Po 24 latach gracze doczekali się kontynuacji kultowej serii Jagged Alliance. Z przykrością przyznaję się, że wtedy te tytuły były dla mnie za trudne, ale czego można oczekiwać po dziesięciolatku ze średnią znajomością języka angielskiego. W międzyczasie jednak trafiłem na wiele taktycznych gier turowych, które pokochałem z całego serca, takich jak Silent Storm, XCOM czy Gears Tactics. Dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja, rzuciłem się na Jagged Alliance 3, które wyszło w połowie lipca. Byłem gotowy na trudne decyzje i wymagające starcia i na niebiosa, dostałem to, na co liczyłem. Mimo tego nie byłem w pełni gotowy na wszystko, co ten tytuł ma do zaoferowania. Musicie wiedzieć, że w tej grze kryje się całe mnóstwo dobra, którego na pierwszy rzut oka wcale nie widać.
Jagged Alliance 3 wymaga zmysłu strategicznego
Ten tytuł cechuje dość duży poziom skomplikowania i to nawet porównując go do wspomnianych wyżej gier. W trakcie rozgrywki strategicznej, czyli tej toczącej się na dużej mapie podzielonej na sektory, musimy przede wszystkim planować nasze ruchy. To, dokąd się udamy i w jakiej kolejności będzie miało znaczenie na to, jak dalej będzie wyglądała nasza gra. Odwiedzając różnorodne rejony mapy możemy znaleźć NPC-ów, którzy zlecą nam zadania poboczne. Tu znajdziemy też nowe lokacje dające unikalne bonusy i całą masę mniejszych czy większych znajdziek w postaci sprzętu czy zapasów. Dodatkowo to na tej mapie możemy próbować kontrować posunięcia przeciwników, szkolić lokalne milicje, które pomogą nam w utrzymaniu rejonu czy zdobywać dane wywiadowcze, które mogą przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.
W międzyczasie musimy także dbać o finanse, gdyż pod naszym dowództwem nie znajdują się żołnierze. Dowodzimy najemnikami, a ci nie walczą dla idei, tylko za pieniądze. Dlatego musimy też pilnować zaplecza w postaci kopalni diamentów, bo inaczej zostaniemy sami na polu walki. Wybierać możemy spośród kilkudziesięciu kandydatów i kandydatek, a każde z nich ma swoje wady, zalety, historię, a także sympatie i antypatie. Znajdziemy tutaj weteranów z ogromnym doświadczeniem, którzy za swoje usługi drogo liczą. Z drugiej strony znajdziemy także ochotników, którzy w fachu znaleźli się przez pomyłkę, ale głupio im się było wycofać. To szalenie różnorodna grupa postaci i ogromny szacunek za to należy się twórcom, bo doświadczenia z gry potrafią się mocno różnić zależnie od tego, kogo mamy w swoim oddziale.
Taktyka kluczem do sukcesu
To jednak nie koniec skomplikowania, gdyż na polu taktycznym trzeba mieć baczenie na całą masę czynników. Wspomniane wcześniej dane wywiadowcze mogą nam pomóc znaleźć lepszą ścieżkę dla naszego oddziału, a pogoda wpływa na widoczność, celność czy prędkość wykrywania skradających się żołnierzy. Ważne jest także morale i zmęczenie najemników. Ba, istotne może być nawet to, czy w zespole znajdują się osoby, które za sobą nie przepadają. Do tego dochodzą statystyki naszych najemników i zdolności specjalne, a zapomnieć nie można też o właściwościach sprzętu i możliwości jego ulepszania. Jak widzicie, nie jest lekko i trzeba uważać na bardzo wiele czynników. Inaczej szalenie łatwo o porażkę z powodu bardzo trywialnego i głupiego błędu. Trzeba wiedzieć, że śmierć najemnika jest ostateczna, więc nie możemy także szastać życiem podległych nam fachowców.
Natomiast kiedy już uda nam się zrozumieć mechaniki, które kryją się w Jagged Alliance 3, przy odrobinie skupienia i wysiłku zaczniemy osiągać sukcesy. Przyznam się, że w tej grze równie wielką satysfakcję, co wygrane starcia, dają mi także mniejsze osiągnięcia. Sprawia to, że nawet udana zasadzka może dać mi nie lada uciechę. Dodatkowo w grze znajdziemy całe pokłady humoru. Zarówno takiego subtelnego niczym zderzenie w pełnym biegu ze ścianą, jak i mrugnięć okiem, które można łatwo przeoczyć. Przykładowo, jeden z dostępnych najemników to bardzo oczywista parodia postaci granych niegdyś przez Arnolda Schwarzeneggera. Nie szło się nie uśmiechnąć, słysząc z jego ust “I wish I had a choppa” wypowiedzianego z charakterystycznym akcentem. Z kolei w innej lokacji znalazłem grupę strażników złomowiska, których zachowania i dialogi czerpały pełnymi garściami z Latającego Cyrku Monty Pythona. Takich smaczków jest tutaj pełno i pojedyncze przejście gry na pewno nie pozwoli na odkrycie ich wszystkich.
