Pograne poleca: must-play gry FPS dla jednego gracza

FPS

Każdy gracz prędzej czy później zdaje sobie sprawę z tego, że nie wie, w co teraz zagrać. Sam mam podobny problem mniej więcej raz w miesiącu pomimo biblioteki gier zbieranej przez lata. Lubię wtedy w mediach społecznościowych podpytać, co różne osoby mogą polecić. Stwierdziłem więc, że może i ktoś z czytelników może mieć podobne problemy, więc dlaczego by nie przygotować własnej polecajki, którą będziecie mogli się kierować? Jako, że moim ulubionym gatunkiem są strzelanki z perspektywy pierwszej osoby – FPS – poradnik zaczniemy właśnie od tego gatunku.

Na liście znajdują się różnorodne tytuły. Usiłowaliśmy unikać najbardziej oczywistych propozycji, bo na te zawsze najłatwiej wpaść. Wraz z ekipą szukaliśmy produkcji z dowolnej konsoli, czasami cofając się nieco w czasie, aby tylko znaleźć coś ciekawego, intrygującego i wartego uwagi. Poniższa lista jest owocem naszych poszukiwań, mamy nadzieję, że wielbiciele FPSów dla jednego gracza znajdą tutaj coś dla siebie!

Titanfall 2

Platforma: PC / XOne / PS4

Rok wydania: 2016

Titanfall 2

Podryban: Titanfall 2 to niezaprzeczalnie mój ulubiony FPS. Nawet pomijając genialny tryb sieciowy, kampania dla jednego gracza jest wciągająca i emocjonująca. Obserwowanie rozwoju relacji między Jackiem Cooperem, żołnierzem, który z przymusu został pilotem tytana, a BT-7274, mechem z własną sztuczną inteligencją, sprawia niemal tyle samo satysfakcji, co sama rozgrywka. Gameplay natomiast jest jednym z najprzyjemniejszych, jakie w życiu dane mi było poznać.

Nasza postać na polu walki jest prawdziwym potworem, niosąc przeciwnikom śmierć i brak litości. Zakładając, oczywiście, że już opanujemy model poruszania się w tej grze. Tutaj jest dynamicznie, a nasz bohater potrafi biegać po ścianach, ślizgać się, skakać i w rękach odpowiednio uzdolnionego gracza jest dla przeciwników nie do zatrzymania. Gdy wsiada do tytana, staje się z kolei ciężko opancerzonym czołgiem z wszechstronnym wyposażeniem, któremu niestraszne są hordy przeciwników.

Do tego należy doliczyć bardzo wyraźną bandę złoli, z którymi musimy się zmierzyć. Ci przeciwnicy sprawiają, że potyczki stają się bardziej osobiste, przez co wywołują silniejsze emocje. Tak naprawdę jedyną wadą Titanfall 2 jest to, że kampanię da się ukończyć poniżej sześciu godzin. Zabawę można wydłużyć w Sieci, choć tutaj ostali się już sami weterani. Warto jednak sprawdzić chociaż tryb Obrony Kresów, gdzie w czteroosobowej drużynie walczymy z falami wrogów. Biorąc pod uwagę, że TF2 często dostępny jest za śmieszne pieniądze, to grzech nie poznać tej kampanii.

Steam | Xbox | PlayStation


TimeShift

Platforma: PC / PS3 / X360

Rok wydania: 2007

TimeShift

Artur: Produkcja, która miała dużego pecha na rynku gier. Pojawiła się w podobnym czasie, co Half-Life 2, nie miała wielkiego budżetu marketingowego i była też zupełnie nową marką. Przy dość silnej konkurencji, ciężko było dotrzeć do graczy, których wzrok był skupiony na tych największych tytułach. Mnie w TimeShift urzekła oprawa, doznania płynące ze strzelania i oczywiście manipulacja czasem. Gracz był w stanie zatrzymać, spowolnić lub cofnąć dany moment. Świetnie wypadał w tym momencie deszcz, który niczym w Matrixie zastygał na chwilę, tworząc niesamowitą atmosferę na polu walki.

