Zazwyczaj nie potrzebuję dodatkowego źródła mocy. W domu czy w pracy zawsze mam pod ręką gniazdko. Podobnie zresztą jak w samochodzie. Nie zmienia to jednak faktu, że przy dłuższy podróżach wszystkie miejsca w przedłużaczu potrafią być zajęte. Na takie wycieczki zazwyczaj zabierałem ze sobą Baseusa o pojemności 20000 mAh. Problem w tym, że ten kolos waży prawie pół kilo. Co prawda pozwala ładować kilka rzeczy naraz, ale na kilkudziesięciominutowe przejażdżki komunikacją miejską jest po prostu niewygodny. Nie obsługuje też opcji szybkiego ładowania. Dlatego od jakiegoś czasu rozglądałem się za czymś mniejszym. Traf chciał, że w moje ręce trafił Powerbank Silver Monkey SMA207 o pojemności 20000 mAh, którego używam już od kilku tygodni.
Zawartość pudełka oraz wygląd
W opakowaniu, jak to w przypadku takiego sprzętu bywa, nie ma zbyt wiele. Oprócz głównego bohatera zawiera instrukcję użytkowania w kilku językach (w tym polski) oraz krótki kabel USB-C do USB-C.
Sam powerbank wygląda naprawdę ładnie, choć nie wyróżnia się za bardzo w tłumie czarnych cegiełek. Na górnej części przedniego panelu jest całkiem spory ekran LCD, który wyraźnie pokazuje procent zużycia baterii. Dół natomiast ozdabia niewielkie logo producenta. Do gustu przypadły mi również panele boczne. Dzięki zastosowaniu mały wyżłobień urządzenie wyjątkowo przyjemnie leży w dłoni.
Spceyfikacja Powerbank Silver Monkey SMA207
Zanim napiszę kilka słów na temat codziennego użytkowania, przedstawię kilka parametrów technicznych dla lubiących przeglądać cyferki. Aby tabelka nie zajęła całej strony, pozwoliłem sobie umieścić ją jako rozwijaną listę.
Powerbank Silver Monkey SMA207 na co dzień
Podczas tych kilkudziesięciu dni, które spędziłem z powerbankiem, starałem się go używać do ładowania wszystkiego, co tylko mogłem. Niestety, przez obecności tylko dwóch portów było to czasami problematyczne. Co prawda mogła być to kwestia przyzwyczajenie, ponieważ Baseus ma możliwość podłączenia trzech sprzętów jednocześnie. Na szczęście po kilku dniach przywykłem do takiego stanu rzeczy.
Po całkowitym rozładowaniu klocuszek ładuje się około ośmiu godzin przy użyciu najzwyklejszej ładowarki ze sklepu IKEA (produkt ma nazwę SMÅHAGEL). Aby wyssać prawie całą moc z SMA207 swój telefon (Redmi Note 13 Pro+ 5G) naładowałem trzy razy od zera. Po całym zabiegu na ekranie LCD pojawiła się cyferka 9. Dzięki funkcji szybkiego ładowania powerbank nakarmił smartfona do syta po mniej więcej godzinie.
Stres test
Sprawdziłem także, jak srebrna małpka sprawuje się podczas aktywnego użytkowania telefonu. Jednocześnie odpaliłem Mapy Google z włączoną trasą, filmik na YouTubie, grę Sherlock Hidden Object Mystery oraz rozkręciłem głośność na maksa. Nie oczekiwałem żadnych wodotrysków, wiec moje zaskoczenie było spore. Po 30 minutach naładowanie baterii wzrosło z 21% do 55%, a zasób mocy powerbanku spadł z 100% do 80%. Baseus nie radził sobie w takiej sytuacji tak dobrze.
Po co taki test spytacie? Jeżeli na przykład jedziemy samochodem, a zapomnieliśmy naładować telefon przed wyjściem, Silver Monkey SMA207 zapewni ciągłość pracy nawet przy dłuższych podróżach. Dodatkowo spokojnie można zabrać go na pokład samolotu.
Podsumowanie
Powerbank Silver Monkey SMA207 to solidne urządzenie o sporej pojemności i eleganckim wyglądzie. 20000 mAh to więcej niż wystarczająco, aby wielokrotnie nakarmić smartfon, tablet czy choćby konsolę Nintendo Switch. Wyposażony w technologię szybkiego ładowania, pozwala na utrzymanie prawie zdychającego sprzętu przy życiu, co jest dużym plusem w sytuacjach awaryjnych. Jedynym mankamentem jest ograniczona liczba portów, ale nie każdy nosi przy sobie od 3 do 8 przedmiotów wymagających ładowarki. Jedyne co może nie pasować szerszemu gronie odbiorców to rozmiar i waga oraz długi czas potrzebny na pełne doładowanie klocuszka.
Specjalista od cen powerbanków ze mnie żaden, ale z tego, co udało mi się przeszukać, 130 złotych za naprawdę porządną ładowarkę z ekranem LCD to niewygórowana kwota. Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić produkt firmy Silver Monkey zarówno do codziennego użytku, jak i dalekich wycieczek w nieznane. Nie zapomnijcie tylko naładować małpeczki przed wyjazdem.
Udostępnienie sprzętu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!