Gry do recenzji trafiają do mnie na różne sposoby. Czasem kapitan statku Pograne poprosi o pomoc w sprawdzeniu jakiegoś tytułu. Zdarzało się, że po napisaniu miłego komentarza pod tweetem twórcy po prostu dostawałem kod w prywatnej wiadomości. Jednak najczęściej jest tak, że samemu mogę zdecydować, co chciałbym ocenić. Nie będę ukrywał, że trudno wybrać z ogromnej biblioteki produkcji tę jedną, którą bardzo chce się sprawdzić. Dlatego szukam po internecie polecajek, zajawek oraz pierwszych wrażeń. Na projekt studia BenStar trafiłem zupełnie przypadkiem, słuchając podcastu Friends per Second. Po szybkim sprawdzeniu zwiastunu wiedziałam od razu, że będę musiał sprawdzić Revita i przekonać się, czy gra jest warta polecenia.
Czym jest Revita?
Revita to roguelitowa strzelanka 2D, garściami czerpiąca z takich tytułów jak Mega Man, Binding of Isaac czy Enter the Gungeon. Pomimo tego ma ona swój własny charakter i ani razu nie miałem wrażenia, że gram w kopię jednej z tych produkcji.
Nie doświadczymy tutaj standardowej linii fabularnej. Tak jak w przypadku wielu gier tego typu, dużo musimy sobie dopowiadać lub wywnioskować z odnalezionych strzępków informacji. Co prawda, dość łatwo rozszyfrować motyw przewodni po spotkaniu z pierwszym bossem. Nie chcę zdradzać za dużo, ale ciekawskich mogę odesłać do filmiku z rozgrywki na samym dole recenzji. Główny cel naszego małego protagonisty to dotarcie na szczyt tajemniczej wieży, którą widzimy na ekranie startowym. Na tym zakończę ten temat.
Każdą kolejną próbę rozpoczynamy od zwiedzenia stacji metra połączonego bezpośrednio z najniższym piętrem wspomnianej budowli. Oczywiście, miejsce to jest na początku puste, ale im dłużej gramy, tym więcej postaci zaczyna powracać w opuszczone korytarze. Każda z nich ma do zaoferowania coś innego. Kukła treningowa pozwala nam zaopatrzyć się w nowe bronie. Jest też architekt, który umożliwia odblokowanie ukrytych komnat w zakamarkach wieży. Co ciekawe, nawet po 10 godzinach gry spotykałem nowych mieszkańców.
Dokąd jedzie winda?
Po bardzo krótkim samouczku i podobnej długości rozmowie zaczynamy pierwsze podejście. Wagony podziemnej kolejki zawiozą nas do celu. Gdy tylko znajdziemy się na miejscu, wsiadamy do windy i zaczyna wspinaczkę. Każde piętro to mały pokój wypełniony pułapkami i przeciwnikami. Po pokonaniu niemilców wracamy do pionowego środka transportu, aby pojechać na następną kondygnację. Proces ten powtarza się, aż dotrzemy do bossa, po którego pokonaniu dostajemy zasłużoną przerwę. Kilka chwil odpoczynku i schemat zaczyna się od nowa, tylko z większą liczbą nieprzyjaciół i zasadzek.
Uważam, że różnorodność tałatajstwa, które próbuje nas rozwalić, zasługuje na wielką pochwałę. Znam sporo tytułów, gdzie do czynienia mamy z kilkoma typami agresorów różniących się kolorami. Na szczęście twórcy Revita zdają sobie sprawę, że tytuł roguelite potrzebuje rozmaitości. Asortyment antagonistów rozpoczyna się od zwykłych robaków, a kończy na latających piramidach z oczami, strzelającymi pociskami rozpadającymi się na mniejsze naboje. Sytuacja wygląda tak samo jeżeli chodzi o bossów. Każdy jest wyjątkowy i wymaga innego podejścia. Szkoda tylko, że departament pułapek wypada przy tym blado.
Miałem też wrażenie, że Revita robi się dużo trudniejsza od starcia z czwartym bossem. Natomiast mój młodszy syn stwierdził, że poziom trudności jest odpowiednio zbalansowany. Między nami jest różnica 30 lat, więc pozostawiam Wam decyzję, czy to kwestia pokoleniowa, czy też przepaść umiejętności.
Oddaj serce
Jedyne, czym dysponujemy na początku, to pistolet. Im więcej komnat pokonamy, tym większa szansa na znalezienie dodatkowych zdolności pomocnych w dotarciu do końcowego starcia. Możliwości uzyskania umiejętności jest mnóstwo, ale w zasadzie zawsze kończy się to utratą punktów zdrowia. Wiąże się to z tym, że nasze serduszka to główna waluta w Revita.
