Na temat RoboCop: Rogue City można mówić wiele, ale sporo o tej grze możecie przeczytać w mojej recenzji dema. Produkcja krakowskiego studia Teyon to produkt naprawdę wyśmienity, ale nie jest pozbawiony wad. Niestety i stety, moje przewidywania się spełniły i dostaliśmy grę, która nie poprawia bolączek wersji demonstracyjnej. Na to niestety trzeba by było czekać miesiącami.
Tak drewniane animacje, na Was patrzę! Ale, czy to przeszkadza w tym, by cieszyć się owym tytułem? Wcale, a wcale. Dziś zapraszam Was w podróż, nostalgiczną wyprawę łączącą wiele ciekawych mechanik i klasycznych rozwiązań, które znamy od lat. Zabierzcie z sobą magnetowid, oranżadę w butelce szklanej i ulubione chipsy, zaczynamy.
Te miasto nie śpi w ogóle…
Detroit to nie jest miejsce spokojne, oj nie. Na porządku dziennym możemy napotkać tutaj bandy narkomanów zażywających Nuke. Narkotyk ten pojawił się po raz pierwszy w drugim filmie o stalowym glinie. Panie do towarzystwa nie stronią od zaczepek, a zgraja zakapiorów czeka tylko na nasze pieniądze w jakimś pobliskim zaułku. W tak niebezpiecznym mieście to policja chowa się przed oprychami, a na straży pokoju ciężko znaleźć odważnych.
W tym brudzie, w mękach i bólach rodzi się nasz protagonista Alex Murphy. Policjant, który unika śmierci, okaleczony zostaje wciągnięty do projektu, który na zawsze odmieni jego życie. Okuty w żelazne ciało, obdarzony potężnym pistoletem Auto-9, idzie z podniesionym czołem, wymierzając sprawiedliwość na ulicach amerykańskiego miasta jako RoboCop. Wraz ze swą wierną partnerką, posterunkową Anne Lewis ramię w ramię rozwiązują kryminalne zagadki oraz dużo strzelają.
Masz prawo zachować milczenie!
Podstawą RoboCop: Rogue City jest wyśmienite, soczyste i satysfakcjonujące strzelanie! Strzelamy dużo i często, nasi przeciwnicy rzadko kiedy podchodzą do nas polubownie. To w większości dzika i chętna mordu banda nastroszonych przestępców. Nie widzi im się oszczędzanie zakładników, dlatego cel uświęca środki. I bardzo kurka dobrze, bo bez tak dobrze zaprojektowanego elementu rozgrywki tytuł ten nie miałby sensu. Anihilacja wrogów jest tutaj zrobiona w prosty ale mega klimatyczny sposób.
Otóż nasz bohater posiada specjalny wizjer, który pozwala mu na celowanie z broni w sposób, który fani filmów będą znać na pewno. Był to mój ulubiony rodzaj prowadzenia strzelanin, samo Auto-9 jest na tyle potężnym narzędziem mordu, że wystarcza na całą grę. Pomaga w tym również dostęp do nieskończonego magazynku. Możemy także „rozbrajać” przeciwników z ich oręża, co prawda po ich śmierci, ale czy to ważne?
O strzelaniu ciąg dalszy.
No dobrze, może trochę wyniosłem na piedestał kultową spluwę, ale nie jednym pistoletem ta gra żyje. To, co znajdujemy na swojej drodze, jest naprawdę imponujące. Do dyspozycji dostajemy dziewiętnaście giwer, w tym karabiny szturmowe, pistolety krótkie, shotguny, snajperki, a także wyrzutnie rakiet! Każda z broni strzela inaczej, każda z nich zadaje również inne obrażenia.
Nasi przeciwnicy często ubrani w kamizelki kuloodporne oraz hełmy mogą przyjąć na siebie wiele, ale to od nas zależy, z jakim arsenałem będziemy ich odpierać. Z czasem coraz łatwiej jest ogarnąć, co na kogo lepiej działa. Zatem od razu nasuwa się pytanie, skoro posiadamy taki wachlarz uzbrojenia, to co ja się tak przyczepiłem do tego Auto-9? Odpowiedź brzmi, chipy synu!
