Heading Out – recenzja (PC). Uciekając przed strachem

Gra dostępna na:
PC
Nagłówek gry Heading Out przedstawiający samochód, nad którym, w drugim planie, stoi odwrócona plecami postać. Z lewej oraz prawej strony postaci wystają liczne mikrofony studyjne oraz znaki drogowe pod którymi rozciąga się napis "on air". Pod samochodem ukazany jest ledwo widoczny królik z porożem zwany jako "Jackalope" będący symbolem gry. Całość wypełnia czerwone plamiste tło przypominające Test Rorschacha.

Dociskasz nogę do gazu, pędząc autem na złamanie karku. Wtem oślepiający blask paraliżuje Twoje ciało. Ostatnie co pamiętasz, to silne zderzenie miażdżące metalową trumnę na czterech kołach. Umierasz, ale czy na pewno? W ten iście enigmatyczny sposób rozpoczyna się Heading Out, wydana przez Saber Interactive gra polskiego studia Serious Sim. Produkcja, choć niepozbawiona kilku wad, zdecydowanie zapadnie w mojej pamięci na długo. Nie ma co uprzedzać faktów, dlatego zapnijcie pasy i wysłuchajcie mojej opowieści o przygodach Międzystanowego Jackalope’a.

Gatunkowa mieszanka

Czym właściwie jest Heading Out? Grą wyścigową? Powieścią wizualną? Reprezentantem gatunku rougelite? Odpowiedź brzmi „trzy razy tak”, ponieważ dzieło polskiej ekipy zapożycza po trochu ze wszystkich wymienionych wcześniej form rozgrywki. O ile podróż wehikułem stanowi niemałą część zabawy, tak nie jest ona jedynym jej fundamentem. Przemierzając kontynent, zadbamy o stan kierowcy oraz jego pojazdu, wysłuchamy niejednej audycji radiowej oraz natrafimy na szereg zdarzeń losowych. Wszystko po to, by na końcu zmierzyć się z najlepszym kierowcą w Ameryce.

Mapa Stanów Zjednoczonych, na której rozrysowane są linie wskazujące trasy do wyboru oraz ikony reprezentujące różne zdarzenia losowe.
Gra oferuje pełną swobodę w wyborze naszej trasy… pozornie, gdyż za naszymi plecami czai się zagrożenie.

Uruchamiając tytuł po raz pierwszy, spodziewałem się liniowej ścigałki na wzór Need for Speed: The Run. Nic bardziej mylnego, gdyż Heading Out w sporej mierze skupia się wokół zarządzania zasobami oraz optymalizacji trasy. Większość akcji obserwujemy z poziomu mapy świata, kontrolując stan gotówki, wytrzymałości pojazdu oraz koncentracji kierowcy. Odwiedzając kolejne hrabstwa, natrafimy na warsztaty samochodowe, motele oraz sklepy służące pomocą podczas ekspedycji. Nie zabraknie też wyścigów z rajdowcami oraz brawurowych ucieczek przed glinami, jednakże o tym opowiem za chwilę.

Nie zatrzymuj się. Pędź, Jackie!

Pozornie spokojną eksplorację zakłóca podążający za Jackalope’em strach, wprowadzający do gry mechaniki rougelite’owe. W każdym z czterech aktów wypełnia on dalsze połacie terenu, próbując dogonić protagonistę lub odciąć drogę ku jego potencjalnej ucieczce. Konfrontację ze strachem można odroczyć, ale nie można jej powstrzymać, co wymusza ciągłe podejmowanie decyzji. Jeżeli nie zdołamy wyrwać się ze szponów lęku, ten natychmiast eliminuje kierowcę z dalszej przygody. Wtedy jedyną opcją pozostaje rozpoczęcie aktu od nowa.

EKran podsumowujący rozgrywkę, okraszony czarnobiałymi komiksowymi kadrami oraz informacjami o sławie, reputacji oraz wyczynach kaskaderskich popełnionych podczas gry.
Jednym z miłych zabiegów jest fakt, iż każdy akt, ukończony lub nie, zostaje podsumowany dokonaniami gracza podczas jego podróży.

