zapowiedzi niemalże spamowali na forum gry, aby ten pojawił się na premierę. – jak było ostatecznie, wszyscy pamiętamy. W Diablo IV sytuacja się zmieniła, ponieważ władca szkieletów i wielbiciel wybuchających zwłok pojawia się już na starcie.

W przeciwieństwie do pozostałych klas, postać ta ma bardzo silny early game, a wszystko to za sprawą szkieletów, które to posiadają 3 specjalizacje, oraz golema z klasowego zadania. Oczywiscie, sam w sobie Nekromanta również jest mega potężnym wojownikiem, zadającym olbrzymie obrażenia obszarowe przy wykorzystaniu zwłok swoich przeciwników.

Ogólnie rzecz biorąc, jeśli podobał się Wam Nekromanta w Diablo II oraz Diablo III to tutaj poczujecie się jak w domu. Postać w Diablo IV czerpie garściami z poprzednich odsłon, starając się utrzymać klimat postaci – co moim zdaniem wyszło rewelacyjnie. Natomiast klasa ta do wymagających nigdy nie należała, choć oczywiście bywają momenty w których nie ma ona łatwego “martwego” życia. Jeśli chodzi o polecajkę, to myślę, że głównym targetem graczy dla tej postaci mogą być Ci, którzy lubią spokojną rozgrywkę bez większego skupiania się np. na pozycjonowaniu – jak chociażby w przypadku czarodziejki czy łotra.

YouTube player

A jakie wrażenia z rozgrywki miał Bartek aka Bart?

Z dużą niecierpliwością oczekiwałem na otwarte beta testy Diablo 4, które odbyły się w dniach 24-27 marca bieżącego roku. Była to moja pierwsza okazja, aby zagrać i zobaczyć, co dokładnie szykuje dla nas Blizzard. Na początek postanowiłem wybrać klasę czarodzieja i przejrzeć możliwości kreatora postaci. W sumie zastanawiałem się, jak bardzo będzie rozbudowany, ale na szczęście okazało, że nie przesadzono z ilością szczegółów do wyboru. Dla jednych to plus, a dla innych to minus. Choć uważam, że nie ma co oceniać tej kwestii, ponieważ twórcy zawsze mogą dodać nowe opcje po premierze. Zdecydowałem się także zaryzykować i wybrać tryb gry w wersji hardkor. Na czym to polega? Zasada bardzo prosta, jeśli nasza postać zginie, oznacza to dla niej śmierć permanentną.

Jestem hardcorem, czyli żyje się tylko raz

Jak już rozpocząłem swoją przygodę w Sanktuarium w piątkowy wieczór, to nagle zdałem sobie sprawę, że weekend minął bardzo szybko. Beta naprawdę mnie wciągnęła na tyle mocno, że ukończyłem cały wycinek fabularny, odkryłem dostępny obszar, znalazłem wszystkie kapliczki Lilith i odwiedziłem kilka różnych lochów. Zapytacie z ciekawości, czy moja postać zginęła? Tak, ponieważ zaryzykowałem odbicie twierdzy z poziomu 15, gdy moja czarodziejka miała dopiero poziom 10. Całkiem nieźle sobie radziłem, ale zgubiła mnie pewność siebie na ostatniej walce. Zamiast jednego konkretnego szefa, pojawiły się trzy silne maszkary, które używały ataków obszarowych. Zakładam, że pewnie nie raz i nie dwa stracę postać po premierze w Diablo 4, ale mam już świadomość, iż hardkor będzie bardziej wymagający niż w Diablo 3.

Śmierć na hardcore
A mateczka Lilith uprzedzała, żeby nie zapuszczać sie do lasu, bo tam złe kazry szaleją.

Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę

Spędziłem również kilka godzin w grze ze znajomymi, gdzie bezapelacyjnie jest to najprzyjemniejszy aspekt gry, choć nie obyło się bez pewnych problemów jak lagi, utrata połączenia z serwerem lub chwilowych spowolnień animacji. Miałem z tyłu głowy świadomość, że jest to finalny test gry przed oficjalną premierą w czerwcu, więc byłem na coś takiego gotowy. Na koniec zostawiłem sobie próbę zabawy łotrzycą, nekromantą, barbarzyńcą oraz druidem. No i już wiem wstępnie czego mogę się spodziewać, ale odniosłem wrażenie, że druid w początkowym etapie wypada bardzo kiepsko. W końcu szybki zgon w pierwszym lochu daje do myślenia. Ciężko mi na chwilę obecną to oceniać, bo może być to kwestia balansu lub druid pokaże prawdziwe szpony na wyższych poziomach doświadczenia.

Diablo IV vs konsole

Postanowiłem sprawdzić jeszcze jedną ważną rzecz, a mianowicie uruchomiłem betę Diablo 4 na konsoli PlayStation 4. Bardzo mnie interesowało, jak tytuł będzie działał i jak wypadnie graficznie. Moje obawy się niestety sprawdziły i mogę powiedzieć, że zabawa na PS4 jest możliwa, ale jako opcja awaryjna. Z płynnością rozgrywki oraz pod kątem grafiki jest w miarę dobrze, ale trzeba brać na to poprawkę. Zdecydowanie bardziej bym polecił konsole PlayStation 5 lub Xbox Series X.

Słowem podsumowania

Jeśli chodzi o mnie, to specjalnie czekałem na możliwość zagrania w najnowszą odsłonę gry z piekła rodem. W efekcie końcowym, wiem że w czerwcu dołączę do grona pogromców demonów i innych potworności, które będą czyhały w Sanktuarium. Mam również nadzieję, że wybrana forma przez Blizzarda – gra jako usługa – zda egzamin i dostarczy nam wszystkim wielu godzin dobrej zabawy oraz nowości fabularnych.

Achievment D4
Do zobaczenia Diablo IV w czerwcu!

Przewidywania co do tego jak gra może wyglądać po premierze na podstawie tego co przyszło mi zobaczyć w beta testach.

Jeśli posiadałbym zdolności przewidywania przyszłości to byłoby zapewne łatwiej na postawioną tezę odpowiedzieć. Dlatego też postaram się posiłkować doświadczeniami zarówno tymi, które sami mogliście doświadczyć jak również tymi, których zapewne część z Was nie miała przyjemności przeżyć.

Otóż Diablo IV nie jest tytułem wolnym od wad o których przeczytać będziecie mogli wkrótce, natomiast mam nadzieję, że Blizzard dotrzyma słowa, jakiego dał nam graczom podczas piekielnych kwartalników czy też innych paneli związanych z produkcją gry. Dotychczas udawało im się w mniejszym lub większym stopniu wywiązać z obietnic. Osobiście uważam, że pre-sezon – czyli okres tuż po premierze do momentu rozpoczęcia sezonu – będzie jeszcze okresem, który pozwoli zebrać twórcom dane dotyczące klas postaci. Mam tutaj na myśli głównie kwestie balansu rozgrywki, bo jakby nie patrzeć, będzie to ogromna próba statystyczna.

Dzięki temu my, jako gracze, będziemy mogli się świetnie bawić poznając fabułę Diablo IV, czy też bawić się grą w swoim tempie. Twórcy będą mieli wiedzę na temat tego co zagrało, a co nie. I nie zrozumcie mnie źle, nie mam osobiście nic przeciwko, aby tak to wyglądało, ponieważ uważam, że Diablo IV to taki nieoszlifowany diament, który trzeba po prostu obrobić, aby zyskał na wartości. Oczywiście znajdą się tacy, którzy będą uważać, że tak być nie powinno. Mają do tego jak najbardziej prawo. Natomiast nic nigdy nie jest idealne, a najważniejsze jest to, aby do tego ideału dążyć. Mam wrażenie, że taką drogę właśnie obrali twórcy z Blizzard.

Avatar photo
Pasjonat gier komputerowych od najmłodszych lat, pamiętający czasy ZX-Spectrum i C64. Wieloletni fan gier spod stajni Blizzarda. Najbardziej lubi oglądać rozgrywki esportowe Starcrafta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Scroll to top