Rok szkolny zaraz się rozpocznie, a my pożegnamy wakacje. Nie oznacza to jednak, że nie można zaplanować grania w nadchodzący weekend. Diamenty Xbox Game Pass doczekały się siódmej odsłony, gdzie znajdziecie kilka naprawdę wspaniałych pozycji. Przgodówki, RPG-i, symulatory i wiele więcej. Mamy nadzieję, że podobnie jak wcześniej, nasze zestawienie przypadnie Wam do gustu.
Artur: Firewatch
Platformy: Xbox One, Xbox Series X|S, PC
Firewatch jest grą bardziej opartą na narracji i eksploracji niż na elementach akcji czy skomplikowanym systemie rozgrywki. Tytuł opowiada emocjonalną historię głównego bohatera, Henry’ego, który przyjmuje pracę strażnika leśnego w dzikich lasach stanu Wyoming. Opowieść rozwija się wokół tajemniczych wydarzeń, które zaczynają się dziać w okolicznych lasach, a gracz będzie badał i odkrywał, co się naprawdę dzieje.
Postawiono tutaj duży nacisk na eksplorację otoczenia. Możemy odkrywać ukryte miejsca, znajdować przedmioty i badając ślady, zgłębiać tajemnice otaczającego go świata. Całość tworzy unikalną atmosferę, która łączy piękno natury z uczuciami samotności i tajemnicy. Firewatch porusza również tematy takie jak utrata, relacje międzyludzkie i konfrontacja ze swoją przeszłością.
Jeśli jesteś więc zainteresowany dojrzałą fabułą, piękną grafiką oraz doświadczeniem, które skupia się na emocjach, to warto rozważyć tę produkcję.
Link do gry w sklepie Xbox – kliknij tutaj.
Marek: Broforce
Platformy: Xbox One, Xbox Series X|S, PC
Pixel artowa, staroszkolna strzelanina, w której wcielimy się w kultowych twardzieli filmów kina akcji lat 80. i 90. Jest to wręcz idealny tytuł do kanapowego co-opa, w którym przyjdzie nam robić jedną, wielką sieczkę na ekranie, zarówno z przeciwników, jak i terenu, po którym się poruszamy. Możemy wcielić się w przeróżnych bohaterów, takich jak John Rambo, B.A Barracus, Strażnik Teksasu i wielu innych. Warto tutaj wspomnieć, że każda z postaci posiada swoje własne uzbrojenie niosące śmierć i pożogę.
Link do gry w sklepie Xbox – kliknij tutaj.
Kamil: Exoprimal
Platformy: Xbox One, Xbox Series X|S, PC
Tutaj znajdziecie naszą recenzję!
To świeżutki tytuł, który premierę miał w lipcu tego roku. Cóż tu dużo opowiadać, to gra, w której wsiadamy w egzokombinezony i za pomocą imponujących umiejętności i arsenału walczymy ze złymi dinozaurami sprowadzonymi przez złowrogą sztuczną inteligencję. Brzmi to absurdalnie, a za fabułą ciężko nadążyć, natomiast sama rozgrywka jest cudownie soczysta i przyjemna! Warto dać jej szansę i nie zniechęcać się tym, że z początku wydaje się być nieco powtarzalna. Im dalej w las, tym robi się ciekawiej. O wiele ciekawiej.
Dużym plusem jest to, że twórcy nieustannie pracują nad nową zawartością do gry, a przed nami współpraca z markami Capcomu takimi jak Street Fighter oraz Monster Hunter, więc treści powinno być coraz więcej. A uwierzcie mi, walka z dinozaurami to jedno z niesamowitych doświadczeń, jakie można przeżyć w Game Passie. Fakt, że gra ma sporo błędów i niedociągnięć, ale to, co najważniejsze, robi niesamowicie. Więc broń do ręki i jazda, bo raptory i tyranozaury same się nie pokonają, to nie Jurassic Park.
Link do gry w sklepie Xbox – kliknij tutaj.
Konrad: The Elder Scrolls III: Morrowind
Platformy: Xbox One, Xbox Series X|S, PC
Kilka lat temu, kiedy tylko opuściłem podziemne tunele Arx Fatalis, niemalże od razu znalazłem się na statku przybijającym do portu w Seyda Neen, małym miasteczku na południowym zachodzie wyspy Vvardenfell w Morrowind. Choć trafiłem tam jako więzień, to już kilka chwil później z powodów mi wówczas nieznanych opuszczałem wioskę jako wolny człowiek ze wskazówkami, jak dotrzeć do Casiusa Cosadesa, mającego rzucić nieco światła na sytuację, w której się znalazłem. Jak się później okazało, spełniałem część warunków przepowiedni o ponownym nadejściu Nevarejczyka, a to wystarczyło, aby zainteresował się mną sam Cesarz oraz Ostrza pod jego kontrolą.