Modyfikacje to klucz do zwycięstwa!
RoboCop w swoim warsztacie, jak prawdziwy facet dba by jego lufa była dobrze wypolerowana. Żeby patroszenie oprychów było jeszcze ciekawsze, otrzymujemy płyty scalone, które napełniamy chipami. Te naturalnie zwiększają statystki Auto-9. Tych jest pięć. Jedne odpowiedzialne są za siłę ognia, a inne zaś za pojemność magazynka czy też możliwości przebijania pancerza. Jedyną wadą tego systemu jest fakt, że jest on bardzo nieintuicyjny, a na początku bardzo łatwo jest popsuć sobie spluwę.
Żeby nie było za łatwo, każde następne dodatkowe bonusy są powiązane z negatywnymi chipami, które pomniejszają pewne statystyki. Na szczęście po pewnym czasie dostajemy mocniejsze chipy oraz lepsze płyty scalone. Ostatecznie na finał gry nasz arsenał może się mocno od siebie różnić. Dodatkowe atrybuty jak amunicja penetracyjna niwelują poczucie braku progresji w równych statystykach. Ale co robimy poza strzelaniem?
Bycie uważnym popłaca!
Tak, w sumie to aktywności pobocznych tu nie brakuje. W RoboCop: Rogue City mapy są skonstruowane tak, byśmy za mocno się nie gubili. Nie zaznamy tutaj otwartego świata, dostaniemy zaś coś na wzór otwartych lokacji, które możemy dowolnie eksplorować. Te posiadają pełno sekretów oraz znajdziek, ale przede wszystkim na ich terenie możemy rozmawiać z ludnością cywilną, z którą możemy nawiązywać kontakty.
Aktywności poboczne są tutaj zrealizowane ciekawie i na szczęście ciężko jest znaleźć prostackie fetch questy. Każde z zadań oferuje nam różne drogi do jego rozwiązania, a to od nas zależy, jak do nich będziemy podchodzić. Bardzo istotnym w rozwiązywaniu problemów jest rozwój naszej postaci. Dzięki niemu odblokujemy dodatkowe linie dialogowe oraz ukryte wybory, dzięki którym każde następne podejście do tytułu możemy wykonywać w inny sposób. Gra posiada solidną dawkę regrywalności. W ostatnio dodanej aktualizacji otrzymaliśmy dodatkowo tryb nowej gry +.
Rozwój postaci
Wizjer RoboCopa ma za zadanie nie tylko ułatwić nam celowanie podczas rozwałki, ale dzięki niemu również, jak w Batmanie od Rocksteady, widzimy odciski palców czy ślady butów. Specjalny wzrok ułatwia zadania detektywistyczne i nadaje klimatu. Za wykonanie zadań i poszukiwanie znajdziek otrzymujemy punkty doświadczenia. Na końcu każdego z etapów, po wykonaniu głównego wątku fabularnego zostajemy nagrodzeni oceną końcową i punktami do wydania na rozwój antagonisty. Te możemy przekuć w kilka cech, które pozwalają nam uzyskać więcej punktów życia, ale także odblokowują pomoc w dialogach, gdzie te najlepsze odpowiedzi są podświetlane na ekranie wyboru.
Czy gryzie się to z naturą bycia RoboCopem? Wcale. Może w innym przypadku odczulibyśmy dysonans ludo-narracyjny, tutaj zaś fakt, że jesteśmy pół maszyną, sprawia, że zaawansowane algorytmy pomagają nam w pracy gliniarza, przez co nie czujemy, że wszystkie te mechaniki gryzą się z sobą. Teyon naprawdę stara się stworzyć klimatyczną produkcję. Widać, że ludzie, którzy pracowali przy grze, wiedzieli jak się do tego zabrać i naprawdę bardzo ciężko mi się do czegoś przyczepić. W oczy nie kłuje gameplay, nie kłuje też oprawa wizualna.