Jeśli szukacie dobrej strzelanki, to gra nie powinna Was zawieść, o ile nie oczekujecie świetnej fabuły. Historia TimeShift jest raczej prosta i daje nam powód, aby przeć naprzód. Tylko tyle. Jeśli ktoś chciałby nadrobić, to produkcja jest dostępna na Steam, GOG, w sklepie Xboxa czy na allegro w przypadku pudełek. Może wspomniana gra nie zrewolucjonizuje Waszego świata, ale z pewnością dostarczy kilka godzin dobrej zabawy. Szczególnie jeśli cenicie sobie produkcje, które myślą poza utartymi schematami.

Steam | Xbox | GOG


TimeSplitters: Future Perfect

Platforma: Xbox Classic / PS2 / GameCube

Rok wydania: 2005

TimeSplitters
Darosław: Seria TimeSplitters jest dziś przez wielu zapomniana. Nie ma się czemu dziwić, w końcu zniknęła ona z radaru graczy wraz z szóstą generacją konsol. Serii nie pomaga fakt, że shootery do dziś trzymają rytmiczne tempo rozwoju, więc i powroty do starszych tytułów bywają bardziej odczuwalne niż w innych gatunkach. Na szczęście TimeSplitters jest książkowym przykładem słowa rozwój. Pierwsza część swoim projektem jest najbardziej niedzisiejsza. Każdy z poziomów jest zbudowany na tym samym schemacie polegającym na dotarcie do przedmiotu znajdującym się na końcu tunelu i wrócenie z nim na start. Dodając do tego bardzo niedzisiejsze sterowanie, cień pretekstu fabuły oraz zegar liczący jak szybko nam się udało przejść poziom i mamy produkt, który dziś niewielu doceni. TimeSplitters 2 rozwija cały koncept. Misje bywają różnorodne, a nawet czasem w obrębie jednego poziomu gracz wykona ciąg różnych mniejszych wyzwań.

TimeSplitters: Future Perfect będące trzecią odsłoną serii najbardziej błyszczy. Pierwsze co da się wyczuć, to sterowanie, które można uznać za dzisiejsze. Celowanie nie wymaga siłowania się z analogiem, a szukając rzutu granatem czy uderzenia z kolby człowiek znajdzie intuicyjnie. Na uwagę zasługuje też scenariusz. Nie mówię tu o założeniach fabuły, bo te to ponownie pretekst, aby rzucać gracza po różnych okresach historycznych. Ważne jest, jak została ona zapisana. Każda z postaci jest wygadana i zabawna w swoim przesadzonym stylu. Autorzy postawili na bardzo slapstickowy humor i wiem, że może nie spodobać się wszystkim, ale ja go pokochałem. Przyznaje, że pewnych miejscach nie zestarzał się równo, ale tak to jest, jak się sięga po dobro kultury, które ma 20 lat.

Projekt etapów też przeszedł widoczną ewolucję. Główny gimmick gry to balansowanie na granicy paradoksu. W wielu intensywniejszych momentach zabawy bohater pomaga sobie z przeszłości. Przykładem niech tu hakowanie komputera. Wtedy pojawia się gracz z przyszłości, który chroni tego hakującego. Wszystko po to, aby chwile później wcielić się w rolę broniącego. Te elementy są oczywiście całkowicie oskryptowania i różnej jakości. Czasem wspólnie pomagamy sobie w walce, innym razem sztucznie przechodzimy tę samą drogę drugi raz z drugim sobą obok. Na szczęście same poziomy są różnorodne. Nie brakuje tu zwykłego pew-pew, ale wcielimy się w rolę wojennego szpiega, kierowcy futurystycznego czołgu, czy pechowca w nawiedzonym domu. A wszystko to polane sosem ze slapstikowym humorem.

