Destiny 2 Królowa Wiedźma jest trudna do zrecenzowania z kilku powodów. Po pierwsze jestem fanem serii, więc podchodzę do niej inaczej niż osoba, która nigdy z nią nie obcowała. Drugim powodem jest fakt, że jest to produkcja live-service. Oznacza to, że zakupiony produkt będzie ulegał zmianom na przestrzeni kilku najbliższych miesięcy. O ile z pierwszym powodem jestem sobie w stanie poradzić, tak na drugi nie mam wpływu. Osoby, które świat Destiny dobrze znają i regularnie się tam wybierają, i tak zamiast czytać recenzję już dawno grindują. Dlatego swoje słowa kieruje przede wszystkim do osób, które zastanawiają się, czy warto po nowe DLC sięgnąć. Nieważne czy jesteście graczami, którzy kiedyś mieli swojego Strażnika, ale postanowili o nim zapomnieć. Nieważne czy zastanawiacie się, nad postawieniem nogi na Kosmodromie po raz pierwszy. Ten tekst jest właśnie dla Was.
Tych, którzy chcą przeczytać informacje tylko i wyłącznie na temat dodatku zapraszam od razu do akapitu “Fabuła w Destiny 2 Królowa Wiedźma”.
Podchwytliwy gatunek
Zacznijmy od tego, jakim typem gry jest Destiny. Oglądając zwiastuny, screeny czy gameplay, można wyrobić sobie wrażenia, że to zwykła strzelanka. Nic bardziej mylnego. Projekt studia Bungie to looter-shooter z małym twistem. Podczas rozgrywki pokonani przeciwnicy upuszczają dwunastościenne bryły zawierające broń i zbroję, którą możemy podarować naszemu alter-ego. Części naszego ekwipunku ulepszamy za pomocą specjalnych modyfikacji. Do tego dochodzi jeszcze wybór klasy oraz zdolności naszego Strażnika. Oczywiście mamy tutaj dużo strzelania, jednak to, w jaki sposób zbudujemy swoją postać, ma ogromne znaczenie. Samo studio opisuje swoje dzieło jako action RPG MMO z otwartym i ciągle zmieniającym się światem. Na ten moment nie do końca zgadzam się z tym stwierdzeniem. Widzę natomiast potencjał i możliwości rozbudowania serii w tym kierunku. Nie zmienia to faktu, że jeżeli nie jesteście fanami strzelania do hord kosmitów, Destiny 2 Królowa Wiedźma nie jest tytułem dla Was i nieważne ile dodatkowych mechanik i wyborów się w nim znajdzie.
Odrobina historii
Przejdźmy teraz do największego minusa, z którym kosmiczna saga dewelopera z USA boryka się już od jakiegoś czasu. Wyobraźcie sobie zaczynać serial mający już siedem sezonów od sezonu ósmego. Zero streszczenia, brak jakichkolwiek informacji kto jest kim, mnóstwo haseł i słów kluczy, które dla świeżego odbiorcy nic nie znaczą. Tak niestety wygląda sprawa historii w Przeznaczeniu. Zaległości można co prawda nadrobić, oglądając długie filmy z opisem wydarzeń stworzone przez społeczność, ale nie każdy ma na to czas i ochotę. Dlatego postanowiłem w ogromnym skrócie opisać wydarzenia poprzedzające Królową Wiedźmę.
Dekady temu na Ziemię przybyła istota zwana Podróżnikiem. Widząc, w jak ciężkim stanie rasa ludzka się znajduje, postanowił obdarować ją Światłem. Wybrani szczęśliwcy stawali się nieśmiertelni. Otrzymywali, także niezwykłą moc władania trzema elementami — Solar, Arc i Void. Tylko dzięki pomocy przybysza z daleka, ludzkość była w stanie przetrwać. Przez lata wiele obcych ras próbowało odebrać ludziom Światło, ale nigdy nie odniosły sukcesu.
