Teyon jest firmą, która nadal nie przestaje mnie zaskakiwać. Nie będę ukrywać, że po zapowiedzi gry RoboCop: Rogue City miałem naprawdę duże nadzieje na to, że po średnio udanym, ale bardzo ciepło przyjętym Terminator: Resistance będzie to tytuł lepszy. W końcu najgorsze już za nami prawda?
Witamy w Detroit!
Zabawę zaczynamy jako Alex Murphy. Wraz z partnerką Anne Lewis trafiamy do stacji telewizyjnej, gdzie po bardzo burzliwym występie dowiadujemy się, że budynek został opanowany przez gang, który siebie określa jako „Pochodnie”. Naszym zadaniem jest rozwikłanie zagadki człowieka zwanego przez przestępców jako „Nowy”, a także powstrzymanie rozprzestrzeniającej się plagi przestępstw dotykającej Detroit. Demo oferuje nam kilka zamkniętych etapów rozgrywki, możliwość spacerowania po ulicach miasta, oraz pozwala na zapoznanie się z komisariatem policji, gdzie nasz protagonista będzie miał do wykonania kilka pomniejszych zadań związanych z pilnowaniem porządku w swoim mieście. Ogólnie sam początek rozgrywki nie jest nużący, ładnie wprowadza nas w niuanse historii, pozostawiając na końcu lekki niedosyt, ale właśnie o to chodzi w rozreklamowaniu swojego tytułu.
“Nice shooting, son, what’s your name?”
U podstaw RoboCop: Rogue City jest pierwszoosobową strzelanką. Zabawę zacząłem ze znanym fanom filmu z 1987 roku pistoletem „Auto 9” i szybko zauważyłem, że jest to naprawdę potężne narzędzie do wymierzania sprawiedliwości. Przez lwią część rozgrywki właśnie tej broni używałem do eliminacji wrogów. Oczywiście nie jest to jedyny oręż, jakim mogłem się pobawić w demie gry. Przeciwnicy po śmierci ochoczo upuszczali mi swój rynsztunek, a na każdym kroku mogłem znaleźć butle z gazem, czy też krzesła, telewizory. Tak, w tej grze możemy używać elementów otoczenia do unieszkodliwiania gangusów. Wszystko to w teorii wypada naprawdę bardzo dobrze, walka jest miodna, broń ma odpowiedniego kopa, a soczyste strzały w głowę sprawiają wiele satysfakcji, ale…
„Żywy lub martwy, idziesz ze mną”
W praktyce, dane mi było sterować bardziej czołgiem niż prawdziwym cyborgiem, bardzo wrażliwym na obrażenia czołgiem. Niestety, poruszanie się naszym protagonistą może się nie spodobać wielu osobom. Zabieg był taki, aby gracze mogli się poczuć, jakby faktycznie poruszali się ogromnym, stalowym gliną, wszak w filmie również Alex miał ograniczone ruchy. W grze wideo, opartej w głównej mierze na strzelaniu, stworzyło to kilka problemów. Największym sprzymierzeńcem w RoboCop: Rogue City stały się dla mnie filary, które pozwalały mi na przeładowanie broni oraz uzupełnienie ogniw. Zapomnijcie tutaj o kucaniu, to nie jest gra dla mięczaków, tutaj nauczyłem się jak przyjmować kule na klatę! Tytuł ogólnie sprawia wrażenie, jakby ktoś na etapie jego projektowania miał problem ze zdecydowaniem się czy mamy zagrać w klasyczny celowniczek, czy FPS-a. W rezultacie dostajemy bardzo ciekawy system strzelania, połączony z tragicznie wolnymi ruchami bohatera.
„Cicho bądź, bo będą…kłopoty”
Największym atutem RoboCopo: Rogue City jest na pewno obsada oraz warstwa audio. Peter Weller wcielający się w rolę Alexa Murphiego sprawił, że moje serce zaczęło bić szybciej, a jego metaliczny głos jak zwykle nie zawodzi, oddając nam ducha oryginalnej serii. Obok niego wraca również Nancy Alen, występująca w filmie jako oficer Anne Lewis, która także nie zawodzi. Dialogi zostały nagrane poprawnie. Oczywiście na pierwszy plan wychodzą główni bohaterowie, ale postacie poboczne, czy napotkani NPC wyrażają swoje emocje wiarygodnie i czasami mi się zdarzało podsłuchiwać, co mają do powiedzenia. Ci ostatni reagują na naszą obecność, co sprawiało, że nie czułem się, jakbym był sztucznie wsadzony w ten świat.