Według mnie wspomniany strach nie brzmi tak groźnie, jak mogłoby się wydawać. Zlekceważenie go może grozić utratą postępu, aczkolwiek gra bombarduje nas okazjami, by skutecznie go spowolnić. Polubiłem ten pomysł dużo bardziej od warstwy narracyjnej. Pasuje on nie tylko do osobowości żywej legendy, jaką jest Jackalope, ale i czarno-białej oprawy wyróżniającej grę spośród innych. Skąpany w blasku chwały Jackie ucieka przed błędami przeszłości, pozbawiony szczęścia, celu, poczucia spełnienia, co odzwierciedlane jest nieobecnością innych barw.

Heading Out to Twoja własna opowieść

W drodze między hrabstwami niejednokrotnie natkniemy się na zdarzenia określane migawkami. Okraszone komiksowymi kadrami niewątpliwie uchodzą za jeden z moich ulubionych elementów gry. Wachlarz historii jest spory, nierzadko dotykając tematów zdrowia psychicznego, krytykując poszczególne ustroje lub parodiując pewne postawy. Do każdej migawki przypisano kilka opcji wpływających nie tylko na finał opowieści, ale i sposób, w jaki Jackalope zostanie odebrany. Nie raz konsekwencje naszych akcji skomentowane zostaną w licznych audycjach radiowych.

Opis zdarzenia losowego przyozdobiony dwoma kadrami: na górnym kadrze oparta o samochód postać spotyka funkcjonariusza policji. Na dolnym kadrze postać razem z policjantem rozmawiają ze sobą, przyglądając się rozciągniętemu wzdłuż nich krajobrazowi jeziora.
Każdy wybór oznacza konsekwencje w postaci stanu koncentracji, wozu lub portfela protagonisty. Dla tych, którzy pragną w pełni oddać się immersji można wyłączyć podświetlanie potencjalnych zmian, wybierając zgodnie z sercem aniżeli mechanikami gry.

Audycje, zaraz obok migawek, zrealizowane są kapitalnie. Pojawiają się zarówno przy eksploracji, jak i po zakończeniu wyścigu. Prowadzących jest kilku, a każdego z nich wyróżnia dość wyrazisty charakter, poglądy oraz stosunek do pędzącej wzdłuż stanów legendy. Ta immersyjna mieszanka potrafi wywołać uśmiech na twarzy, by za chwilę w nieco innym tonie skłonić do poważnych refleksji. Humor oraz satyra bardzo zgrabnie przekładają się z powagą, dzięki czemu nie odczuwałem żadnego dysonansu w trakcie przejażdżki. Jako drobny minus uznać można to, że niektóre audycje potrafią być delikatnie przydługie, niewiele wprowadzając do tematu. Na szczęście dla tak wybrednych istot, jak ja, istnieje opcja pominięcia wszelkich przerywników.

Szybko, ale (nie)bezpiecznie

Jako były rajdowiec, Jackalope może przyjmować wyzwania od kierowców, by zdobyć nieco gotówki. Zamiast tradycyjnego wyścigu do mety, celem ulicznych potyczek jest utrzymanie pozycji aż do końca odtwarzanego w tle utworu. Na całą ścieżkę dźwiękową składa się kilkanaście wpadających w ucho kawałków, z czego większość z nich to energiczne rockowe brzmienia. Oprócz wyścigów przyjdzie nam również uciekać przed policją na podobnych zasadach, co starcia z kierowcami. Jedyną różnicą jest możliwość wczesnego zerwania kontaktu z glinami przy odpowiednim manewrowaniu autem.

Czarnobiały krajobraz drogi przez którą przejeżdża samochód typu hot rod, ścigając się z innym wozem zanikającym na drugim planie. Pod spodem widnieje tekst "Ożeż ty! Jesteś Międzystanowy Jackalope! Chcesz się ścigać za kasę?"
Heading Out nie wyróżnia się pod względem detali otoczenia bądź ostrości tekstur. Nie musi, gdyż tytuł prezentuje się fenomenalnie pod względem designu, począwszy od czarnobiałej oprawy, interfejs, aż po detale przywodzące na myśl strony komiksu.

