Walka z Backlogiem: 11-11: Memories Retold (PC). Pocztówka z Verdun

Memories Retold - grafika główna

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że I wojna światowa to okres średnio nadający się na temat gry komputerowej. Był to nadzwyczaj mało dynamiczny konflikt, podczas którego żołnierze większość czasu spędzali, siedząc w okopach. Jak z tego zrobić ciekawą grę? Twórcy raz po raz udowadniają, że jak najbardziej da się to zrobić. Produkcje pokroju hitowego Battlefielda 1 oraz Tannenberga obchodzą statyczność wojny, skupiając się na pomniejszych opowieściach z jej frontów lub ograniczając rozgrywkę wyłącznie do trybu sieciowego. 11-11: Memories Retold stawia natomiast na zupełnie inną kartę, reprezentując gatunek dużo lepiej do specyfiki I wojny światowej przystosowany – narracyjną przygodówkę.

Dwie strony barykady

Jeżeli po przeczytaniu tych słów w Waszych głowach pojawiły się sceny z fenomenalnego Valiant Hearts: The Great War, to jesteście na dobrym tropie. 11-11: Memories Retold to bowiem produkcja tego samego autora – Yoana Fanise’a, który kilka lat później dał nam również świetne Road 96. Człowiek ten wyraźnie dobrze czuje się w tworzeniu prostych mechanicznie, lecz pochłaniających fabularnie tytułów. Nie inaczej jest w przypadku 11-11: Memories Retold. Rozgrywka nie jest tu absolutnie w żadnym stopniu ważna. Ot, całość spędzamy na eksplorowaniu lokacji, rozmawianiu z ludźmi i rozwiązywaniu prostych zagadek. Od święta wydarzy się nieco więcej akcji, ale nadal będzie to poziom dynamiki spokojniejszej sekwencji z Call of Duty.

Memories Retold - sterowiec
Szkielety olbrzymich zeppelinów w fabryce robią wrażenie.

W niczym to jednak nie przeszkadza, bo 11-11: Memories Retold wcale nie ma na celu dostarczenia do krwioobiegu gracza pokładów adrenaliny, a raczej poruszenie jego duszy. W tym gra Fanise’a sprawdza się wręcz fenomenalnie. Narracja toczy się dwutorowo, a akcja nieustannie skacze między dwoma bohaterami. Pierwszym jest Harry Lambert, młody fotograf z Kanady, który rusza na front, by tam dokumentować postępy sił Ententy, dostarczając przy okazji propagandowych materiałów, służących w celach rekrutacyjnych. Drugim jest Kurt Waldner, niemiecki inżynier, szukający w zaciągnięciu się do wojska szansy na odnalezienie swojego zaginionego syna. Losy tej dwójki kilkukrotnie się przeplatają, czyniąc opowieść historią o nieoczekiwanej przyjaźni ponad wszelkimi podziałami.

Tragedia pełna humoru

Piękne w 11-11: Memories Retold jest to, że tytuł ten nie stanowi kolejnej, depresyjnej produkcji, starającej się łopatologicznie wytłumaczyć graczowi, że wojna jest zła. Gra Fanise’a podchodzi do tematu znacznie subtelniej, niejednokrotnie wprowadzając odrobinę humoru. Mało tego, przez zdecydowaną większość czasu nie uświadczymy tu nawet żadnych walk, choć kilka metrów za brzegiem okopu rozciągać będzie się czekające na krew pole bitwy. My, zamiast walczyć, spacerujemy spokojnie, gramy w karty, dyskutujemy z łowiącymi ryby żołnierzami, a zdarzy się nawet spłatać kilka figli przy pomocy oswojonego przez Harry’ego gołębia.

Memories Retold - gołąbek
Gołębiem, podobnie jak należącym do Kurta kotem, możemy od czasu do czasu pokierować.

W żadnym wypadku nie ujmuje to jednak powadze opowieści. Wręcz przeciwnie, przez przyzwyczajenie gracza do tego ciągnącego się spokoju, skutkującego poczuciem bezpieczeństwa, odbywające się na naszych oczach dramatyczne sceny uderzają kilkakrotnie mocniej. Bezsensowna śmierć kolegi z oddziału, z którym chwilę wcześniej świętowaliśmy, szokuje. Błagania o pomoc żołnierza, który utknął pod zawalonym budynkiem, ściskają serce, które niedługo później zostaje rozerwane sceną poszukiwań przez Kurta zwłok jego syna (spokojnie, wspomnienie o tym nie zdradza absolutnie niczego z przebiegu historii).