Już od samego początku rozpoczęcia rozgrywki, w głośnikach rozbrzmiewały mi znajome utwory skomponowane oryginalnie do filmów ze stalowym gliną w tytule. Byłem mile zaskoczony jak bardzo dbale do tego aspektu podeszli twórcy. Naturalnie dźwięki eksplozji oraz strzałów z pistoletu zostały wiernie odwzorowane, w rezultacie nie miałem wrażenia, że strzelałem z broni na kapiszony. Nie będę ukrywać, że jak zobaczyłem parę głównych bohaterów, to uśmiech pojawił się na mojej twarzy, jakbym zobaczył przyjaciół sprzed lat. Szkoda tylko, że im nie było tak samo do śmiechu. Co mam powiedzieć, animacje postaci to koszmar, gra na każdym kroku straszyła mnie drewnianymi, często koślawymi ruchami bohaterów. Jeszcze gorzej wypada mimika twarzy. Wypowiadane linie dialogowe często nie zgrywały się z ruchem ust, a czasami tego ruchu nie widziałem wcale. Jest to o tyle męczące, gdyż RoboCop: Rogue City to również gra fabularna!
„Dziękuję za współpracę, dobranoc”
Tak, mamy tutaj, możliwość rozwijania postaci, ale także zadania poboczne i dość sporo miejsca na rozmowę z funkcjonariuszami prawa, oraz cywilami. Ot, w jednej chwili prułem z pistoletu do członków gangu w mrocznym budynku, a innym razem miałem okazję przesłuchać jakiegoś chłopa, ponieważ ten postanowił złożyć zawiadomienie na swoich sąsiadów. Myślałem, że to norma tylko w naszym kraju. Momenty, w których dane mi było odpocząć od strzelania, były całkiem zabawne, a wplątany humor potrafił sprawić, że zarechotałem pod nosem. Ogólnie ekspozycji fabularnej zaznałem tu zaskakująco sporo, gra nawet pozwalała mi na wybranie różnych odpowiedzi podczas rozmów, co w rezultacie miało przede mną otwierać wrażenie swobody w podejmowaniu decyzji, ale jakie będą tego konsekwencje i jak realny wpływ ma to na fabułę, dowiem się dopiero w pełnej wersji.
„Oni Cię naprawią, naprawiają wszystko”
RoboCop: Rogue City działa na silniku Unreal Engine 5 i tu zaczyna się kolejny problem tej produkcji. Optymalizacja tytułu na tym etapie trochę kuleje. Ogrywałem grę w rozdzielczości 1080p i ustawieniach maksymalnych z włączonym DLSS 3.5 w trybie jakości i miałem dość sporo momentów, gdzie rozgrywka spadała poniżej 60 klatek na sekundę. Od czasu do czasu podczas celowania zauważyłem chwilowe zacięcia ekranu.
Gra wzbudzała we mnie bardzo skrajne emocje. Z jednej strony dostałem pięknie wymodelowane ulice miasta Detroit, całkiem ładnie stworzone wnętrza budynków, stylizowane lokacje, gdzie najbardziej zapadł mi w pamięć salon gier arcade. Z drugiej zaś strony niepasujące do tego tła modele postaci, przy których problemy z ząbkowaniem krawędzi czy też słabo wczytujące się cienie oraz słabej jakości oświetlenie to pikuś.
Podsumowując.
Czy zatem uważam, że RoboCop: Rogue City to zła gra? Nie do końca. Kwestie optymalizacyjne można jeszcze naprawić, niestety tego samego nie mogę napisać o animacji. Moim zdaniem jest to pozycja obowiązkowa dla fanów uniwersum RoboCopa. Sama rozgrywka nie nudzi, a co przyniesie nam finalny produkt dowiemy się już wkrótce. Premiera gry zaplanowana jest na 2 listopada 2023 roku.