Redragon Draconic PRO K530 – recenzja klawiatury. Pierwszy klikacz w moim domu.

Klawiatura Redragon Draconic PRO K530W Biała

Chyba już każdy z zespołu Pograne miał przyjemność sprawdzić dla Was jakiś sprzęt. Ja długo wzbraniałem się przed napisaniem takiego tekstu. Nie uważam się za specjalistę w dziedzinie peryferiów komputerowych. Z drugiej strony kiedyś trzeba zacząć. Poza tym czasami opinia lekkiego laika jest lepsza niż super eksperta. Mniej obeznana osoba zwraca uwagę na inne rzeczy. Postanowiłem też poprosić o pomoc domowników, która również zestaw przetestowała. Czy nasze wrażenia z obcowania z klawiaturą Redragon Draconic PRO K530 były pozytywne, czy od klikania bolały nas głowy?

Spis Treści

Co jest w pudełku?

Po otwarciu pudełka moim oczom ukazało się drugie pudełko. W zasadzie się tego spodziewałem, bo wierzchnia warstwa to bardzo cienki karton. Po wyjęciu wewnętrznego opakowania i podniesieniu wieczka zobaczyłem klawiaturę schowaną w mały foliowy worek. Sprzęt z obu stron chronił dobrze dopasowany styropian. Pod główną atrakcją znalazły się naklejki, niewielka instrukcja, klucz do wyjmowania przycisków, kabel USB-C do USB-C z przejściówką do USB-A oraz cztery zapasowe klawisze. Wrażenia po rozpakowaniu miałem bardzo pozytywne. Nic nie latało, mechaniczne części miały swoje miejsce, a całość nie trąciła tandetą.

Klawiatura Redragon Draconic PRO K530 z pudełkiem i akcesoriami.

Solidna konstrukcja

Do opisania wrażeń oraz dobrych i złych stron przejdę chwilę, ponieważ warto najpierw wspomnieć, z jakiego materiału jest Draconic PRO K530. Solida obudowa to wysokiej jakości plastik o nazwie ABS. Z tego samego materiału wykonane są klocki LEGO. Biorąc pod uwagę, że do tej pory mam elementy zestawów sprzed ponad 30 lat i nadal wyglądają dobrze, to o trwałość tego fragmentu konstrukcji się nie martwię. Dla pewności próbowałem obiekt testów wyginać na różne sposoby. Pomimo moich wysiłków nic się nie stało, co zaliczam na plus. Spód urządzenia uzupełniają gumowe podkładki oraz nóżki służące do podniesienia tyłu, dla preferujących pisanie pod większym kątem nachylenia.

W klawiaturze zastosowano przełączniki Outemu. Są to jedne z lepszych klonów niemieckiej marki MX Cherry, a przynajmniej tak mi powiedział internet, zwłaszcza jeżeli chodzi o balans ceny do jakości. W związku z tym, że nie obcowałem dużo z takimi produktami, nie jestem specjalistą w przyciskowych markach. W odróżnieniu od przodującej wisienki mającej wytrzymałość rzędu 100 milionów naciśnięć chiński klon powinien zapewnić około połowy tej wartość. Wspomnę również, że Draconic PRO K530 posiada wymienne przyciski. Pamiętać jednak należy, że podmienić je można tylko na wytwór Outemu. Sprawdziłem, że firma ta ma w swoim ofercie dość spory repertuar złączek, także każdy możne znaleźć tam coś dla siebie. [UPDATE] Niestety w mój tekst wkradła się pomyłka, za którą ogromnie przzepraszam i dziękuję za zwrócenie uwagi. Podmiany można dokonać na dowolne zamienniki – zarówno trzy jak i pięcio pinowe.

Klawiatura Redragon Draconic PRO K530

Dane techniczne Draconic PRO K530

Skoro samą budowę mamy już za sobą pozwolę sobie zasypać Was kilkoma linijkami technicznej specyfikacji. Dla wygody pozwoliłem sobie umieścić ją w rozwijanej liście. Nie dość, że zajmuje mniej miejsca, to jeszcze nie każdy ma ochotę je przeglądać.

Pierwsze wrażenia

W związku z tym, że do tej pory używałem klawiatur laptopowych lub całkowicie zwyczajnych ewentualnie najtańszych bezprzewodowych zestawów, nie byłem pewny, czego mogę się spodziewać. Zacząłem od podłączenia sprzętu za pomocą kabla USB. Klawisze od razu się zaświeciły i moim oczom ukazało się bardzo ładne podświetlenie RGB. Diody umieszczone są pod górną częścią przycisków, dzięki czemu doskonale widać starannie wykonane litery. Wszystkie znaki są bardzo czytelne i ciężko cokolwiek pomylić. Jedyne co trochę mi przeszkadzało to umiejscowienie klawisza Function. Według mnie można by go zamienić z Altem. Nie zmienia to faktu, że po kilkunastu minutach obcowania z urządzeniem szybko się do tego przyzwyczaiłem. Myślałem, że klikanie będzie mnie denerwowało, ale podobnie jak z ustawieniem Function, szybko do tego przywykłem.

Klawiatura Redragon Draconic PRO K530 z podświetleniem.

