Chociaż lubię oglądać horrory, rzadko kiedy naprawdę boję się podczas projekcji czy to w kinie, czy w domu. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Być może moja podświadomość zdaje sobie sprawę, że to tylko fikcja. Z drugiej strony jest to dziwne, ponieważ śmieję się na komediach i wzruszam podczas smutnych scen. Niezależnie od powodu jest jednak kilka strasznych filmów, które wywarły na mnie ogromne wrażenie. Do tej pory pamiętam W Paszczy Szaleństwa (1994) oparte na twórczości H. P. Lovecrafta. Postać Johna Trenta wyśmienicie zagranego przez Sama Neilla długo siedziała w mojej głowie. Podobny efekt miał Ukryty Wymiar (1997) zresztą z tym samym aktorem w jednej z głównych ról. Mając to wszytko na uwadze, założyłem, że horror Niepokalana raczej nie wywoła ciarek na moich plecach.
Historia, jakich wiele
Zazwyczaj nie oglądam zwiastunów, ale w związku z tym, że dostałem zaproszenie na specjalny pokaz filmu, o którym nie wiedziałem absolutnie nic, postanowiłem zrobić wyjątek. Po sprawdzeniu trailera od razu miałem zarys fabuły w głowie i w sumie niewiele się pomyliłem. Horror Niepokalana opowiada o amerykańska zakonnicy Cecilii (Sydney Sweeney), która trafia do starego klasztoru położonego w malowniczej okolicy we Włoszech. Z początku wszystko wygląda normalnie. Niestety ciepłe powitanie zamienia się w koszmar, gdy niewinna dziewczyna odkrywa, że jej nowy dom kryje straszliwą tajemnicę.
Wątek główny nie charakteryzuje się niczym szczególnym. Wydawać by się mogło, że pod bohaterkę, jak i lokację można podstawić kogokolwiek lub cokolwiek. Nic bardziej mylnego. Z powodu pewnego wydarzenia, którego nie chcę zdradzać, zarówno miejsce akcji, jak i profesja protagonistki ma znaczenie. Zresztą jestem w stanie się założyć, że po tytule szybko zrozumiecie dlaczego.
Niestety według mnie nie wykorzystano potencjału wybranego tematu. Akt trzeci całkowicie rozwiewa jakiekolwiek złudzenia na głębsze znaczenie oglądanego projektu. Dodatkowo kilka wątków pobocznych, które wyskakują tu i ówdzie, tak naprawdę nie dążą do żadnych sensownych konkluzji. Szkoda, że tak starannie budowany klimat tajemniczości zostaje pogrzebany pod toną do bólu przewidywalnych zdarzeń. Odniosłem również wrażenie, że nie licząc roli pierwszoplanowej, wszystkie inne postacie są jednowymiarowe i brak im jakiejkolwiek głębi.
Zagrajmy to jeszcze raz
Do szkoły aktorskiej nie chodziłem, ale nawet ja wiem, kiedy aktor bądź aktorka próbuje dać z siebie wszystko. Pomimo śmiesznego momentami scenariusza, Sydney (Madame Web 2024, Once Upon a Time in Hollywood 2019) naprawdę stara się podnieść poziom produkcji i robi to całkiem nieźle. Tak naprawdę tylko dzięki jej warsztatowi nie wyszedłem z seansu całkowicie zniesmaczony. Szczerze mówiąc po obejrzeniu Madame Web (2024), gdzie wcieliła się w jedną z młodych superbohaterek, moje oczekiwania nie były zbyt wysokie. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że dwudziestosześcioletnia młoda dama tak dobrze oddała targane Cecilią uczucia.
Biorąc pod uwagę rolę, w której został osadzony Álvaro Morte (Dom z Papieru 2017), nie miał za bardzo możliwości do rozwinięcia skrzydeł. Pozostałe postacie pojawiały się na tak krótko, że ciężko napisać o nich coś znaczącego. Nadal jakość ich pracy była na zadowalającym poziomie.
Nie taki horror straszny
Oglądając straszne filmy, mocno trzymam kciuki, aby twórcy znaleźli jakiś nowy sposób na zaskoczenie widowni. Z tego powodu jest mi niezmiernie przykro, że budowanie napięcia w Niepokalanej polega na ogranych schematach. Skrzypiące drzwi, niepokojąca muzyka czy bezczelne nagłe sceny straszące widza przewijają się przez pierwszą godzinę projekcji. Ostatnie 30 minut natomiast spędziłem na otrząsaniu się z absurdu i całkowicie zapomniałem, że oglądam horror. Kilka scen spowodowało nawet wybuch śmiechu odbiorców siedzących na sali. Nie ukrywam, że sam byłem kilka razy rozbawiony, ale starałem się zatrzymywać to dla siebie.
