Project L, jak brzmi tymczasowa nazwa nadchodzącej gry od Riot Games, to bijatyka w uniwersum League of Legends, która nie otrzymała jeszcze oficjalnego tytułu. Podobnie zresztą nie znamy daty premiery. Za to znamy kolejnego bohatera, który wystąpi w grze i jest nim Yasuo. IGN udostępniło długi fragment rozgrywki, w którym można zobaczyć dotychczas ogłoszonych wojowników w trakcie walki.
Project L – bijatyka od Riot Games
Dotychczas po poprzednim nagraniu wiedzieliśmy, że w grze pojawią się Darius, Ahri oraz Ekko. Najnowszy film, nagrany podczas turnieju EVO 2023 w Las Vegas, pokazał czwartą postać, wspomnianego już Yasuo. Ciekawi mnie, jakie inne postacie będą jeszcze dostępne w grze, w końcu Riot ma ogromną bazę do wyboru. Wszystko wskazuje, że głównym trybem gry będą walki 2v2 w formacie tag team, czyli wojownicy będą mogli sobie pomagać i zmieniać się w trakcie walki.
Gra na pewno wygląda bardzo atrakcyjnie, a bohaterowie wydają się być odwzorowani bardzo wiernie względem League of Legends. I to nie tylko wizualnie, ale także patrząc na ich umiejętności. Nie jestem wielkim fanem bijatyk, ale muszę przyznać, że gameplay wygląda kusząco i sam chętnie bym w to zagrał. I to wcale nie dlatego, że przez kilka lat swojego życia byłem uzależniony od LoLa. Plusem dla mnie ma być to, że gra ma być przystępna dla nowych graczy, więc nie znajdziemy tutaj wielu skomplikowanych mechanik. To może z kolei nieco zniechęcić bardziej zatwardziałych fanów gatunku.
Dobrą wieścią jest to, że Project L będzie produkcją free to play. Oznacza to, że nie trzeba będzie płacić, aby móc w nią zagrać. Jednak firma musi zarabiać, a to przecież Riot Games, więc na pewno możemy spodziewać się mikrotransakcji i całego mnóstwa skórek dla postaci. Zwłaszcza, że gameplay tej bijatyki pokazał, że możliwe są walki między tymi samymi postaciami w różnych wariantach kolorystycznych.