Gravitar Recharged – recenzja (PS5). Podbój kosmosu dla wytrwałych

Gravitar Recharged Pograne

Gravitar to gra stworzona przez Atari 40 lat temu. Był to prosty kosmiczny shooter, w którego można było zagrać nawet na automatach. Pewnie myślicie sobie, że zwariowałem, pisząc o tytule z lat osiemdziesiątych XX wieku. Pozwólcie więc, że Was uspokoję. Wspomniany antyk doczekał się nowej wersji, która dużo lepiej wpisuje się w obecne czasy. Miałem okazję wypróbować Gravitar Recharged i muszę powiedzieć, że było to dla mnie spore zaskoczenie. Czy miłe, czy nie — dowiecie się za chwilę.

Gravitar Recharged Screen 01

Uratujmy wszechświat

W Gravitar Recharged przejmujemy kontrolę nad statkiem kosmicznym. Naszą przygodę zaczynamy w niewielkim układzie słonecznym, w którym wokół centralnej gwiazdy orbituje sześć małych planet. Każda z nich to mini poziom i aby przejść do kolejnego układu musimy je wszystkie ukończyć. Nasze zadania są bardzo proste i sprowadzają się do zniszczenia wszystkich przeciwników, aktywowania radarów lub wykradnięcia tajnych planów. Warstwa fabularna nie istnieje, ale nie jest to w żadnym wypadku minus. Po co wrzucać na siłę do gry element, który zupełnie do niej nie pasuje? Skończyłoby się to pewnie na jednym bądź dwóch ekranach ze standardową śpiewką o ratowaniu wszechświata.

Gravitar Recharged Screen 07

Sterowanie w Gravitar Recharged

W grach takiego typu jedną z najważniejszych rzeczy jest sterowanie. Zapewniam Was, że dwa studia, które pracowały nad stworzeniem tej produkcji — Adamvision Studios i Sneaky Box — zrobiły kawał dobrej roboty. Statek kontroluje się świetnie. W związku z tym, że testowałem Gravitar na PlayStation 5, moje doświadczenia skupiają się wyłącznie na padzie. Ze względu na sposób poruszania się musiałem o tym wspomnieć, ale po kolei. Lewą gałką obracamy się wokół własnej osi, a prawym spustem używamy dopalacza, który zachowuje się jak pedał gazu w samochodzie. Im mocniej trigger przyciskamy, tym szybciej nasz pojazd się przemieszcza. Nie mamy natomiast żadnego sposobu na hamowanie, więc wszystko trzeba kontrować wspomnianym przed chwilą dopalaczem. Dzięki zastosowaniu samochodowej mechaniki możemy bardzo precyzyjnie dostosowywać swoją prędkość do sytuacji. Właśnie dzięki temu wiele razy uniknąłem niechybnej zguby. Cały czas trzeba też pilnować wskaźnika paliwa, ponieważ gdy go zabraknie, statek ulega samozniszczeniu. Źle zaimplementowane sterowanie potrafi zrujnować całe doświadczenie szczególnie w tak czysto zręcznościowej kosmicznej strzelance. Dlatego bardzo cieszy mnie fakt, że ten element został wykonany wyśmienicie.

Gravitar Recharged Screen 04

Planetarne podboje

Bardzo podoba mi się również zróżnicowanie planet. W zależności od etapu zmienia się przyciąganie, co powoduje dodatkowe utrudnienia podczas wykonywania misji. Pierwszy układ słoneczny można traktować jak samouczek. Drugi natomiast wymaga już niezłego skupienie. Zdarzają się miejsca, gdzie jednocześnie trzeba uważać na wystające skały, pociski i rakiety przeciwników. W tym samym momencie walkę utrudnia nam grawitacja, a wrogowie są chronieni polem siłowym i tylko niszcząc jego generator, można wyjść z potyczki zwycięsko. Na pochwałę zasługuje również proceduralne rozmieszczenie przeciwników, celów misji oraz power-upow. Tych ostatnich jest kilka i z reguły modyfikują rodzaj naszych dział pokładowych. Jest też kilka, które wpływają na nasz statek w inny sposób, ale pozostawię je w tajemnicy, którą sami możecie odkryć.

Gravitar Recharged Screen 02

Tryby w Gravitar Recharged

Uważam, że w kwestii dostępnych trybów można było zrobić dużo więcej. Opcja Arcade polega na schemacie, który już opisałem. Przechodzimy z układu do układu, podbijając małe kawałki kosmosu. Dodatkowo mamy listę pojedynczych etapów, które na szczęście różnią się od tych z trybu głównego. Szkoda, że nikt nie pomyślał o dodaniu kilku innych wariacji. Survival albo wyścig z czasem świetnie by się tu sprawdziły. Do zabawy możemy zaprosić drugiego gracza. Trochę to jednak niewygodne, ponieważ żyć jest tyle samo co podczas rozgrywki solo. Brakuje także split screena, co wymusza wspólne latanie i wprowadza ogromny chaos.

Gravitar Recharged Screen 09

Gravitar Recharged strzałem w dziesiątkę

Tytuł tego akapitu wcale nie oznacza, że daje grze 10 na 10. Nie lubię oceniać w ten sposób. Mogę natomiast z czystym sumieniem polecić Gravitar Recharged praktycznie każdemu. Rozgrywka jest przyjemna, poziom trudności dobrze zbalansowany, a sterowanie na wysokim poziomie. Miłe dla oka jest graficzne przedstawienie przeładowania i utraty tarczy na sterowanym przez nas statku. Cena jest również przyjemna. Za około 40 złotych dostajemy około 8 godziny zabawy. Prawda jest taka, że dla lubiących wyzwania czas ten może wydłużyć się w nieskończoność. Zawsze można próbować pobić swój rekord. Jedynie osoby, które po prostu nie lubią takiego typu gier powinny trzymać się od niej z daleka. Na zakończenie pozostaje mi tylko dodać, że Gravitar dostępny jest na wszystkie konsole, na platformie Steam oraz Epic i na Atari VCS.

Za dostarczenie gry dziękujemy firmie ATARI.

Gameplay

Avatar photo
Gram w gry odkąd pamiętam. Jako mały brzdąc właziłem na stołek, żeby pograć na automatach w salonie dziadka. Teraz rozsiadam się wygodnie w zaciszu własnego domu i z padem w rękach oddaję się swojemu ulubionemu hobby. Zawsze chciałem dzielić się swoimi wrażeniami ze wspaniałego świata wirtualnej rozrywki. Pamiętajcie, że czas spędzony na czytaniu nigdy nie jest czasem zmarnowanym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Scroll to top