Błędy, usterki i inne babole
Niestety, choć Jagged Alliance 3 ogromnie przypadło mi do gustu i z miejsca stało się jedną z moich ulubionych gier tego roku, nie jest to tytuł bez wad. Notorycznie produkcja potrafiła gubić klatki, choć mój sprzęt przewyższa niewygórowane wymagania zalecane do uruchomienia gry. Co ciekawe, wcale nie zdarzało się to w jakichś intensywnych graficznie momentach, raczej zdarzało się to zupełnie losowo i przypadkowo. Mam natomiast wrażenie, że po którejś z łatek zdarza się to o wiele rzadziej. Niesamowicie brakowało mi też aktywnej pauzy w grze. Często popełniałem błędy tylko i wyłącznie dlatego, że nie mogłem jednocześnie wydawać różnych rozkazów kilku najemnikom naraz.
Dodatkowo gra dostępna jest w polskiej wersji językowej w formie napisów, co uznaję jako zaletę. Jednak tłumaczenia kwestii wypowiadanych przez żołnierzy w trakcie walki pozostawiają bardzo wiele do życzenia. Ot, zdarzają się po prostu takie kwestie, które przetłumaczono nieco inaczej, choć wciąż z zachowaniem ogólnego sensu wypowiedzi. Wybaczyć za to nie mogę wręcz mechanicznych błędów w tłumaczeniu. Przykładowo, postać mówi “figures” w znaczeniu zbliżonym do “mogłem się tego spodziewać”, a zostaje to przetłumaczone jako “matematyka”. Tego typu kwiatków znalazłem kilka. Może to nie przeszkadza w grze i nie utrudnia wcale rozgrywki, to mimo wszystko pozostawia pewien niesmak.
Rozmach ma swoją cenę
O wiele większym w moim odczuciu problemem jest to, że po pewnym czasie gra zaczyna nieco nużyć. Ukończenie jej zajęło mi blisko 60 godzin. Jednak już w okolicy połowy tego czasu starałem się unikać walki i gdy tylko się dało, decydować się na automatyczne rozstrzyganie starć. Niestety, zdecydowaną większość walk musimy rozegrać samodzielnie. Znużenie mogą budzić też starcia, w których bierze udział duża liczba postaci. Mając pięcioro najemników i siedmioro członków milicji po swojej stronie, a przeciwko sobie niemal dwa tuziny przeciwników, każda tura zajmowała niemal pięć minut. To z kolei sprawiło, że cała walka zajęła mi grubo ponad godzinę. Gdyby to jeszcze była jakaś fabularnie istotna misja, mógłbym to przełknąć, ale w tym przypadku to była zwykła obrona mało znaczącego kwadratu na mapie…
Fabuła też mnie jakoś nie zachwyciła, ale to nie jest do końca winą kiepskiej historii. Zwyczajnie w grze jest tak wiele do zrobienia, że większą część czasu po prostu byłem zajęty czymś innym. To trzeba było zdobyć kolejną kopalnię, bo zaczynało brakować pieniędzy. Tam z kolei musiałem udać się do szpitala wyleczyć zespół, który po wyjątkowo kiepskim starciu ledwie uszedł z życiem. Jeszcze innym razem udałem się w pogoń za jakimś zadaniem dodatkowym… Misji pobocznych zaś znajdziemy tutaj od zatrzęsienia! Niektóre uda się ukończyć w kilka minut, a inne z kolei wymagają odwiedzenia kilku sektorów, rozmów, negocjacji i walki. Świetnie, że one się tutaj znajdują i często w trakcie tych właśnie zadań bawiłem się najlepiej, ale dokładnie z tego powodu cierpi na tym główna historia.
Jagged Alliance 3 zaskoczyło na plus
Ostatecznie jednak Jagged Alliance 3 jest tytułem, na który czekałem, choć o tym nie wiedziałem. To świetna turówka taktyczna z zarządzaniem, w której trzeba się nakombinować, aby odnieść sukces. Każde zwycięstwo jest ciężko wypracowane i gra dzięki temu daje mnóstwo doskonałej rozrywki. Uważam, że nawet w pełnej cenie warta jest każdej wydanej złotówki. Należy jednak przy tym pamiętać, że to tytuł wymagający pełnego skupienia. Raczej nie nadaje się on dla każdego gracza i graczki. Jeżeli jednak się na niego zdecydujemy i postanowimy nauczyć się panujących tutaj zasad, to czeka nas ogromna porcja dobrej zabawy i humoru.
Gameplay
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!