Be My Horde – recenzja Early Access (PC). Zabawna nekromacja

Gra dostępna na:
PC
Art z gry Be My Horde

Niecodziennie na rynku pojawia się gra, która potrafi wciągnąć gracza bez większych problemów do tego stopnia, bym nie mógł się od niej oderwać. Coś takiego wywołała najnowsza produkcja od wrocławskiego studia Polished Games, którą zdecydowali się wydawać w early accessie na platformie Steam.

Be My Horde, bo to o niej dzisiaj przyszło mi pisać, wzięła mnie z zaskoczenia swoim wykonaniem audiowizualnym oraz tym, jak toczy się w niej rozgrywka, ale o tym za moment. Zanim przejdę do gry, to chciałbym zaznaczyć, że recenzja ta powstaje już po pewnych aktualizacjach, co jest o tyle ważne, iż moje doświadczenie tego tytułu może być zupełnie inne od waszego po premierze gry.

Grafika z gry Be My Horde.

Niezwykle prosta, aczkolwiek wciągająca gra

Koncepcja rozgrywki w tej produkcji jest niezwykle prosta. Wcielamy się w postać Moriany. Nekromantki o dość niewyparzonym języku, która gotowa jest na dwie rzeczy. Pierwszą jest wskrzeszanie następnych zombie do jej armii, a drugą, kreatywnie złośliwe komentowanie naszych poczynań lub tego, co dzieje się na polu bitwy.

Skoro już jesteśmy przy zarządzaniu wojskiem — to sprawa wygląda jeszcze prościej, otóż jako protagonistka przychodzi nam wskrzeszać poległych, by stali się oni naszymi podwładnymi. Oczywiście na początku gry, ważne jest byśmy podeszli do sprawy bardziej taktycznie, ponieważ nasi podopieczni (przynajmniej na wstępie) potrafią szybko paść podczas walki, co kończy całą zabawę.

Wraz z eliminacją przeciwników, zyskujemy dusze, które pełnią formę waluty, a tę wykorzystujemy do ulepszania bohaterki oraz jej wojska. Robimy to za pomocą specjalnych miejsc w zaświatach.

Dzięki nim możemy zmienić pewne elementy naszej rozgrywki, co przełoży się na dłuższą zabawę, silniejsze jednostki, czy życie samej nekromantki. Robimy to za pomocą specjalnych zwojów. Te sprawiają, że następną rozgrywkę zaczniemy z mocniejszą jednostką, grobem, z którego może wyjdzie dobry losowy mobek lub po zbiciu urny nasza bohaterka i jej miniony śmierci będą poruszały się szybciej, szerząc chaos i zagładę każdemu, kogo napotkają.

Screen rozgrywki (Be MY Horde)

Nie jest wcale tak prosto i kolorowo

Im dłużej trzymamy się na polu walki, tym jest to trudniejsze z każdą minutą z faktu dużych grup przeciwników. Ci zmieniają się w to coraz mocniejszych, a jedynym sposobem na wygranie z nimi jest jak najszybsze wchłonięcie ich do swojej armii. Na początku gra niejako zmusza nas do bardzo taktycznej rozgrywki, lecz w miarę tego jak zdobywamy ulepszania, każda tura staje się szybsza i przyjemniejsza. Dodatkową wisienką na torcie dla niektórych może być fakt, że graficzna oprawa jest tutaj urocza, wręcz napisałbym komiksowa, co jeszcze bardziej podkreśla, że twórcy bawili się przy tworzeniu swojego produktu i tę zabawę oddają nam.

Wspomniałem wcześniej, że By My Horde to gra wydana w early access, co ma jednocześnie złe, ale i też dobre strony. To pierwsze oznacza, że chwilowo ta gra ma dość mało zawartości, co sprawia, że tytuł można “ukończyć” wokoło siedem godzin. Natomiast pozytywne w niej jest to, że widać pomysł na ciekawą rozgrywkę i tytuł ten jest ciągle rozwijany przed pojawieniem się faktycznej finalnej wersji na rynku.

Grupie stojącej za techniczną stroną gry należą się wielkie gratulacje, ponieważ poza małymi błędami (jak znikająca muzyka w niektórych momentach zabawy), stoi na wysokim poziomie. Całość działa bez problemów. Można od razu zacząć balangę z zombiakami.

Dołącz do hordy nieumarłych!

Nie ukryję, że granie w Be My Horde sprawiło mi niezwykłą przyjemność i człowiek ma syndrom “jeszcze jednej fali”. Ttytułem interesuję się od momentu, kiedy miałem okazję sprawdzić go na ostatnim SteamFest. Dlatego cieszę się, że produkcja trafiła w moje ręce. Mam okazję powoli przyglądać się, jak staje się coraz ciekawszym tworem, którego trudno nie polecać. Zwłaszcza jeśli pod uwagę weźmiemy fakt, że cena to około 15 PLN, a twórcy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa o nadchodzącej zawartości.

Gorąco polecam Be My Horde. To ciekawy produkt z pomysłową i zabawną rozgrywką, która potrafi sprawić, że godziny przelecą nam niczym życie przed spotkaniem Moriany. Co więcej, patrząc na to, co mam przed sobą, cieszę się, że takie proste tytuły powstają, co pokazuje, że w early access znaleźć można naprawdę interesujące perełki.

Gameplay

https://youtu.be/6yuwmgsAE_A

Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie Polished Games.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!

Gra dostępna na platformie Steam:

Niektórzy mówią, że wakacje spędza w Kaer Morhen grając w Gwinta i pijąc dobre wino. Inni powiedzą, że to człowiek, do którego dzwoni Rick, kiedy Morty nie może wyruszyć na przygodę i nie ma nic lepszego do roboty obok zadawania trudnych pytań ludziom, by mieć o czym potem opowiadać.
Scroll to top