Następnie przyszła pora na przetestowanie łączności bezprzewodowej. Po podłączeniu małego nadajnika ukrytego na spodzie klawiatury do laptopa połączenie nastąpiło niemal natychmiast. Podczas pisania i grania nie odczułem żadnego opóźnienia. Podobnie miała się sytuacje z Bluetoothem. Bardzo przydatnym rozwiązaniem jest możliwość przeskakiwania między trzema urządzeniami dzięki przełącznikowi z boku obudowy. Pozwoliło mi to na bardzo szybką zmianę podłączonego sprzętu. W jednej chwili pisałem na laptopie, żeby za moment współpracować z iPadem lub telefonem. Chyba łatwo się domyśleć, że pierwsze wrażenia z użytkowania Draconic PRO K530 były bardzo pozytywne.

Oprogramowanie Draconic PRO K530

Po wstępnej zabawie postanowiłem pobrać dedykowaną aplikację do obsługi produktu firmy Redragon. Jego znalezienie było bardzo łatwe. Wystarczyło wejść na stronę producenta i wpisać model w wyszukiwarce. Niestety podczas instalacji Windows krzyczał, że oprogramowanie jest niebezpieczne ze względu na nieznanego wydawcę, czego bardzo nie lubię. Z Razerem, Logitechem czy SteelSeries taki problem nigdy się nie pojawił, więc tutaj lekki minus. Sam program też nie wzbudził mojego zachwytu. Opcje konfiguracji zamykają się w trzech oknach: zmiana podświetlenia, ustawianie makr oraz zmiana funkcji klawiszy. Niestety ciężko mi to porównać z aplikacjami innych firm, ponieważ nigdy wcześniej nie miałem potrzeby używania takiego oprogramowania. Dodatkowo denerwował mnie brak opcji zmiany rozdzielczości. Tekst był tak mały, że musiałem przybliżać się do ekranu, żeby wszystko rozczytać.

Zalety i wady

Największymi zaletami Draconic PRO K530 jest niewielki rozmiar oraz komfort pisania. Dawno nie czułem się tak dobrze, przelewając swoje myśli na wirtualny papier. Musiałem się jednak zaopatrzyć w podkładkę pod nadgarstki, ponieważ jestem przyzwyczajony do zdecydowanie bardziej płaskich rozwiązań. Kompaktowe wymiary natomiast pozwoliły mi zmieścić urządzenie na moim niewielkim biurku. Łatwe podłączenie pozwoliło każdemu domownikowi szybko i bez problemów rozpocząć obcowanie z zestawem. Podoba mi się także boczne umiejscowienie wejścia na kabel USB. Gdy przerywamy pracę, podświetlenie samo gaśnie po kilku minutach, co wydłuża czas pracy w trybie bezprzewodowym.

Jeżeli chodzi o wady, to nie ma ich dużo. Oczywiście nie zaliczam do nich braku klawiatury numerycznej. W końcu jest to produkt kompaktowy. Martwię się natomiast, ile wytrzyma przycisk do zmiany opcji bezprzewodowej. Ustawianie go w środkowej pozycji nie było łatwe, ale może to być kwestia wyrobienia. Szkoda, że odbiornik WiFi nie ma żadnej osłony, bo jest szansa, że przy częstym wyjmowaniu i wkładaniu będzie po prostu wypadał. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć czy tak się stanie po tak krótkim okresie pracy z tym sprzętem.

Przełączniki z boku klawiatury.

Bezprzewodowy odbiornik na spodzie klawiatury.

W związku z tym, że pisadło wędrowało po mieszkaniu, nie udało mi się ustalić ile czasu działa na jednym ładowaniu. Jednak z tego, co udało mi się znaleźć, dzięki wbudowanej baterii 1600 mAh, czas pracy z wyłączonym podświetleniem to około 12 godzin. Aby w pełni naładować akumulator potrzeba około 5 godzin.

Draconic PRO K530 – rodzinne podsumowanie

Redragon Draconic PRO K530 gościła u nas w domu około trzech tygodni. Każdy z domowników miał okazję poużywać jej przez kilka dni. Dlatego poprosiłem każdego użytkownika o jedno lub dwa zdania podsumowania. Wszyscy jesteśmy zgodni co do jednego. Jest to bardzo porządne urządzenie i już teraz rozpoczęły się kłótnie, kto dostąpi zaszczytu postawienie sobie tak ładnego gadżetu na biurku. Wygląda na to, że bez losowania lub jakiejś kolejki się nie obejdzie. Uważam, że za cenę 250 złotych jest to klawiatura, która zadowoli wielu użytkowników, którzy lubią pracę na mniejszych sprzętach.

Mam nadzieję, że mój pierwszy test sprzętu spodoba wam się tak bardzo, jak mnie jego napisanie. Dajcie proszę znać, czy udało mi się w powyższej recenzji umieścić wszytko, czy może pominąłem coś ważnego, bo chciałbym w przyszłości pisać więcej takich tekstów. Miłego dnia!

Mój mały gamingowy setup.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Za dostarczenie klawiatury dziękujemy producentowi Redragon.
Udostępnienie sprzętu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższego materiału.

Gdzie kupić?


Avatar photo
Gram w gry odkąd pamiętam. Jako mały brzdąc właziłem na stołek, żeby pograć na automatach w salonie dziadka. Teraz rozsiadam się wygodnie w zaciszu własnego domu i z padem w rękach oddaję się swojemu ulubionemu hobby. Zawsze chciałem dzielić się swoimi wrażeniami ze wspaniałego świata wirtualnej rozrywki. Pamiętajcie, że czas spędzony na czytaniu nigdy nie jest czasem zmarnowanym.
Scroll to top