Dźwięk, kamera, a gdzie akcja
Na szczęście to nie wszystko, co horror Niepokalana ma do zaoferowania, jest takie złe. Na przychylną opinię zasługują śliczne widoki włoskich krajobrazów, Nie ma ich co prawda zbyt wiele, ale potrafią oczarować ciszą i spokojem. Hipnotyzujące chórki kościelne pozwalają lepiej chłonąć klimat, dlatego żałuję, że takich motywów było raptem kilka. Reżyser Michael Mohan (Kiedy Nikt nie Patrzy 2021) użył kilku naprawdę fajnych ujęć, które ogromnie przypadły mi do gustu.
Film niestety bardzo mi się dłużył. Miałem wrażenie, że te półtorej godziny ciągnęło się w nieskończoność. Jeżeli widzieliście zwiastun, to pierwsze 45 minut w zasadzie możecie sobie spokojnie darować. Końcówka jest już o wiele ciekawsza, ale nie rekompensuje tych straconych trzech kwadransów.
Drugie spojrzenie na horror Niepokalana
Na seans wybrał się ze mną kolega z zespołu. Marek na pewno widział w swoim życiu kilka strasznych filmów, więc również postanowił napisać o produkcji kilka słów:
“Jeśli chodzi o kwestie horrorów, to przez fakt, iż pod nieobecność rodziców w czasach dzieciństwa oglądałem ich całkiem sporo, to dzisiejsze filmy z tego gatunku nie stanowią dla mnie żadnego wyzwania. Natomiast jest parę rzeczy, które przykuły moją uwagę.
Pierwszą z nich była bez wątpienia sceneria, jaka została wykorzystana w tej produkcji. Widoki, które zobaczymy podczas seansu, są tajemnicze i majestatyczne, co dla osób, które nie są tak odporne jak ja, może stanowić ciekawą przeciwwagę dla scen dedykowanych horrorom. Kolejnym elementem filmu, który zrobił na mnie pozytywne wrażenie, była muzyka, a w szczególności chóry kościelne w wykonaniu klasztornych zakonnic, dzięki którym czuć było stosowny klimat.
Jeśli chodzi o warstwę scenariusza, to Niepokalana od mniej więcej połowy stała się w pełni przewidywalna, przez co niejako straciła na impakcie w postaci zaskoczenia, a część jej składowych de facto nawet nie została w żaden sposób wyjaśniona. – mam tu na myśli pytania, jakie się nasuwają podczas seansu: kto?, dlaczego?, po co?” Natomiast jako ktoś, kto uważa, że tak zwane jumpscarey to najprostszy sposób, aby kogoś przestraszyć, czego w filmie powinno być jak najmniej, tak tutaj film mnie pozytywnie zaskoczył. Rzeczoną technikę zastosowano tylko kilka razy, co może pozytywnie wpłynąć na odbiór produkcji. Ot po prostu twórcy potrafili to odpowiednio zbalansować.
Sam film ogólnie rzecz biorąc, polecam, bo mimo wszystko bawiłem się przy nim dobrze, a to, co mi w nim nie pasowało, może po prostu wynikać, z mojego spaczenia”.
Pewne rozczarowanie
Największym minusem produkcji jest według mnie scenariusz napisany przez Andrew Lobela. Podczas półtoragodzinnego seansu nie doświadczyłem ani jednego nieoczekiwane zwrotu akcji. Każde wydarzenie bylem w stanie przewidzieć włączając to moment pojawienia się napisów końcowych. Gdyby twórcy kontynuowali wątek religijny i nie dopowiedzieli kilku kluczowych spraw, być może mógłby z tego wyjść całkiem ciekawy film. Niestety wyszedł tego kolejny nudny straszny film, który spokojnie można sobie darować lub obejrzeć w jednym z serwisów streamingowych w przyszłości. Gdybyście jednak zdecydowali wybrać się na seans, horror Niepokalana zadebiutuje w polskich kinach 26 kwietnia.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Udostępnienie biletów w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższego tekstu.