Shadow Warrior 3 jest to kolejna odsłona cyklu z gatunku dynamicznych gier akcji FPP od polskiego studia Flying Wild Hog. Ponownie wcielamy się tu w Lo Wanga walczącego z hordami przeciwników, a w zasadzie to wyrzynającego w pień hordy przeciwników. Posoka pokonanych potworów leje się strumieniami dając nam przy tym masę frajdy, z wykorzystaniem zarówno broni palnej, jak również katany. Nie zabraknie również znanego z poprzednich odsłon poczucia humoru głównego bohatera.
Fabuła w Shadow Warrior 3
W najnowszej części Shadow Warriora Lo Wang wyrusza na polowanie na potężnego starożytnego smoka, którego przypadkowo wcześniej uwolnił. Jak się zapewne domyślacie, skutkiem tego zdarzenia może być koniec świata. Tak więc katana w dłoń i wyruszamy w bajecznie krwistą przygodę podczas której spotykamy starych znajomych jak np. Zilla. Sama zaś historia podzielona jest na 9 aktów, które to przeniosą nas do zróżnicowanych poziomów zakończonych krótkim przerywnikiem filmowym. Sama fabuła i związana z nią kreacja świata jest dość liniowa. Moim zdaniem wyszło to tytułowi zdecydowanie na plus. Ogólnie rzecz biorąc, na tym można by zakończyć wątek związany z samym rdzeniem fabularnym gry. Chcę jednocześnie Was zaciekawić, ale też niczego nie zaspoilerować.
Gunplay, znaczy gameplay w Shadow Warrior 3
Powiedzieć, że Flying Wild Hog odwaliło kawał świetnej roboty to tak naprawdę nie powiedzieć nic. Rdzeń gry, jakim właśnie jest rozgrywka, został stworzony po mistrzowsku.
O giwerach słów kilka
Przejdźmy zatem do pukawek, którymi przyjdzie nam nieść śmierć i zniszczenie poza kataną, a wśród nich znajdziemy między innymi:
- Pistolet
- Strzelbę
- 2x Uzi
- Granatnik
- działo a’la railgun
- wyrzutnie pił tarczowych
Mogłoby się wydawać, że rynsztunek jest mniejszy w porównaniu do tego, co oferowała poprzednia odsłona. Nie zmienia to jednak faktu, że przyjemność z ich użytkowania jest równie wielka, jeśli nie większa w stosunku do drugiej części. Każda z giwer cechuje się różnym stylem strzelania. Dzięki temu przez całą grę nie mamy poczucia znużenia. Jednak nie dajcie się zwieść, ponieważ w przeciwieństwie do poprzedniczki, tutaj finishery dają nam dodatkowe umiejętności.
Finish him – czyli Doom 2016 w sosie z Shadow Warrior 3
Nie jest to mechanika wymyślona przez Flying Wild Hog w Shadow Warrior 3, a jedynie implementacja znanej nam mechaniki z najnowszych odsłon Dooma. Jednak trzeba przyznać, że pomysłowość twórców nie zna granic. Przejdźmy zatem do rzeczy, nie bez powodu napisałem w tytule tej części omówienia mechanik jako „Finish Him”. Te egzekucje są równie krwawe co najnowsze odsłony serii Mortal Kombat. Elementem dodanym do mechaniki, jest zdobywana przez nas „broń”. Może właściwym określeniem powinno być Ultimate? Nie zawsze jest to jednak narzędzie masowej zagłady. Do naszej dyspozycji oddane zostają wówczas następujące mechaniki rozgrywki:
- Zwiększone HP
- Granat zamrażający wszystkich wokół
- Maczuga wykonana z części ciała przeciwnika
- Ogromny miecz pozwalający na teleport do przeciwnika
- Gigantyczne wiertło
- Oko które atakuje ostrzami przeciwnika
- Granat laserowy
- Vortex
- Ogromne działa minigun
- Wyrzutnia japońskich fajerwerków
Jak sami widzicie narzędzi do siania chaosu w grze nie brakuje.
Rozwój postaci w Shadow Warrior 3
Pod tym kątem gra jakoś specjalnie się nie wyróżnia, co wbrew pozorom nie jest czymś negatywnym. Do dyspozycji mamy 4 pasywki, każda z nich posiada 3 poziomy. Warto jednak wspomnieć, że ten rozwój działa na zasadzie nagród za challenge, jak również eksplorację. Oczywiście wyzwania te nie są jakoś wybitnie trudne, ot, chociażby jedno z nich polega na tym, żeby uzupełnić 5000 HP. Prawda, że proste? Tak naprawdę większość tych wyzwań robi się mimochodem podczas gry. W poniższej galerii znajdziecie wszystkie perki do czterech pasywnych umiejętności.
Movement – czyli droga samuraja
Nie będzie to wielkim zaskoczeniem, jeśli powiem, że pod tym kątem gra jest perfekcyjna. To jak wszystko ze sobą współgra jest po prostu genialne. Nowością w grze jest linka z hakiem, dzięki której dynamika walk oraz poruszania się, wskakuje na wyższy poziom. Dodatkowo mamy oczywiście podwójny skok czy też dash. Dzięki temu elementy czysto platformowe zyskują nieco głębi. Tych w grze wbrew pozorom nie brakuje. Ostatnimi czasy popularnym stało się chodzenie po ścianach i tak też jest w Shadow Warrior 3. Gdzie podczas walki z przeciwnikami będziemy mieli okazję takowe wykorzystać. Zyskamy w ten sposób nieco więcej możliwości na uniknięcie ataków przeciwników.
Oprawa audiowizualna w Shadow Warrior 3
Jeśli graliście w poprzednie odsłony serii od studia Flying Wild Hog to wiecie, że oprawa graficzna zawsze stała tu na wysokim poziomie. Nie inaczej jest tym razem, szczerze mówiąc, mam wrażenie, że wygląda ona lepiej niż w Dying Light 2, a przynajmniej zrobiła na mnie zdecydowanie lepsze wrażenie. Fakt, tutaj jest porównanie gry PCtowej do konsoli PS5. Jeśli chodzi o optymalizację, to tutaj zdarzały się spadki FPS. Jednak miały one miejsce jedynie na początku przerywników filmowych. Także na samą rozgrywkę nie miało to wpływu. Powodem rzeczonych dropów mogła być również przedpremierowa wersja gry. Natomiast jeśli chodzi o ścieżkę dźwiękową, jest ona po prostu przyjemnym tłem do tego, co widzimy na ekranie. Moim zdaniem jest stonowana i nie jest czymś, co wybija nas z rozgrywki.
Słowem podsumowania – czy warto kupić Shadow Warrior 3?
Odpowiadając na pytanie, należy powiedzieć „ależ oczywiście, że tak”. Jest to idealna kontynuacja niemal pod każdym względem. Choć trzeba wspomnieć o tym, że całą grę można przejść w niecałe 10 godzin. Dla niektórych może być to zarówno zaletą, jak i wadą. Niemniej, jest to 10 godzin pełnych intensywnej rozgrywki. Zdecydowanie jest to wartością dodatnią, do całości. Jedyne czego mi brakuje względem poprzedniej części to coopa. Czy taki w przyszłości zostanie dodany? Na ten moment nic w tej sprawie nie wiemy ale mocno trzymam za to kciuki, gdyż w poprzedniej części sprawił mi on wiele frajdy.