Nie pamiętam, kto polecił mi serię, na której oparty jest One Piece Odyssey. Kojarzę tylko, że przedstawiono mi ją jako Dragon Ball, ale z piratami. W związku z tym, że anime Akiry Toriyamy uwielbiam, postanowiłem sprawdzić, czy to prawda. Szybko zauważyłem podobieństwa między głównymi protagonistami obu cyklów. Radośni, beztroscy, z dobrym sercem, zawsze gotowi stanąć w obronie słabszych. W mgnieniu oka pokochałem załogę The Going Merry. Dlatego prędko nadrobiłem wszystkie epizody i z niecierpliwością wyczekiwałem cotygodniowego zastrzyku morskich przygód.
Oczywiście, nie jestem jedyny, postacie wymyślone przez Eiichiro Odę uwielbiane są na całym świecie. Nic więc dziwnego, że branża gier również zainteresowała się wesołą gromadą. Na podstawie mangi powstało już kilka tytułów. Zawsze chciałem zagrać choć w jeden z nich, ale obawiałem się spoilerów. Niestety były momenty, kiedy musiałem przerwać oglądanie i mam trochę zaległości, więc postanowiłem poczekać. Z tego powodu zmartwiłem się, kiedy przez czysty przypadek otrzymałem do recenzji One Piece Odyssey. Na moje szczęście okazało się, że fabuła została napisana specjalnie na potrzeby gry, choć sporo wydarzeń pokrywa się z tym, co dzieje się w komiksach. Ślepym trafem zgrało się to jednak z obejrzanymi przeze mnie epizodami. Niewiele myśląc, zakasałem rękawy, złapałem za pada i wyruszyłem na pełną niebezpieczeństw wędrówkę po wspomnieniach.
Pewnego dnia zostanę Królem Piratów
Produkcja studia ILCA Inc. to turowe RPG osadzone w świecie popularnej serii stworzone na jej dwudziestopięciolecie. Czy twórcom udało się oddać czar pirackiej sagi? Postaram się na to pytanie odpowiedzieć w poniższym tekście. Dodam też, że ciężko jest pisać o wydarzeniach przedstawionych w grze bez lekkich spoilerów związanych z samą mangą, a co za tym idzie i anime. Dlatego od razu zaznaczam, że jeżeli wolicie wejść w świat One Piece na ślepo, pomińcie tę część recenzji.
Zarówno materiał źródłowy, jak i gra na nim oparta opowiada o perypetiach załogi pirackiego statku. Kapitan Monkey D Luffy wraz z Zorem, Sanjim, Nami, Chopperem, Robin, Frankim, Usoppem oraz Brookiem przemierzają oceany w poszukiwaniu skarbu ukrytego przez Gol D. Rogera. Ten, kto znajdzie go pierwszy, zostanie ogłoszony Królem Piratów. Płynąc od wyspy do wyspy, poznają coraz to więcej wskazówek przybliżających ich do upragnionego celu.
Fabuła One Piece Odyssey rozpoczyna się, gdy na skutek ucieczki przed sztormem załoga statku rozbija się na tajemniczej wyspie. Po odnalezieniu wszystkich przyjaciół – oraz ukochanego, słomkowego kapelusza Luffy’ego – spotykają Lim i Adio, tutejszych mieszkańców. Lim, który nie pała sympatią do piratów, kradnie moce bohaterów, chociaż szybko wyjaśnia się, że doszło do nieporozumienia. Niestety, jedynym sposobem na odzyskanie utraconych umiejętności bohaterów jest zanurzenie się we wspomnieniach dawnych przygód. Choć to nie jedyna przeszkoda, która stanie im na drodze.
Poprzednio w One Piece Odyssey
Według mnie największym problemem historii jest fakt, że dla graczy nieznających uniwersum One Piece jest po prostu wyrwana z kontekstu. Oprócz początkowej cut scenki brak jakiegokolwiek przedstawienia głównych protagonistów. Podobna sytuacja jest z końcowymi bossami każdej retrospekcji. Twórcy co prawda dodali wstawki opisujące wydarzenia z anime, ale są one krótkie i tak zakopane w menu, że łatwo o nich zapomnieć. Zresztą, odblokowują się wraz z postępem akcji, więc wiele to nie zmienia.
Sama fabuła też nie jest doskonała. Pierwszą rzeczą, która mnie zirytowała to utrata mocy. Nie lubię, kiedy w grach na początku mamy dostęp do masy umiejętności, a potem nagle znikają. Wiem, że jest to częsty zabieg i używa się tego jako marchewki, ale trochę zabija to przyjemność z grania. Na szczęście mniej więcej w jednej czwartej opowieści odzyskujemy przedstawione w prologu zdolności. Oczywiście, podczas reszty przygody zdobywamy mnóstwo kolejnych sposobów na anihilację przeciwników.