Wady Diablo IV
Pierwsza wada
Jako pierwszą wadę zdecydowałem opisać się element itemizacji. A dokładnie mam tutaj na myśli nazewnictwo. Przez dekady utarł się pewien schemat dotyczący przedmiotów legendarnych, że mają one być tym, do czego dążymy w serii. W Diablo IV, przedmioty legendarne to tak naprawde “rare+”. Jedyne czym się one różnią od przedmiotów rzadkich (żółtych), to aspekt – czyli moc specjalna, którą zresztą możemy wyciągnąć aby wzmocnić przedmiot z lepszą baza affixów.
Przez to część fanów serii ma odczucia, że przedmiot ten stracił swą “legendarną moc”. Moim zdaniem, problem ten można by było rozwiązać w ten sposób, że przesuwamy hierarchie przedmiotów o jeden, pozbywając się w ten sposób białych przedmiotów, których nikt nie używa poza pierwszymi minutami gry, a wyglądałby on w następujący sposób:
- białe – niebieskie
- niebieskie – żółte
- żółte – legendarne
Dzięki temu kolejny rodzaj, jakim są unikaty, wszedłby na miejsce legendarek i ich rzadkość czy też legendarna unikalność byłyby zachowane. Oczywiście, nie wiemy jak będzie wyglądał drop rate na premierę. Staram się jedynie przybliżyć czy też ocenić drugą stronę medalu.
Druga wada
Kolejną wadą, jaka przychodzi mi na myśl, niejako związana z tak zwanym item powerem jest fakt, że Blizzard źle do tego podszedł w kwestii designu. Otóż chodzi tutaj o słynne w sieci stwierdzenie “jak masz zieloną strzałke to założ ten przedmiot“. Jest to tak bardzo błędne założenie, że jego skutkiem zamiast frajdy z rozgrywki, może okazać się jedynie frustracja. Wszystko dlatego, że studio nie próbowało wyjaśnić tego systemu podczas paneli dyskusyjnych czy też piekielnego kwartalnika. Zapewne część z Was zastanawia się w czym tkwi problem, albo czemu pojawił się item power / level.
Mechanika ta nie jest niczym nowym w serii, co więcej istnieje ona w niej od samego początku, tylko my gracze po prostu jej nie widzimy w tabelkach. Dla zobrazowania podam Wam prosty przykład: trójkątna tarcza, smocza tarcza, monarcha. Te tarcze tak naprawdę jedynie czym się różnią, to właśnie item levelem. Gdzie zarówno smocza tarcza jak i trójkątna mogą posiadać maksymalnie 3 gniazda na klejnot, a monarcha cztery.
Więc jak sami widzicie, nie jest to nic nowego, ale dlaczego jest to problemem? Otóż obecnie ów strzałki podczas porównania przedmiotów bazują tylko na item power, a nie na faktycznych statystykach. Przez co patrząc tylko na domyślne porównanie przedmiotów, zamiast wzmocnić postać, możemy ją osłabić. Bo zamiast założyć przedmiot dający potrzebne nam statystyki, założymy np przedmiot z cierniami, bo ma wyższą moc przedmiotu. Dlatego też uczulam Was, porównujcie statystyki – aby tego dokonać należy nacisnąć shift, podczas najechania kursorem na niego.
Trzecia wada
Tutaj za wadę uznawany jest otwarty świat oraz fakt, że spotykamy w nim innych ludzi. Dokładniej chodzi o nieustanne bycie online – tutaj pozdrawiam serdecznie Taktycznego Wafla, bo w momencie pisania tego tekstu miałem z nim dyskusję na ten temat. Część graczy, podobnie jak Wafel, ma problem z tym, że idą sobie spokojnie bić demony, a tam inni bohaterowie. Jest to coś, co przez prawie 30 lat nie miało miejsca, oczywiście pomijając fakt osób zaproszonych do wspólnej rozgrywki.
Co więcej, jestem w stanie zrozumieć ten punkt widzenia, choć od czasów Diablo 2 było czuć, że to rozgrywka sieciowa jest głównym elementem gry. Daleko nie szukając przedmioty oraz słowa runiczne dostępne tylko podczas tak zwanego laddera/sezonu. Nie mniej czasy się zmieniają, więc i nastawienie twórców co do “balansu” rozgrywki pomiędzy SP a MP również się zmieniło. Pierwszym takim przypadkiem było właśnie Diablo 3. Gdzie w biegu mogliśmy dołączyć do rozgrywki znajomego, nie tracąc przy tym progresu postaci, jak to było wcześniej.
Czwarta wada
Skoro był temat otwartego świata, to nie można pominąć level scalingu, który wcześniej podałem jako zaletę. Otóż jak już wówczas wspomniałem, mechanika ta ma swoje plusy i minusy. Jako, że plusy zostały już opisane wcześniej, to teraz postaram się przedstawić inną perspektywę.
Jeśli chodzi o wadę w tym rozwiązaniu. To pierwsze co przychodzi na myśl to tak zwany brak poczucia siły swojej postaci. I tak niejako jest, natomiast trzeba pamiętać, że w poprzednich odsłonach podczas procesu levelowania, też tak było. Oczywiście, mam tutaj na myśli rozgrywkę, gdzie nie skupiamy się na min/max postaci farmiąc runy do słów runicznych. Tylko skupiamy się na przejściu gry i gramy z tym “co nam bóg RNG zesłał”.
Podobnie sprawa ma się w przypadku najnowszej odsłony. Jeśli nie uprawiamy tak zwanej meta gry, to nie czujemy siły naszej postaci. Aczkolwiek, jeśli już się troszeczkę ubierzemy oraz rozdamy dobrze skill pointy, to nagle ten power jest. Dlatego też uważam, że problem, jeśli istnieje, to zupełnie w innym miejscu.
Piąta wada
Ostatnią wadą, jaka przychodzi mi do głowy na podstawie doświadczenia z grą, jest drzewko umiejętności zarówno podstawowe, jak i mistrzowskie. Nie zrozumcie mnie źle, ogólnie rzecz biorąc jest ono dobrze zrobione pod kątem tak zwanych casuali – bo jest czytelne i nie przytlacza swoją wielkością. Natomiast obawiam się ewentualnych problemów w kwestii balansu rozgrywki.
Oczywiście, jest to spostrzeżenie oparte o betę endgame oraz tego, co mieliśmy okazję zagrać w ostatnich weekendach. Tylko problem polega tutaj na tym, że Blizzard nie potrafi w balans. Zwłaszcza tam gdzie mamy do czynienia z PvP w otwartym świecie. A i takową aktywność przyjdzie nam wykonywać w Diablo IV, jeśli będziemy chcieli faktycznie minmaxować swój build.
Słowem podsumowania, czy warto czekać na Diablo IV?
Na pewno warto śledzić temat, jeśli lubicie gatunek hack’n’slash, ponieważ najnowsza odsłona Diablo może okazać się nieoszlifowanym diamentem. Tytułem ponadczasowym, jak to miało miejsce w przypadku pierwszej i drugiej odsłony serii. Oczywiście, to do Was należy decyzja czy warto czekać. Ja jedynie starałem się być swego rodzaju głosem rozsądku, przedstawiającym zarówno wady, jak i zalety Diablo IV. Mając nieco większą wiedzę na temat gry za sprawą kilkuset godzinnego doświadczenia z tytułem. Oczywiście część plusów jak i minusów jest “głosem ludu”, o których warto było wspomnieć, zarazem starając się je po prostu potwierdzić lub obalić. Do zobaczenia w świecie sanktuarium za kilka miesięcy!