Fabuła w Destiny 2 Królowa Wiedźma
Rój od pokoleń próbował położyć swoje obrzydliwe łapska na zdolności, którą obdarzył nas Podróżnik. Savathûn, czyli tytułowa Królowa Wiedźma, już od dłuższego czasu kombinowała jak nam ten dar ukraść. W końcu udało jej się uknuć plan, który z sukcesem wprowadziła w życie. Naszym głównym zadaniem jest dowiedzieć się, w jaki sposób jej się to udało. Oczywiście równie ważne jest znalezienie sposobu na odcięcie Roju od Światła. Pracując z przywódczynią Czarowników Ikorą oraz tajemniczą nową postacią — Fynchem, przeprowadzimy dochodzenie, które pomoże nam w osiągnięciu celu.
Historia na bogato
Główna kampania składa się z ośmiu misji, z których każda trwa około 40 minut. Bungie po raz pierwszy pozwala nam wybrać, na jakim poziomie trudności chcemy ukończyć każdą z nich. Jeżeli uda nam się przejść wszytko na Legendarnym poziomie dostaniemy nagrody o wyższej Mocy oraz kilka niespodzianek. Pomiędzy zadaniami głównymi będziemy musieli wykonać również kilka pomniejszych. Polegają one na zbieraniu odpowiednich przedmiotów lub rozmowie z kilkoma NPCami. Ukończenie całości zajmuje około 8 do 10 godzin w zależności od wybranego poziomu trudności i naszej znajomości podstawowych mechanik. Oczywiście jest to tylko wierzchołek góry lodowej. Po zakończeniu zmagań z Rojem otrzymujemy dostęp do mnóstwa zadań, misji i aktywności kontynuujących fabułę.
Uważam, że fabularnie Królowa Wiedźma dorównuje bardzo dobremu Porzuceniu. Nowe postacie biorące udział w wydarzeniach, też przypadły mi do gustu. Miłym dodatkiem są też misje, które wymagają od nas rozwiązania prostych zagadek. Niby mała rzecz, a cieszy. Niestety dla świeżych Strażników ciężko będzie się do niej przekonać, ponieważ jest to kontynuacja scenariusza ciągnącego się już kilka lat.
Rój 2.0
Poczynania Savathûn doprowadziły do stworzenia nowego odłamu Roju, który potrafi władać Światłem tak jak my. Właśnie dlatego zarówno podczas kampanii, jak i w czasie patrolowania Świata Tronowego natkniemy się na Strażników tej rasy. Przyznam szczerze, że potrafią zajść za skórę. Szczególnie podczas legendarnych misji. Walki przeciwko nim są naprawdę emocjonujące. Po pokonaniu takiego przeciwnika musimy podbiec do miejsca, w którym został pokonany i zgnieść na miazgę jego ducha. Jeżeli tego nie zrobimy, odrodzi się i potyczka zacznie się od początku.
Pomimo tego, że nie każdy przedstawiciel obcej rasy jest w stanie Światła używać, Bungie znalazło fajny sposób na zaimplementowanie go do strzelanin. Niektórzy z podwładnych Savathûn posiadają świetlistą osłonę. Po jej zniszczeniu nad ich głową pojawia się mała ćma. Jeżeli szybko jej nie zestrzelimy, poleci do kolejnego członka Roju i okryje go taką samą osłoną. Jeżeli nie znajdzie w pobliżu żadnego celu, zamieni się w samonaprowadzający granat, który za wszelką cenę będzie próbował nas dorwać. Oczywiście jest druga strona medalu. Po celnym strzale ćma wybucha, raniąc naszych antagonistów. Wszystkie te dodatki bardzo dobrze wpasowują się w wir walki i powodują, że trzeba uważać bardziej niż zazwyczaj bo jakiś zagubiony owad może wybuchnąć nam prosto w twarz.
Arsenał w Destiny 2 Królowa Wiedźma
Nie będę ukrywał, że według mnie Destiny 2 jest jednym z najbardziej satysfakcjonujących i zróżnicowanych shooterów. Dodatek ten nie tworzy koła na nowo, ale dodaje sporo smaczków do i tak już bogatego wachlarzu oręża. Każdy z 16 typów uzbrojenia dostał przynajmniej jedną świeżą pukawkę. Z większości strzela się bardzo przyjemnie, a kilka z nich to dawno już zapomniane relikwia w wersji 2.0.
