Mam wrażenie, że dopiero co broniłem Wieży przed najazdem Kombinatu, a tu nagle każą mi wskakiwać przez portal i walczyć z jakimś dziwnym kolesiem z dymiącą głową. Tak prezentuje się w ogromnym skrócie historia kosmicznej sagi Bungie. Oczywiście jest to żart, ponieważ między premierą D2 a najnowszym dodatkiem minęło sześć lat. Produkcja miała przez ten czas swoje wzloty i upadki, ale nie da się ukryć, że niewiele tytułów jest w stanie przetrwać tak długi okres. Nie ukrywam też, że z ogromną przyjemnością dzieliłem się z Wami wrażeniami z każdego DLC. Tym razem nie mogło być inaczej. Postanowiłem jednak podejść do tematu trochę inaczej. Zamiast od razu walnąć ścianę tekstu na pięć kartek A4, postawiłem napisać kilka krótszych tekstów. Zacznę od opowiedzenia na pytanie, czy kampania Destiny 2 Ostateczny Kształt spełniła moje oczekiwania i, czy świeży gracz powinien się za nią zabrać.
Naprzód, ku zwycięstwu!
Od czasu Upadku Światła minęło około półtora roku. Tyle czasu zajęło odpowiedzenie na pytanie, w jaki sposób dostać się do wnętrza Wędrowca. Po długich poszukiwaniach i ogromnej pomocy wielu sprzymierzeńców w końcu przekroczyliśmy trójkątną bramę. Aby stanąć do finałowej walki, nie wyruszyliśmy jednak w pojedynkę. Wraz z nami na drugą stronę przeszli Ikora oraz Zavala. Jednak nie wszytko poszło jak po maśle. Na szczęście pełna Światła kula miała jeszcze siłę, aby wskazać nam odpowiednią drogę. Dzięki jej wsparciu szczęśliwie dotarliśmy do Bladego Serca, gdzie spokojnie czekał stary znajomy. Jedyne co pozostało to odszukać pozostałych członków ekspedycji oraz znaleźć sposób na pokonanie Świadka.
Jeżeli powyższy akapit nic Wam za bardzo nie mówi, to najprawdopodobniej nigdy nie graliście w Destiny 2. Ewentualnie wskakiwaliście do gry raz na jakiś czas, aby postrzelać do kosmitów, pomijając jakiekolwiek wątki fabularne. Ja śledzę historię napisaną przez Bungie od początku pierwszej części i uważam, że ta przedstawiona w najnowszym dodatku jest naprawdę niesamowita. Co prawda rozkręca się powoli, ale gdy już nabierze tempa, to nie zwalnia nawet na chwilę. Szczerze powiem, że nie pamiętam, kiedy ostatnio na tak długo wstrzymywałem oddech i uroniłem tyle łez.
Smutna prawda
Kampania Destiny 2 Ostateczny Kształt to raczej ostatni sezon serialu i żeby naprawdę coś poczuć, trzeba by nadrobić zaległości. Niestety twórcy z różnych powodów musieli sporą część zawartości usunąć, więc na ten moment jedyny sposób, aby poznać wszystkie kluczowe wydarzenia i postaci trzeba obejrzeć dziesięciogodzinny film na platformie YouTube. Szkoda tylko, że to nadal streszczenie wydarzeń z ostatnich dziesięciu lat. Nie ważne, że zrobione jest po mistrzowsku. Według mnie odbiorca, który nie brał udziału w sadze przynajmniej od początków Destiny 2, zwyczajnie nie odczuje tej burzy emocji, która towarzyszyła mi podczas przedzierania się przez wnętrze Wędrowca.
Przemyślana struktura
Skoro już sobie pomarudziłem, że świeży Strażnik, obcując z fabułą Ostatecznego Kształtu, nie będzie bawił się tak dobrze, jak stary wyjadacz, to przejdę do całej reszty, która już każdemu powinna przypaść do gustu. Sama budowa głównego wątku jest bardzo przemyślana. Szybko przechodzimy od misji do misji, które zapoznają nas z nową strefą patrolową kawałek po kawałku. Nie uświadczymy tu żadnych niepotrzebnych wypełnień w postaci zadań polegających na zbieraniu jakiegoś badziewia. Większość plansz wprowadza również specjalne mechaniki, które najprawdopodobniej zostaną rozbudowane w nadchodzącym w piątek najeździe.
Całość ukończyłem solo i nie uważam, żeby była to najłatwiejsza podróż. Zdarzyło mi się kilka razy zginąć, a w niektórych momentach potyczki wyciskały ze mnie siódme poty. Spróbowałem nawet przejść jedną misję na legendarnym poziomie trudności, ale wiedząc, że nie mam zbyt dużo czasu na opisanie swoich wrażeń, musiał odłożyć to na później. Pewien jednak jestem, że gdy tylko minie pełny cyfrowych wydarzeń czerwiec, ponowię tę próbę. Mam tylko nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto pomoże mi w tym trudnym zadaniu.