Xbox


Borderlands

Platforma: PC / PS3 / PS4 / Xbox 360 / XOne / Switch

Rok wydania: 2009

Borderlands

Marcin “Imperator Krainy Jeży” Ćwiek: Jest to tytuł, który poniekąd rozpoczął modę na looter shootery. Kiedy miała premierę pierwsza część Borderlands, byłem wielkim fanem diablo, dlatego z otwartymi rękoma przyjąłem tytuł, który łączył z sobą rozwiązania znane z gier blizzarda z grami FPS. Produkcja Gearbox Software to prawdziwe złoto. Posiada relatywnie ciekawą fabułę z małym twistem, naprawdę dobrą grafikę stworzoną na silniku Unreal Engine 3, okraszoną cell shadingiem, który dodatkowo sprawia, że gra nie starzeje się na tle innych strzelanek.

Borderlands nie jest grą z otwartym światem, ale posiada zgrabnie połączone z sobą obszerne lokacje, w których możemy znajdować ukryte dzienniki, rozwiązywać problemy lokalnej społeczności oraz eliminować hord przeciwników w poszukiwaniu nowego uzbrojenia. Co chwilę dostajemy możliwość otwierania skrzynek z kolorowym łupem, automaty z bronią oferują specjalne promocje, a Bossowie oddają nam w ręce coraz to potężniejsze narzędzie mordu. Jeśli jak ja macie słabość do coraz to większych cyferek i statystyk w waszej broni to będziecie czuć się jak w domu. Gra posiada kilka klas bohaterów, każda sprawuje się inaczej i ma własne zdolności specjalne. Dzięki takiemu rozwiązaniu Borderlands posiada bardzo duży potencjał, by przechodzić grę na różne sposoby.

Komediowa otoczka również pomaga w wykonywaniu misji. Borderlands posiada również drzewka umiejętności oraz specjalne osobne poziomy rozwoju broni. Podsumowując, Borderlands to bardzo luźna produkcja, kawał solidnego FPS’a z elementami gry RPG, które wyszły tej serii na dobre. Polecam od siebie tę produkcję dlatego, że jest dostępna praktycznie na każdą platformę, a także posiada świetny tryb kooperacyjny na podzielonym ekranie oraz przez sieć, przez co możemy zabawę kontynuować z ziomeczkami.

Steam | Xbox | PlayStation | Switch


Blood: Fresh Supply

Platforma: PC

Rok wydania: 2019

Blood Fresh Supply

Paweł „Czesio” Kryński: Wydany w 1997 Blood od razu mnie oczarował. Odgłos odsuwanej płyty nagrobkowej oraz tekst „I live again” do tej pory siedzi w mojej pamięci. Podobnie zresztą jak ganianie za kultystami z poręcznymi widłami. Produkcja Monolith była dla mnie powiewem świeżości wśród tych wszystkich futurystycznych i wojennych strzelanek. Granaty zamieniły się w laski dynamitu. Zwykły pistolet zastąpiła wyrzutnia flar. Zamiast standardowego karabinu do wykańczania przeciwników dostałem bardzo ładnego Tommy Gun’a.

Fabuła skupia się na Calebie, którego rodzina zostaje zamordowana przez okrutnego boga Tchernoboga. Podczas pogoni za zemstą protagonista odwiedza przeróżne lokacje pełne złowrogiej atmosfery. Na każdym kroku czyhają kultyści oraz demony, których jedynym zadaniem jest ponowne zakończenie życia zrozpaczonego mężczyzny. Gra jest pełna brutalności, krwi oraz przekleństw. Caleb nie jest świętoszkiem, więc często rzuca uszczypliwymi komentarzami po rozerwaniu wroga na strzępy. Jucha leje się strumieniami, a wszędzie walają się szczątki ofiar. Oczywiście w obecnych czasach nie robi to takiego wrażenia, ale te prawie trzydzieści lat temu tytuł prezentował się naprawdę dobrze.

Do tego wszystkiego Blood posiadał tryb multiplayer. Co prawda wymagało to fizycznego połączenia z innym komputerem, ale było warto. Dzięki temu fabułę można było ukończyć we dwoje, a i tryb death match, nazwany BloodBath, potrafił dostarczyć niezłych wrażeń. Niestety wersję z 1997 roku trudno odpalić na obecnych sprzętach, dlatego cieszę się niezmiernie, że Nightdive Studios w 2019 roku zrobiło fantastyczny remake na swoim autorskim silniku. Produkcja zwie się Blood Fresh Supply i chciałby ją gorąco polecić każdemu, kto jest ciekawy, jak FPSy wyglądały prawie trzy dekady temu.