Do naszego arsenału dołącza również nowy typ broni, czyli glewia, która ma aż trzy zastosowania. Możemy jej użyć do ataków wręcz, na dystans lub jako tarczę. Bardzo przypadł mi do gustu sposób, w jaki strzelanie i tarcza połączone są ze sobą. Za każdym razem, gdy wystrzelony pocisk trafia w przeciwnika, ładuje się specjalny pasek, który pokazuje jak długo możemy mieć ją aktywną. Na plus zasługuje też fakt, że glewia nie dominuje naszych innych zabawek. Stanowi natomiast wyśmienity dodatek do i tak już ogromnej liczby narzędzi zagłady.
Zróbmy sobie karabin
Społeczność od dawna prosiła o sposób na tworzenie własnej broni. Bungie postanowiło wysłuchać tych próśb i w Destiny 2 Królowa Wiedźma dodało taką właśnie opcję. Teraz każdy może strzelać z tego, co sam zrobi. Trochę szkoda, że możliwości mamy dość ograniczone, ponieważ nie każdą dostępną w kolekcji pukawkę możemy skonstruować. Jest to natomiast zalążek bardzo fajnego systemu, który niestety nie jest pozbawiony wad.
Sam proces jest pomyślany dobrze. Kiedy wypadnie nam oręż z czerwoną obwódką, używamy jej tak długo, aż naładujemy pasek potencjału. Następnie wyciągamy z niej materiały bądź plany, które służą nam do budowy nowych części arsenału. Problemy są dwa. Pierwszym, jest nałożenie ograniczenia na ilość zasobów, które możemy przetrzymywać w jednym momencie. Są one po prostu za niskie. Powoduje to, że dużo znalezisk z czerwoną obwódką ląduje w naszym skarbcu „na potem”. Drugim i jak dla mnie większym problemem jest potrzeba płacenia za każdy razem, gdy naszą broń chcemy przerobić. Jeżeli podczas modyfikacji wybierzemy opcję, którą odblokowaliśmy wcześniej, to będziemy musieli za to ponownie zapłacić. Według mnie, jeżeli już raz daną cechę odblokowaliśmy, to powinna on być dostępna za darmo przy późniejszych ewentualnych poprawkach.
Myślę, że na obecną chwilę opisywany system sprawdza się dobrze, ale wymaga kilku poprawek. Na szczęście Bungie stara się słuchać tego, co mówi społeczność. Dlatego wierzę, że w przeciągu nadchodzącego roku weapon crafting ulegnie niewielkim zmianom na lepsze.
Void 3.0
Wraz z premierą poprzedniego dodatku nasi Strażnicy zdobyli kontrolę nad stazą. Dodatkowym smaczkiem była możliwość dowolnego dobierania sobie zdolności, które pojawiły się wraz z nowym elementem. W Królowej Wiedźmie podobnego zabiegu doczekały się voidowe moce naszych bohaterów. Powiem szczerze, że ten sposób budowania postaci podoba mi się znacznie bardziej. Dzięki temu każdy może stworzyć swoje alter-ego tak, jak sobie zażyczy. Uważam, że dobrze zaimplementowane opcje pozwalające na większy wybór są zawsze mile widziane. Dla mnie wprowadzenie Void 3.0 to duży plus.
Aktywności w Destiny 2 Królowa Wiedźma
Uwolnienie Savathûn zaowocowało stworzeniem całkowicie nowej lokacji, czyli Świata Tonowego. To tutaj spędzimy większość czasu pomiędzy misjami, podwyższając reputację z naszym tajemniczym pomocnikiem. Na pierwszy rzut oka strefa patrolowa nie jest duża. Po spędzeniu w niej kilkunastu godzin mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że tak nie jest. Ilość dodatkowych miejsc do zwiedzenia i odkrycia jest naprawdę spora. Do tego dochodzi mnóstwo poukrywanych skrzynek, przeciwników, zagubionych sektorów i innych tajemnic. Podoba mi się również nowy typ publicznego wydarzenia polegający na eskortowaniu ładunku.