Postrach ma wielkie oczy
Bardzo cieszy mnie fakt, że po drugiej stronie wrót spotkaliśmy zupełnie nową frakcję stworzoną przez Świadka. Niby w przeszłości Bungie dodawało różne rasy, ale najczęściej byli to po prostu zmodyfikowani już istniejący przeciwnicy. Tym razem studio naprawdę dało z siebie wszytko i dzięki temu otrzymaliśmy zestaw godnych oponentów. Każdy z nich ma własną moc, która potrafi nieźle namieszać podczas wymiany ognia. Latające Ponuraki flankują, co chwilę starając się zagłuszyć nasze umiejętności specjalne i zmniejszyć mobilność. Tkacze z kolei próbują stanąć tak, aby po przyciągnięciu gracza Pasmem, ten wylądował wśród jak największej grupy nieprzyjaciół. Reszty nie opiszę, żeby każdy mógł odkryć ich zdolności samemu.
Według mnie zespół deweloperów odpowiedzialny za stworzenie Postrachu doskonale poradził sobie z postawionym przed nim zadaniem. Dzięki temu dostaliśmy wcześniej niespotykaną frakcję siejącą postrach i zniszczenie wśród nieprzygotowanych Strażników.
Szybki spojrzenie na Pryzmatyczność
Klasę łączącą moce Światła i Ciemności dostajemy praktycznie na samym początku kampanii i możemy jej używać przez cały czas. Co prawda nie od razu mamy dostęp do wszystkich możliwości, ale wraz z postępem misji odblokowujemy ich coraz więcej. Muszę przyznać, że zabawa w mieszanie zdolności jest przednia, ale z ostateczną decyzją na temat Pryzmatyczności muszę się wstrzymać. Powody są dwa. Po pierwsze, mam jeszcze sporo nieodkrytych aspektów, więc nie jestem w stanie przetestować każdej kombinacji. Po drugie przedmiot klasowy mocno na nią wpływający będzie dostępny dopiero za kilka dni.
Uczta dla ucha, uczta dla oka
Uważam, że graficy oraz ludzie odpowiedzialni za muzykę w Ostatecznym Kształcie powinni założyć jakąś szkołę i przekazać swoje doświadczenie innym. Zarówno rozległe widoki, jak i architektura wnętrz, jaką możemy tutaj zobaczyć, wielokrotnie zaparła mi dech w piersiach. Nie mam pojęcia, co trzeba mieć w głowie, aby stworzyć niektóre ze spotkanych obiektów. Ogromne kamienne twarze wychodzące ze ścian czy gigantyczne ręce zastępujące tu i ówdzie drzewa to tylko kilka z nich. Tak naprawdę żadne opisy ani screeny nie są w stanie oddać piękna wnętrza Wędrowca. To samo zresztą tyczy się muzyki. Nawet jeżeli nie interesuje Was sama historia, warto wybrać się na przejażdżkę po wnętrzu Wędrowca, aby doświadczyć tego wszystkiego samemu.
Kampania Destiny 2 Ostateczny Kształt — podsumowanie
Jako długoletni gracz pozycji stworzonej przez Bungie jestem naprawdę zadowolony z tego, co otrzymałem. Fabuła zwaliła mnie z nóg kilkukrotnie, nowi przeciwnicy stanowią wyzwanie i wymuszają ciągłą zmianę pozycji. Pryzmatyczność jeszcze nie do końca mnie do siebie przekonała, ale jest zdecydowanie na dobrej drodze. Graficznie oraz muzycznie DLC jak zwykle trzyma bardzo wysoki poziom.
Co więc mogę powiedzieć osobom, które rozważały zakup najnowszego rozszerzenia? Ostateczny Kształt to zwyczajnie kolejny dodatek do Destiny 2. Nikt tu nie wymyśla koła na nowo, więc jeżeli kiedykolwiek próbkowaliście znaleźć się w butach Strażnika i to doświadczenie Wam nie podeszło, raczej zdania nie zmienicie. Jeśli natomiast nigdy wcześniej nie mieliście okazji zapoznać się z tą produkcją, to serdecznie zachęcam do wypróbowania darmowej wersji podstawowej. Kto wie? Może wcielenie się w kosmicznego zombie, które wycina w pień zastępy przebrzydłych kosmitów i wysyła bogów tam, gdzie raki zimują, przekona Was, że warto zagłębić się w cudowny świat wykreowany przez Bungie na dłużej.
Ciąg dalszy nastąpi
Pewnie myśleliście, że już skończyłem swoje wypociny związane z Ostatecznym Kształtem? Nic bardziej mylnego. Jest jeszcze wiele rzeczy, które postaram się w niedalekiej przyszłości opisać. Nowy teren patrolowy, czyli Blade Serce, skrywa w sobie wiele tajemnic, których nie zdążyłem jeszcze odkryć. Dopiero co liznąłem nowy system zdobywania punktów doświadczenia. Pryzmatyczność nie osiągnęła jeszcze swojej ostatecznej formy. Prawdziwe zakończenie kampanii poznamy dopiero po tym, jak pierwszy zespół ukończy najnowszy najazd. W przyszłym tygodniu rozpocznie się także pierwszy z trzech epizodów, które zastąpią przestarzałą formułę sezonów.
W związku z tym, że Destiny 2 to gra usługa jej zawartość teoretycznie nigdy się nie kończy, dlatego postaram się na bieżąco informować Was o jej postępach. Trzymajcie kciuki, aby starczyło mi do tego zapału i sił.
Gameplay (PS5):
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Udostępnienie DLC w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższego materiału.