Nierealnie dobra ta grafika!
Czy jest dobrze? Jest nawet lepiej. RoboCop Rogue City napędzany jest przez Unreal Engine 5! Silnik ten sprawia, że jest to jeden z ładniejszych tytułów dostępnych na rynku. Jest to przede wszystkim jedna z pierwszych gier, która została wydana na enginie od Epica. Wysokiej jakości odbicia, bardzo dobrze zaimplementowane efekty cząsteczkowe oraz wysokiej jakości tekstury to wyznacznik tej produkcji. Nie to czyni cały obraz efektownym, ale poczucie realności świata przedstawionego.
Na to składa się kilka czynników, między innymi bardzo dobre użycie materiału źródłowego oraz zrozumienie go w takim stopniu, aby odwzorować Detroit takim, jakie znamy z kinowego odpowiednika. Już kiedyś o tym wspominałem, ale Teyon kocha te stare filmy z lat 80-tych. Retro futuryzm wylewa się z ekranu i to właśnie detale sprawiają, że jest na czym zawiesić oko. Wszystkie kolorowe przełączniki na gigantycznych serwerowniach upchanych w piwnicach komisariatu policji, neonowe dzielnice, brudne ulice oraz tereny budowy, wszystko to wydaje się znajome i pasujące do klimatu gry.
RoboCop Rouge City to solidna dawka nostalgii!
Przed zagraniem w RoboCop Rogue City polecam obejrzeć film z 1987 roku. Szczególnie osobom, które w tym uniwersum są po raz pierwszy, przede wszystkim dlatego by mogli zobaczyć genezę Alexa Murphyego i to jak stał się tytułowym pół człowiekiem-pół robotem. Sam tytuł jest łącznikiem pomiędzy pierwszą a drugą częścią kinowych produkcji i rozwija świat o wiele interesujących historii, czerpiąc garściami z oryginału. Dopełnieniem jest muzyka, która nawiązuje do filmowego odpowiednika.
Słuchając głównego motywu, przechodziły mnie ciarki na plecach. Czułem się, jakbym obcował z tytułem kompletnym. Naprawdę, lepszego RoboCopa nie mogłem sobie wymarzyć. Specjalne podziękowania dla Teyonu za ten aspekt. Warstwa audio stoi na wysokim poziomie i zaangażowanie w projekt Petera Wellera było strzałem w dziesiątkę. Wątpię, że ktokolwiek inny potrafiłby oddać tego charakterystycznego bohatera. Krakowskie studio nie przestawało mnie zaskakiwać. Raz po raz serwując nam falę nostalgii, ja na tej fali popłynąłem, dzięki czemu nie żałuję czasu spędzonego przy tej produkcji.
List miłosny dla fanów filmu.
Wybaczcie, bawiłem się z RoboCop Rogue City świetnie. Jakiekolwiek niedociągnięcia w tej grze przestały mi przeszkadzać. W pewnym momencie drewniane animacje i mimika twarzy odeszła na dalszy plan. Oczywiście o tych aspektach musiałem poniekąd wspomnieć, ale nie chcę się nad nimi rozwodzić. RoboCop to kawał solidnego shootera z elementami gry RPG. To tytuł, który pokazuje, że z odpowiednim zapleczem ludzi, którzy rozumieją niuanse filmów akcji z dawnych lat, można stworzyć dzieło potrafiące obronić się świetnym klimatem. Sam Teyon to firma, która przeżyła mocny redemption arc.
Mało kto pamięta już, że stworzyli oni Rambo: The Video Game. Ze swojej strony polecam Wam sprawdzić grę. Demo jest dostępne na steam za darmo, następnie kupujcie giereczkę. Mam nadzieję, że gra otrzyma więcej wsparcia od dewelopera, a kolejne produkcje będą jeszcze lepsze od tej. Ja tymczasem kończę jeść chipsy i zasiadam do nowej gry+ gdyż jeszcze wiele przede mną. Życzę Wam udanej zabawy!
Gameplay
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.