Zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda remaster idealny? Czym powinien się on cechować i jakie tytuły do takiej kategorii można zaliczyć? Nie bez przyczyny zaczynam recenzje Star Wars: Dark Forces Remaster od takiego właśnie wstępu, bo już teraz mógłbym z całą pewnością powiedzieć, że jest to remaster niemal idealny. Jedyny mankament, to fakt, że nie jest on najtańszy.
Nostalgiczna podróż do wspomnień z lat młodości
Szczerze mówiąc, początkowo obawiałem się powrotu do tak starego tytułu. Bałem się, że remaster nie dorówna nostalgii i związanym z nią wspomnieniom sprzed przeszło 29 lat, kiedy to zagrywałem się w ten tytuł na swoim 486. Mimo że studio Nightdive Studios odpowiedzialne za odnowienie kultowego już Dark Forces dotychczas dowoziło, to jakoś obawa (jak się ostatecznie okazało, nieuzasadniona) dalej pozostawała. Jednak w momencie odpalenia gry poczułem się o te kilkadziesiąt lat młodszy, ponieważ remaster okazał się wierny temu, jak zapamiętałem oryginał. Oczywiście są pewne udoskonalenia Quality of Life, które nieco zmieniają samą rozgrywkę, czy też drobne zmiany, jak usunięcie palarni w jednej z lokacji.
Niemniej przechodzenie tego tytułu sprawiało mi tyle samo radości, jak wtedy gdy odpaliłem go po raz pierwszy. Co więcej, twórcom udało się odrestaurować grafikę tak, jak ją zachowałem we wspomnieniach. A to w dzisiejszych czasach jest nie lada osiągnięcie, ponieważ ostatnio jest moda na tworzenie remasterów całkiem dobrze starzejących się gier, które to — nie oszukujmy się — często nie sprostują naszej pamięci, gloryfikującej to, jak dany tytuł wyglądał w rzeczywistości.
Początek przygody Kyle’a Katarna
Jeśli oglądaliście „Gwiezdne wojny”, a konkretnie „Nową nadzieję”. To na pewno kojarzycie fakt wykradnięcia planów Gwiazdy Śmierci. Według ówczesnego kanonu (ten został zmieniony w 2012 roku po przejęciu praw przez Disneya) za ich zdobycie odpowiadał Kyle Katarn, niegdyś żołnierz imperium, potem najemnik rebelii, a finalnie mistrz Jedi, choć to ostatnie dopiero zostało rozwinięte w pozostałych grach z uniwersum „Gwiezdnych wojen”. Natomiast jeśli chodzi o wątek fabularny w Dark Forces, to tutaj nasz bohater za sprawą wykradnięcia owych planów zostaje wplątany w intrygę związaną z innym tajnym projektem o kryptonimie Dark Trooper. Naszym celem jest dowiedzieć się, czym on jest.
Magia nostalgii, czyli o oprawie audiowizualnej słów kilka
Nightdive Studios udało się odwzorować niemal idealnie wspomnienia, jakie towarzyszą mi z tym tytułem. Oczywiście z perspektywy czasu oryginał trąci myszką, jeśli chodzi o grafikę, ale wersji zremasterowanej wszystko wygląda naprawdę świetnie. Widać, że twórcy włożyli w ten tytuł masę serca, aby nostalgiczna podróż okazała się sukcesem. Udało się to w stu procentach. Dzięki czemu wizualnie gra może okazać się nieco bardziej przystępna nowemu pokoleniu fanów „Gwiezdnych wojen” i chyba właśnie to jest clou tego, czym tak naprawdę jest remaster.
W oddali słychać strzały blastera i dźwięk padających imperialnych szturmowców
Nie będę ukrywał, że jeśli chodzi o rozgrywkę, to tutaj praktycznie nic się nie zmieniło względem oryginału. Dalej jest ona jak na dzisiejsze czasy toporna. Dlatego też ten tytuł raczej kierowałbym w pierwszej kolejności do osób, które chciałyby powrócić wspomnieniami do lat młodości. Mimo że strzela się w tej grze dalej dobrze, to same zagadki środowiskowe raczej już nie zrobią na nikim wrażenia. Często dalej jest to tak zwane lizanie ścian w poszukiwaniu przejścia dalej.
Oczywiście nie ma róży bez kolców, ponieważ nawet tutaj, jeśli ktoś by chciał, to mógłby się przyczepić do jednej rzeczy. Mam tu na myśli wspomaganie celowania, które jest bardzo agresywnie zaimplementowany do gry i to nawet nie chodzi o rozgrywkę na padzie, bo tutaj byłbym w stanie to zrozumieć, ale w przypadku strzelania przy użyciu klawiatury i myszki. Odbiera to trochę frajdy. Możliwe, że jest to właśnie spowodowane tym, że twórcy dodali możliwość korzystania z pada i to w jakiś sposób z sobą koliduje. Niemniej warto tutaj o tym aspekcie rozgrywki wspomnieć.
Podsumowując czy warto dać szansę Star Wars: Dark Forces Remaster?
Na to pytanie nie ma jasnej i klarownej odpowiedzi, bo dla kogoś, kto wychował się na oryginale, dostarczona przez twórców nostalgiczna podróż będzie czymś pożądanym. Z drugiej strony tytuł ten pod kątem rozgrywki dalej ma te same cechy, jakie miał niemal 30 lat temu, pzez co nowy odbiorca może się szybko odbić od tego tytułu. Na pewno poleciłbym tę grę wszystkim fanom “Gwiezdnych wojen”, bo myślę, że oni będą w stanie wybaczyć pewne z punktu dzisiejszych czasów niedociągnięcia gameplay’owe. Choć warto tutaj wspomnieć, że cena gry do najniższych nie należy. Wówczas warto poczekać na jakąś promocję. Osobiście spędziłem przy tej grze przeszło ponad 7 godzin, świetnie się przy tym bawiąc.
Gameplay
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!