Karcianka autorstwa Reinera Knizia to intrygująca propozycja dla dwóch graczy. Gra przyciąga uwagę nie tylko chwytliwym tytułem i obietnicą dobrej zabawy, ale przede wszystkim przepięknymi grafikami, na których możemy podziwiać cały wachlarz walecznych zwierząt. Spór o Bór 2: Na tamę marsz to mieszanka prostych pomysłów ze sporą nutą losowości, co sprawia, że w trakcie pojedynków trzeba nieco pogłówkować.
Jestem przekonany, że jeśli kiedykolwiek usłyszeliście (a może dzieje się to właśnie teraz) o grze Spór o Bór 2: Na tamę marsz, to ten dźwięczny tytuł z pewnością zakotwiczy w Waszej świadomości na dłużej. Na pewno pomaga on w sprzedażowej popularności, bo jak się nie skusić na grę o tak osobliwej nazwie. Wydawnictwo Muduko ma w swojej ofercie więcej takich językowych smaczków. Oprócz pierwszej części gry Spór o Bór w ich portfolio znajdziecie również Ryki Afryki oraz W Pył Zwrot. Wszystkie te produkcje powstały siłami tej samej pary twórców, autora Reinera Knizia i ilustratora Piotra Sokołowskiego. Ja swoją kopię nabyłem podczas minionego Pixel Heaven, gdzie po partii próbnej zdecydowałem się na zakup. Szkoda tylko, że uprzejma pani obsługująca stoisko wydawnictwa nieco improwizowała w kwestii zasad. No, ale od czego jest instrukcja?
Karcianki kuszą prostymi zasadami
Po tego rodzaju karcianki najczęściej sięgają pary szukające w miarę prostej i szybkiej gry, w której to rozegranie partii nie wiąże się z długimi przygotowaniami. Wyciągamy pudełko, tasujemy karty, rozdajemy i niemalże gotowe. Szybko i bezproblemowo, co z pewnością się chwali. Instrukcja gry Spór o Bór 2: Na tamę marsz nie jest obszerna, a zasad będziemy w stanie nauczyć się bardzo szybko. Osobiście zachęcam zawsze do obejrzenia wideo prezentującego przykładową rozgrywkę, bo w ten sposób poznawanie zasad przychodzi zdecydowanie łatwiej.
Warto jednak zaznaczyć, że Spór o Bór 2: Na tamę marsz to karcianka asymetryczna. Gracze nie będą mieli więc takich samych ról i możliwości. Fabularnie przenosimy się do Wielkiej Prapuszczy, która jest poważnie zagrożona. Jeden z graczy wcieli się w najeźdźcę, drugi w obrońcę. Jak łatwo się domyślić, decydująca potyczka rozstrzygnie się nad tytułową tamą.
O co chodzi w Spór o Bór 2?
Nie zamierzam Wam szczegółowo opisywać zasad, bo nie o to chodzi w tym tekście. Opowiem wyłącznie o najważniejszych rzeczach. Na planszy rozkładamy siedem kafelków tamy, przy których gracze wykładają swoje karty. Należy to jednak robić w taki sposób, by spełnić wymagania danego kafelka oraz uzbierać zestaw kart mocniejszy od przeciwnika. Gracze dobierają swoje karty naprzemiennie ze wspólnej puli, co dodaje rozgrywce sporo losowości. Jak karta nie idzie, to nawet jeśli będziemy stawać na głowie nic z tego nie wyjdzie. Inicjatywa leży po stronie atakującego, gdyż musi on uszkodzić tamę na czterech odcinkach lub zupełnie ją przerwać w jednym miejscu dwukrotnym uszkodzeniem. Jest tutaj sporo miejsca na taktykę, ale nie zawsze wszystko będzie szło z planem, dlatego często trzeba improwizować z tym, co akurat mamy na ręce.
Obrońca ma zdecydowanie łatwiejsze zdanie, gdyż musi po prostu przetrwać. Jeśli karty w decku się wyczerpią, a atakujący w tym czasie nie przebije się na drugą stronę tamy, automatycznie wygrywa. Dodatkowo każda z ekip ma specjalne, opcjonalne akcje, które mają za zadanie utrudnić zadanie przeciwnikowi i dodać nieco taktycznej głębi. Muszę podkreślić jednak, że podczas rozgrywanych przez nas partii dało się odczuć, że obrońca ma łatwiejsze zadanie. Wcielając się w rolę atakującego, odczuwa się nie tylko większą presję, ale i trudniejsze wyzwanie.
Trzon taktycznych kombinacji polega na tym, by układać zwierzaki przy tamie w określonych grupach. Może być chociażby ten sam kolor lub rodzaj karty. Najmocniejszym zestawieniem jest oddział składający się ze zwierząt tego samego koloru (jest ich 5) o następujących po sobie wartościach (od 0 do 11). Tak jak wspominałem wcześniej, niektóre z kafelków tamy są określone specjalnymi zasadami, co zwiększa mnogość opcji.
Ilustracje na kartach zachwycają
Podstawowy wariant gry zakłada zabawę wyłącznie przy wykorzystaniu wspominanych kart zwierząt. Twórcy przygotowali jednak dodatkowe karty taktyki, które znajdziemy w pudełku. Ten wariant przy minimalnych zmianach zasad zakłada dodanie specjalnych, często silnych kart, które znacząco uatrakcyjniają rozgrywkę. Muszę przyznać, że zdecydowanie lepiej bawiłem się z ich udziałem i w moim przypadku to właśnie taka zabawa będzie podstawowym formatem.
Gdy już dobrze opanujemy zasady, rozgrywki w Spór o Bór 2: Na tamę marsz stają się szybkie i dynamicznie, dzięki czemu gra idealnie sprawdza się, kiedy nie mamy zbyt wiele czasu. Kompaktowy rozmiar sprawia, że bez problemu możemy zabrać ją ze sobą dosłownie wszędzie. Niesamowitą przyjemność podczas zabawy sprawia również podziwianie obrazków na kartach. Antropomorficzne zwierzęta w pełnym rynsztunku wyglądają fenomenalnie, co możecie podziwiać na załączonych grafikach.
Czy warto zagrać w Spór o Bór 2?
Spór o Bór 2: Na tamę marsz to udana produkcja, której nie można odmówić oryginalności. Gra z pewnością zostanie z nami na dłużej i będziemy do niej wracać, jeśli najdzie nas ochota na szybką karcianą potyczkę. Zasady są proste i przejrzyste, a gra nie jest skomplikowana. Jedynym mankamentem może być domniemana przewaga obrońcy nad atakującym, ale wprawni gracze po kilku partiach z pewnością sobie z tym poradzą.