Gomu Gomu i do domu
Seria One Piece to przede wszystkim widowiskowe i dynamiczne walki. Wybór turowego trybu prowadzenia potyczek niespecjalnie do mnie trafił. Przynajmniej na początku. W miarę postępowania fabuły dostawałem dostęp do coraz to nowszych mechanik. Okazało się, że jest tego całkiem sporo. Zaczynając od znanej chyba każdemu zasadzie kamień – papier – nożyce, a na wspomaganiu kompanów łączonymi atakami kończąc. Do gustu przypadła mi opcja podmiany bohaterów w dowolnym momencie, która świetnie zgrywa się z lekko zmodyfikowanym placem boju. Bitwy odbywają się na kilku polach, co wymusza strategiczne podejście do rozmieszczenia załogi przed i w trakcie potyczki. Niestety, nie ma żadnego ekranu rozstawiania zawodników na początku bitki. Jedyna dostępna opcja to podanie ogólnego konceptu w specjalnym menu. W czasie trwania naszej tury natomiast możemy dowolnie przestawić protagonistów, co pozwala uzyskać sporą przewagę.
Teoretycznie każdy z drużyny piratów ma swoje zastosowanie. Luffy jest świetnym na skupianiu swoich potężnych ataków na pojedynczym celu. Zoro wymiata w atakach obszarowych. Z kolei Chopper jako jedyny potrafi leczyć nie tylko obrażenia, ale również statusy takie jak krwawienie czy podpalenie. Dlaczego więc napisałem teoretycznie? Powód jest prosty. Przez dziewięćdziesiąt procent czasu używałem drużyny złożonej z Luffiego, Zora, Sanjiego i Choppera. Wystarczyło dać im odpowiednie akcesoria i stworzyli siłę czyszczącą pole bitwy w trymiga.
Dużo, ale bez sensu
Liczba mniejszych i większych systemów wykorzystywanych podczas walki zasługuje na pochwałę, dlatego wielka szkoda, że większości z nich nie musiałem wykorzystywać. Winny temu jest niesamowicie niski poziom trudności. Praktycznie każda bójka kończyła się po jednej lub dwóch turach. Zwarcia z bossami natomiast trwały długo, ale nie wymagały żadnej finezji. Tylko ostatni rozdział wymagał dodatkowych zasobów w postaci przedmiotów leczących i zwiększających statystyki.
Ogromny podziw natomiast wzbudza ilość ataków oraz ich doskonałe animacje. Ruchy postaci są żywcem przeniesione z anime, co zasługuje na duży plus. Pomimo tego, że najczęściej używałem najmocniejszych ciosów, nie mogłem się na nie napatrzeć. Niestety, ze względu na potrzebę zaoszczędzenia czasu włączyłem przyspieszenia animacji. Dobrze, że twórcy wpadli na taki pomysł, bo inaczej rozgrywka zajęłaby kilka godzin więcej. Leniuchów na pewno ucieszy opcja automatycznych bitew. Co prawda nie polecam włączania jej przy pojedynkach z bossami, ale na zwykłe zmagania nadaje się w sam raz.
Szacunek dla źródła
W obecnych czasach zdarzają się tytuły, które na premierę potrafią być pełne bugów i glitchy. Z radością mogę Was poinformować, że w produkcji ILCA Inc. nic takiego nie zaobserwowałem. Rozgrywka przebiegała gładko i bezproblemowo, a klatki nie spadały poniżej sześćdziesięciu. Od strony graficznej One Piece Odyssey prezentuje się celująco. Pełne kolorów lokacje, świetnie odwzorowane postacie oraz przeciwnicy. Naprawdę ma się wrażenie, jakby grało się w anime. Naszym przygodom towarzyszy przyjemna muzyka dostosowująca się do sytuacji.
Dla kogo jest One Piece Odyssey?
Jak już wspominałem na początku, jestem dużym fanem materiału źródłowego. Chociaż mam grze sporo do zarzucenia, nie uważam czasu z nią spędzonego za stracony. Wiem, że trochę pomarudziłem w tekście na słabą fabułę i za prostą walkę, ale moje nostalgiczne zmysły skutecznie zamaskowały te niewielkie wady. Fantastycznie było odwiedzić wyspy, które tak dawno temu oglądałem na ekranie monitora. Jestem pewny, że entuzjaści serii poczują się podobnie.
Jednocześnie obawiam się, że osoby niemające wcześniej styczności z kreskówką, szybko stracą zainteresowanie rozgrywką. Być może na niektórych zadziała czar pirackiej opowieści i udzieli się dobry humor Luffiego. Dlatego, zanim zdecydujecie czy macie ochotę inwestować w One Piece Odyssey, polecam zagrać w demo. Niestety, jest ono dostępne tylko na Playstation i XBOXie. Właściciele PC muszą sami podjąć decyzję, którą może wspomóc spora ilość pozytywnych komentarzy na platformie Steam. Ewentualnie możecie pogadać ze znajomym posiadającym konsolę.
Na koniec dodam jeszcze jedno spostrzeżenie. Gdybym mógł ogrywać Odyssey wolniej, mój odbiór byłby zgoła inny. Nie pchałbym fabuły naprzód tak szybko, robiłbym więcej zawartości dodatkowej, stopniowałbym sobie czas spędzony z piracką załogą. Zauważyłem również, że osiągnięcia na Steamie są proste, co oznacza łatwą platynę na PlayStation. Jak tylko One Piece Odyssey znajdzie się w jakiejś promocji w sklepie Sony albo na Allegro planuję zakupić i zapolować na trofea. Miło będzie przeżyć tę przygodą jeszcze raz.
Gameplay
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.
Gdzie kupić?