Jest to bardzo fajny ruch, wymuszający mnóstwo trudnych wyborów podczas każdej próby. Z pokonanych wrogów zbieramy dusze, które konwertujemy w zdrowie. W ten sposób uzupełniamy braki pozostałe po strzelaninach. Jeżeli natomiast witalność nam nie spadła, to surowiec ten możemy zamienić w nowe serduszka. Podczas naszych wędrówek natykamy się na skrzynie, kupców, ołtarze oraz mnóstwo innych rzeczy dających nam modyfikacje. Jednak aby otworzyć skrzynię lub użyć ołtarza, musimy poświęcić część swojego życia. Często musiałem się zatrzymać w takim momencie i pomyśleć, czy warto wymienić jeden punkt HP na tajemniczą zawartość kufra. Czy jeśli się zdecyduję na jego otwarcie, uda mi się ukończyć obecny biom?
Samych umiejętności jest prawie dwieście. Jedne nakładają trucizny lub podpalają przeciwników. Inne z kolei potrafią wpływać na zachowanie pocisków. Niektóre są tak mocne, że oprócz pomocnego efektu potrafią nałożyć klątwę. Nawet sposobów na ich odblokowanie jest więcej niż opisałem powyżej. Reasumując, różnorodności jest ogromnym atutem Revity i każda próba odznacza się czymś wyjątkowym.
Revita – sterowanie i technikalia
Sterowanie jest bardzo dobre. Postać porusza się tak, jak trzeba, nie ma żadnych opóźnień, wydłużony skok został doskonale doszlifowany. Jedynym moim zastrzeżeniem jest brak obsługi kontrolera do PlayStation 5. Da się go podłączyć, ale domyślne ustawienie przycisków jest niezwykle dziwne. Z jakiegoś powodu guziki z prawej strony były traktowane jako strzałki. Z padem od XBOXa już takich problemów nie miałem. Mój syn grał na zestawie mysz plus klawiatura i także nie narzekał, więc jeżeli nie posiadacie dodatkowego urządzenia sterującego nic straconego. Spokojnie możecie bawić się wyśmienicie na standardowym combie K+M.
Zdarzyło się kilka razy, że podczas podróży między piętrami na ekranie pojawiały się czarne kwadraty. Na szczęście znikały praktyczni od razu i nie psuły w żaden sposób rozgrywki. Problemem dla niektórych może być też sposób zapisywania gry, który można zrobić tylko po pokonaniu bossa. Niby jest to normalny zabieg stosowany w roguelitach, ale mnie to niezwykle irytuje.
Studio BenStar zdecydowało się na grafikę w stylu pixelart i uważam, że był to słuszny wybór. Zdecydowanie łatwiej zachować świeżość produkcji używając takiego rodzaju grafiki. Animacje, środowiska oraz wrogowie są naprawdę ładne i cieszą oko. Każdy biom ma swój własny wygląd oraz muzykę. Zwłaszcza ta ostatnia jest świetna. Niektóre kawałki do tej pory wybrzmiewają echem w mojej głowie. Oczywiście, walory dźwiękowe to zawsze kwestia gustu, więc poniżej zamieszczam link do całej ścieżki dźwiękowej.
Warto zagrać w Revita
Długo mógłbym jeszcze pisać o ogromnej zawartości tego niewielkiego tytułu. Zaczynając swoją przygodę z Revitą nie spodziewałem się, że jest to projekt pełen sekretów, tajemnic i ukrytych znaczeń. Nie byłbym też fair, gdybym nie napisał, że na ten moment nie pokonałem jeszcze ostatniego bossa. Miałem już kilka podejść, ale żadne z nich nie było udane. Widziałem natomiast zakończenie podczas jednej z prób syna, który pobił go już dwukrotnie. W związku z tym, że głównym atutem jest tu mimo wszystko sama rozgrywka, mogę produkcję studia BenStar polecić każdemu entuzjaście roguelitów. Jest to idealna gra na te momenty, kiedy nie ma się ochoty na kinowego singla, otwarty świat lub ostre PvP. Jednocześnie ostrzegam, że po wkręceniu się w odblokowywanie i kompletowanie wszystkiego, co jest tu do zdobycia, można na to poświęcić dziesiątki, jeżeli nie setki godzin.
Jeżeli po włączeniu Steama lub konsoli na ekranie głównym macie takie perełki jak Dead Cells, Flint Hook i Binding of Isaac to Revita jest warta Waszej uwagi. Jeśli natomiast sama myśl o powtarzaniu w kółko jednego schematu wzbudza w Was dreszcze, to spokojnie możecie sobie tę grę darować. No chyba, że lubicie strzelanki 2D ponieważ w tej roli również spełnia się niezwykle dobrze.
Gameplay
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!