Jednocześnie jest w tym wszystkim pewne piękno. Narracja stroni od jednoznacznego oceniania bohaterów, ich motywacji, czy nawet samych stron konfliktu. Ukazanie ludzi po obu stronach barykady jako właśnie ludzi, a nie krwiożercze potwory i bohaterów świetnie współgra z przesłaniem gry. Zarówno tym jakże już we wszelakich rodzajach opowieści utartych – wojna jest zła – jak i tym nieco bardziej odświeżającym i optymistycznym – wszyscy jesteśmy ludźmi i pomimo dzielących nas różnic, jesteśmy w stanie odnaleźć nić porozumienia. To nie tylko historia o bezsensie wojny, stracie i przyjaźni, ale też ludzkim potencjale do bycia dobrym.

Memories Retold - kwiatki
Jedna z najpiękniejszych scen gry.

Wspomnień czar

Wszystko to ukazane zostało w doborowej oprawie audiowizualnej. Na pierwszy plan bezapelacyjnie wysuwa się kierunek artystyczny 11-11: Memories Retold. Zastosowanie przypominających pociągnięcia pędzlem filtrów sprawia, że gra wygląda niczym wprawiony w ruch impresjonistyczny obraz. Momentami wydarzenia na ekranie mogą być przez to odrobinę mało czytelne, ale w przypadku tego typu rozgrywki nie przeszkadza to w najmniejszym stopniu, a dodatkowo służy narracji, wprowadzając w pewnym sensie oniryczny klimat, który fenomenalnie współgra z narracją. W połączeniu z niekiedy anielsko wręcz brzmiącą muzyką (zastosowanie chórów robi swoje) można to nawet zinterpretować jako mgliste wspomnienia weteranów tamtego konfliktu, którym przecież 11-11: Memories Retold było dedykowane.

Niewinne ofiary

Poświęcając odrobinę czasu na kolekcjonowanie rozsianych po mapach fragmentów listów można się przy okazji całkiem sporo o I wojnie światowej dowiedzieć. Warto przy okazji zaopatrzyć się w rozszerzenie War Child, dorzucające garść dodatkowych dokumentów, poświęconych dziecięcym ofiarom wojennym. Zwłaszcza że obecnie dostępne jest ono za darmo, a świadectwa dotkniętych wojną dzieciaków skutecznie przypominają, że wojny dotykają nie tylko walczących na froncie żołnierzy, ale przede wszystkim cywilów. Temat ten jest obecnie aktualny jak nigdy wcześniej. No, przynajmniej w kontekście naszego kręgu kulturowego, bo globalnie niestety nigdy ani odrobinę nie stracił na aktualności.

Pocztówka z Verdun

Powiedzieć, że w 11-11: Memories Retold gra się przyjemnie, może zabrzmieć dziwnie, ale w rzeczywistości naprawdę tak jest. To produkcja wręcz relaksująca, a jednocześnie zmuszająca do pewnych refleksji o tym, jak kruche jest ludzkie życie, jak niepewna jest nasza przyszłość, jak łatwo przestać postrzegać osobę po drugiej stronie barykady jako człowieka. W trakcie rozgrywki tematy te bezustannie krążyć będą w Waszych głowach pomimo tego, że jednocześnie czuć będziecie zrelaksowanie pięknymi wizualiami i zaskakującym spokojem wewnątrz okopów. Ten przedziwny dysonans stanowi olbrzymią siłę 11-11: Memories Retold, które z pewnością na długo pozostanie w Waszej pamięci.

Avatar photo
Moim ulubionym kolorem jest zielony, ale akceptuję też niebieski i czerwony. Choć preferuję siedzenie na kanapie, nie wzgardzę nawet taboretem. Staram się bowiem nie ograniczać i grać we wszystko, na wszystkim. Pasję do grania z radością łączę ze swoją drugą miłością – pisaniem.
Scroll to top