Dnia 2 kwietnia 1982 roku wybucha wojna między Wielką Brytanią a Argentyną o Falklandy, będące do tej pory pod kontrolą Brytyjczyków. Argentyńska junta przypuszcza atak na wyspy, w którym upatruje sposobu na odwrócenie uwagi społeczeństwa na pogarszającą się sytuację ekonomiczną kraju i przywrócenie jego zaufania w ówczesny rząd. Wojna kończy się 14 czerwca tego samego roku, Falklandy pozostają we Wspólnocie Brytyjskiej, a argentyńska dyktatura upada niedługo później, choć stosunki między obydwoma krajami na kolejnych kilka lat pozostają oziębłe. W międzyczasie Jeff Minter, siedząc w swoim domku na brytyjskiej prowincji, postanawia stworzyć Bomb Buenos Aires.
Adios Buenos Aires
Już sam tytuł tej produkcji jest mocno kontrowersyjny, a niesmacznie robi się jeszcze bardziej, kiedy faktycznie ją odpalimy. To bowiem wybitnie prosta produkcja, w której celem gracza jest – nie zgadniecie – zbombardowanie stolicy Argentyny i dosłowne zrównanie jej z ziemią. Mało tego, według założeń produkcji Mintera, robimy to nie po to, by pokonać przeciwnika, obniżając jego morale, tylko aby uratować własny tyłek. Nasz samolot został bowiem zestrzelony i z każdym kolejnym przelotem nad miastem pułap lotu obniża się coraz bardziej. By nie rozbić się o wieżowce, musimy stworzyć sobie lądowisko, zmiatając aglomerację z powierzchni ziemi, przy okazji dokonując absolutnie obrzydliwej zbrodni wojennej.
O ile dokonywane w grach morderstwa, nawet te na wirtualnych cywilach, nie robią na mnie zbyt większego wrażenia (w końcu mowa tu o grze komputerowej i fikcyjnych ludzikach), o tylekontekst historyczny sprawia, że uważam tę produkcję za dość obrzydliwą. Zdanie to podzielali najwidoczniej również wydawcy, którzy przy okazji wydania gry na rynkach zagranicznych wymusili zmianę tytułu i pozbycie się nawiązań do Argentyny. W efekcie produkcję tę możecie znać równie jako City Bomb, City Bomber, Blizkrieg lub właśnie po prostu Bomber.
Jeden przycisk
Choć kulisy jego powstania są całkiem interesujące, tak sam Bomber to gra wybitnie wręcz prosta, ograniczająca się do naciskania jednego przycisku, służącego za spuszczanie kolejnych bomb. Zostało to przy tym wykonane na tyle koślawo, że wyczucie, kiedy należy to zrobić, by trafić w budynek, graniczy z niemożliwością, a nawet jeśli uda nam się tego dokonać, to momentami ma się wrażenie, że pilot żyje własnym życiem, a jego spanikowany umysł miga się od wykonywania naszych poleceń. Zatem choć sam pomysł na rozgrywkę – trzeba to przyznać – jest całkiem przyjemny i jest coś diabolicznie wciągającego w burzeniu kolejnych wieżowców, to samo doświadczenie pozostaje już raczej frustrujące, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności (tych jest pięć).
Zatuszowane zbrodnie wojenne
Nie ma się co łudzić, że Bomber to cokolwiek więcej, niźli tylko historyczna ciekawostka. Sporadycznie przyjemna rozgrywka i ładna, kolorowa oprawa nie czynią tej produkcji dobrą. Sytuację ratuje odrobinę wersją dołączona do Lllamasoft: The Jeff Minter Story, pozwalająca dodatkowo na cofanie czasu, dzięki czemu spowodowany topornemu sterowaniu poziom frustracji spada, choć odbywa się to kosztem frajdy z samodzielnego demolowania miasta. Wciąż jednak tytuł ten przypadnie do gustu wyłącznie największym fanatykom Mintera.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.