Steam | GOG


Project Warlock

Platforma: PC / PS4 / XOne / Switch

Rok wydania: 2018

Project Warlock

Marek “itzNaix” Wierczyński: Project Warlock czerpie inspirację z klasycznych strzelanek z lat 90, takich jak Blood, Doom czy Heretic. W grze gracz przemierza kolejne nieliniowe poziomy, stając do walki z różnorodnymi przeciwnikami i bossami. W grze nie brakuje ulepszeń, łupów, broni i amunicji, z których niektóre są ukryte w tajnych obszarach. Każdy poziom składa się z jednego do czterech krótkich etapów, pogrupowanych w epizody, z których każdy ma swój własny motyw.

Projekt Warlock wprowadza także lekkie elementy fabularne do klasycznej formuły strzelanki pierwszoosobowej. Główny bohater, bezimienny czarnoksiężnik, może posługiwać się zarówno bronią konwencjonalną, jak i magicznymi zaklęciami. Po ukończeniu każdego poziomu gracz powraca do warsztatu czarnoksiężnika, gdzie punkty ulepszeń i doświadczenia zebrane na danym etapie mogą być wykorzystane do zakupu nowych zaklęć, ulepszeń broni oraz atutów gracza, takich jak zwiększone zdrowie.

Warsztat pełni również funkcję zapisywania postępów gracza między sesjami. Gra nie umożliwia szybkiego zapisywania, wymagając ukończenia całego poziomu, aby postępy mogły zostać zachowane. Dodatkowo Project Warlock posiada system żyć z ich ograniczoną liczbą, a ich wyczerpanie skutkuje powrotem do początku bieżącego epizodu lub, na najtrudniejszym poziomie trudności, do początku gry. Jeśli natomiast jesteście zainteresowani moimi wrażeniami, jeszcze z wczesnego dostępu kontynuacji, zapraszam tutaj, zwłaszcza że premiera ma być jeszcze w tym roku.

Steam | GOG | Xbox | PlayStation


Resistance: Fall of Man

Platforma: PS3

Rok wydania: 2006

Resistance

Jakub „Spiri” Mrozowski: Resistance to zapomniana perełka od Insomniac Games, dziejąca się w alternatywnej rzeczywistości roku 1951. Tajemniczy wirus zaczął zamieniać ludzi w Chimerę, kosmiczną rasę, która chce opanować nasz świat. Pierwsze co mnie przyciągnęło do Resistance to klimat. Pomieszanie walki z kosmitami z latami 50. było dla mnie czymś nowym i ciekawym. Warto wspomnieć o wymyślnych broniach jak kultowy Bullseye pozwalający strzelać pociskami samonaprowadzającymi czy Auger, który strzela przez ściany i posiada tarczę obronną.

Grafika co prawda może dziś już nieco trącić myszką, ale to dalej bardzo dynamiczna i staroszkolna strzelanka. Bronie mają tu odpowiedniego kopa, a i fabuła potrafi wciągnąć, pomimo bycia raczej pretekstem do bicia kosmitów. Trudno to doprecyzować, ale jest w tym tytule coś, co mnie przyciąga. Nawet w zeszłym roku przypomniałem sobie ten tytuł i pod względem rozgrywki dalej jest miodnie.

Nie jest to długa historia, ale na pewno umili kilka wieczorów. A jeśli wciągnie was ten świat, to warto wspomnieć, że gra doczekała się jeszcze dwóch odsłon na PS3 i spin-off-ów na przenośne konsole Sony. To zapomniana perełka w portfolio bardzo zdolnego studia. Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś będzie nam dane wrócić do tego świata.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Avatar photo
Czołem, na imię mam Kamil! Kocham gry miłością bez wzajemności, ale staram się nie brać ich za bardzo na poważnie. Najlepiej czuję się w taktycznych strzelankach, ale chętnie próbuję wszystkiego, co się da. Odkąd tylko pamiętam, zawsze chciałem pisać o grach, a tutaj mogę nareszcie spełniać to marzenie.
Scroll to top