Na terenie Świata Tonowego mamy również dostęp do dwóch szturmów. Jeden z nich jest dość standardowy. Drugi natomiast zachwycił mnie pojawiającą się w nim mechaniką. Przypomina to trochę windę ze Szkarłatnej Twierdzy, tylko w bardziej intensywnej wersji.
Ostatnią aktywnością, którą możemy odwiedzić w Królowej Wiedźmie, jest Krynica. Jest to sześcioosobowe wydarzenie mające dwa tryb, które zmieniają się co drugi dzień. Oba polegają co prawda na wybijaniu wszystkiego, co się rusza, ale w jednym z nich po raz kolejny pojawia się eskortowanie ładunku.
Muszę przyznać, że poza eskortą, większość dostępnych operacji nie wnosi do już ustalonych formuł nic nowego. Jest to po prostu więcej tego, co już było, tylko okraszone nowymi lokacjami. Według mnie nie jest to złe, ale potrafi się znudzić po jakimś czasie. Na szczęście Świat Tonowy kryje jeszcze kilka sekretów, które będą pojawiały się wraz z kolejnymi tygodniami.
Przysięga Ucznia
Wiele osób się zgodzi, że najważniejszą częścią każdego dużego dodatku do Przeznaczenia, jest nowy najazd. Tym razem też nie mogło go zabraknąć. Piątego marca otworzyły się wrota do Przysięgi Ucznia. Po raz pierwszy udało mi się dołączyć do drużyny ogniowej, która spróbowała swoich sił w pierwszym dniu starć. Jest to naprawdę fantastyczne przeżycie. Nikt nie wie, co należy zrobić. Nie ma możliwości obejrzenia solucji na YouTube czy przeczytania mechanik na Reddicie. Pomimo tego, że udało nam się ukończyć tylko dwa pierwsze starcia i tak uważam ten wypad za udany. Resztę będę musiał ukończyć w późniejszym terminie, ale z tego, co słyszałem naprawdę warto. Bungie ponownie udowodniło, że potrafi tworzyć niezapomniane przeżycia.
Porzuceni z wiatrem
Niestety nie wszystko jest takie kolorowe, jakbym chciał. Po raz kolejny, wraz z premierą dużego DLC spora część zawartości Destiny 2 została przeniesiona do Skarbca. Osoby, które chciałyby poznać losy Porzuconych, nie będą w stanie tego zrobić w grze. Z drugiej strony obecna recenzja tyczy się tylko i wyłącznie nowej zawartości, ale musiałem o tym wspomnieć. Rozumiem potrzebę usuwania starszych rzeczy, o których większość wyjadaczy na pewno już dawno zapomniała. Rozumiem też osoby, którym taka praktyka się nie podoba. Osobiście uważam, że w tytule live-service takie zabiegi mogą się zdarzyć. Tak naprawdę nie płacimy za zawartość tylko za czas, który w niej spędzamy.
Tak czy nie dla Destiny 2 Królowa Wiedźma
Macie swój ulubiony serial? Taki, w którym na początku mało się dzieje, ale im dalej, tym lepiej? Ma coraz lepsze historie, coraz to więcej ciekawych postaci i tworzących się między nimi zależności? Takie jest właśnie Destiny. Zaczęło się ponad 8 lat temu i Królowa Wiedźma jest kolejnym rozdziałem tej drogi. Wszystko to okraszone doskonałym strzelaniem, fantastycznymi mocami i ogromną ilością sprzętu.
Jeżeli kiedyś już próbowaliście zamoczyć swoje stopy w oceanie lootu i headshootów, ale nie przypadło Wam to do gustu, to najnowsze DLC Waszego podejścia nie zmieni. Osoby, które chciałby spróbować swoich sił w walce z siłami Savathûn, zachęcam do wypróbowania darmowej wersji, zanim zdecydują się na zakup. Tych, których znudził grind z sezonu na sezon, zapraszam do powrotu, choćby dla samej kampanii, która jest naprawdę wyśmienita. Natomiast tym, którzy aktywnie w Destiny grają, chciałbym podziękować za ich wkład i mam nadzieję, że kiedyś spotkamy się na Wieży. Do zobaczenia wśród gwiazd Strażnicy.