Złego słowa powiedzieć nie mogę o modelu jazdy. Stoi on na przyzwoitym poziomie, promując zręcznościowy styl prowadzenia wozu. Trasy również wypadają dobrze, lecz ciężko mówić tutaj o perfekcji. Nie brakuje im pewnych urozmaiceń, przeszkód w postaci blokad drogowych oraz skrótów. Mimo wszystko uważam, iż są dość jednolite, a niewielkie zróżnicowanie całkiem skromnego otoczenia nie pomaga całokształtowi. Większym problemem jest okropna sztuczna inteligencja oponentów. Regularnie zjeżdżają z drogi lub utykają przy najmniejszym korku, przeistaczając go w fenomenalny karambol. Choć kłamstwem byłoby rzec, iż gra przechodzi się sama, bo rywale dokładają starań, by sabotować swoje własne dokonania.

To się wyklepie, czyli stan techniczny Heading Out

Pod względem technicznym Heading Out ma swoje lepsze i gorsze strony. O ile nie mogę narzekać na stabilność gry, tak mocno zdziwiło mnie jej działanie. Wizualnie produkcja Serious Sim porzuca graficzne wodotryski na rzecz designu oraz estetyki. Naturalnym jest przypuszczać, iż kompromis ten oznacza lepszą wydajność. W teorii nie ma tragedii i większość Stanów Zjednoczonych zwiedziłem w stałych 60 klatkach na sekundę. W praktyce zaś mój komputer pracował na zwiększonych obrotach, czego nie uświadczyłem nawet w tytułach bardziej złożonych.

Zrzut ekranu gry Heading Out, przedstawiający rozgrywkę z widokiem zza auta. Dookoła znajdują się elementy interfejsu, jak prędkościomierz, wytrzymałość pojazdu, progres w ucieczce przed policją oraz wskaźnik sławy.
Produkcja Serious Sim, choć z wyglądu niepozorna, potrafi wyciskać ostatnie soki z komputera. Nie jest to zbyt dobry znak, szczególnie dla posiadaczy sprzętu z niższej półki.

Jeśli chodzi o bugi, to nie zauważyłem ich zbyt wiele, natrafiając osobiście na jedną, może dwie machlojki związane z fizyką. Jedyną uwagę wystosować mogę do pojedynczych błędów w polskiej lokalizacji jak literówki oraz złe zaimki w tekście. Podczas niektórych audycji zdarza się również, by napisy nie pokrywały się z głosem, tworząc kilkusekundowe opóźnienia. Nie jest to jednak coś, co w znaczny sposób mogłoby zaburzyć frajdę z rozgrywki. Ostatecznie całość uważam za dopracowaną, choć niewątpliwie znalazłoby się miejsce na doszlifowanie dzieła.

Heading Out – podsumowanie

Heading Out to niezwykłe doświadczenie, które zapamiętam na długo, mimo mniejszych bądź większych wad. Niesamowicie immersyjny miks gatunkowy, w którym zgodnie z motywem przewodnim produkcji największe znaczenie ma droga aniżeli sam cel. Chociaż czuć tutaj odrobinę niewykorzystanego potencjału, tak mogę przyznać, iż polska ekipa dowiozła porządną, a przede wszystkim unikalną grę. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć powodzenia studiu, trzymając kciuki za kolejne ich projekty.

Gameplay

YouTube player

Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy studiu Serious Sim oraz wydawcy Saber Interactive.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Avatar photo
Przedstawiciel młodszego pokolenia pasjonatów elektronicznej rozrywki. Zafascynowany gamingową społecznością chciał tworzyć treści w Internecie już jako nastolatek. Miłośnik kawy, kontrolera oraz kanapowej kooperacji. Otwarty na nowe doświadczenia oferowane przez gry wideo.
Scroll to top