To tylko pierwsze kilka godzin przygody, w którą wyruszamy, odpalając The Elder Scrolls III: Morrowind – jedną z najcieplej wspominanych części serii oraz według wielu jedną z najlepszych gier RPG w historii medium. Mimo że przez te ponad piętnaście lat od jej premiery pojawiła się masa tytułów mocno usprawniających wiele mechanik, to Morrowind, ku mojemu zaskoczeniu, wcale źle się nie zestarzał. Jest momentami pokraczny i gdzieniegdzie odrobinę „prosty”, ale wszystko to fantastycznie się ze sobą spasowuje pozwalając graczowi zanurzyć się w świecie Morrowind nie musząc nawet przymykać oczu na niedogodności. Do niezbyt intuicyjnego momentami sterowania można dość szybko się przyzwyczaić. To samo tyczy się „hasłowych” z naszej strony dialogów oraz opartym na prawdopodobieństwie trafienia systemie walki. Nawet ogólna brzydota postaci oraz nieistniejąca wręcz odległość rysowania obiektów po jakimś czasie zaczyna się w sumie podobać, co może być też efektem czegoś w rodzaju syndromu sztokholmskiego.
Link do gry w sklepie Xbox – kliknij tutaj.
Paweł (Czesio): Immortals: Fenyx Rising
Platformy: Xbox One, Xbox Series X|S, PC
Ubisoft od kilkunastu lat karmi nas tym samym. Kolejne części, ciągnących się w nieskończoność serii pojawiają się i znikają. Tony mikrotransakcji i złe decyzji biznesowe cały czas podkopują wiarę graczy w tego kiedyś uwielbianego giganta branży. Na szczęście raz na jakiś czas nawet taka firma potrafi zaskoczyć czymś niezwykłym.
Kiedy Immortals: Fenyx Rising pojawił się na rynku pod koniec 2020, był podmuchem świeżego powietrza. Niby kontynuował formułę otwartego świata, z którego francuski wydawca jest tak dobrze znany, ale robił to w dużo lepszy sposób. Mapa jest pełna różnorakich zagadek i wyzwań. Fabuła jest prosta, ale pełna humoru i przesympatycznych postaci. Zadań jest mnóstwo i wszystko prowadzi do jakiejś sensownej nagrody. Gdzieniegdzie poukrywani są bossowie, którzy potrafią zostawić po sobie bardzo przydatne przedmioty. Walka daje mnóstwo satysfakcji, szczególnie gdy opanuje się uniki oraz parowanie. Mnie do gustu przypadł również wygląd produkcji, chociaż rozumiem, że nie każdemu może podobać się bardziej komiksowa grafika. Według mnie warto sięgnąć po Immortals: Fenyx Rising i zagłębić się w świat greckiej mitologii z przymrużeniem oka.
Przed moją karierą na Pograne, wrzuciłem kilka bardzo krótkich recenzji na swojego Instagrama, gdzie znajduje się również niewielka notka o produkcji Ubisoftu. Serdecznie zachęcamy do zerkania na mój profil. Być może kiedyś pojawi się tam coś nowego.
Link do gry w sklepie Xbox – kliknij tutaj.
ATeciak: Shadowrun Trilogy
Platformy: Xbox One, Xbox Series X|S, PC
Shadowrun Trilogy to zdecydowanie coś, co można polecić każdemu fanowi gier fabularnych i ich komputerowych odpowiedników. Z czym się to je? SR to swoista mieszanka świata zaawansowanej technologii i gatunku fantasy. Mamy więc wszczepy rodem z Cyberpunka, krasnoludy używające broni palnej czy elfy hakujące systemy bezpieczeństwa. Czy technologia wyparła magię? Nic bardziej mylnego: ma się z nią za pan brat. O ile Shadowrun Returns nie jest zbyt wybitną grą i stanowi bazę dla modułów przygotowywanych przez społeczność, o tyle dwie kolejne części zdecydowanie zasługują na uwagę. Dragonfall to pozycja broniąca się naprawdę niezłą fabułą i ciekawymi questami pobocznymi, natomiast Hong Kong stanowi doskonałe rozwinięcie pomysłów z dwóch poprzednich części. Jeśli szukacie oryginalnego świata pełnego dwuznacznie moralnych postaci, nie przeszkadza wam rzut izometryczny i lubujecie się w walkach wzorowanych na serii XCOM powinniście dać Shadowrun Trilogy szansę.
Link do gry w sklepie Xbox – kliknij tutaj.
Jakub “Spiri”: PowerWash Simulator
Platformy: Xbox One, Xbox Series X|S, PC
Symulator myjki ciśnieniowej to propozycja dla każdego, kto jest zmęczony ogromnymi rozległymi krainami i ratowaniem świata. Tutaj jesteśmy sami w tej batalii. Tylko my,nasza myjka i cała masa brudu do pokonania w walce o lepszy, czystszy świat. Jest tutaj coś filozoficznego w naszej nierównej potyczcez zanieczyszczeniami. Tak jak zmywamy brud z kolejnych miejsc, tak nasze intencje stają się dużo bardziej czyste i nieskazitelne. Nowa lokacja to nowy etap w naszym życiu, który najpierw musimy uporządkować, a potem możemy zostawić go i iść dalej.
A teraz tak na serio. Power Wash Simulator to świetna produkcja i wbrew poprzedniemu akapitowi nie jest to kolejny symulator stworzony dla “beki”, aby streamerzy i inni twórcy internetowi mieli nowy, “śmieszny” content. Ta gierka faktycznie relaksuje i odpręża. Nie działamy pod presją czasu, nie mamy tutaj nawet fabuły. Spokojnie czyścimy (dosłownie) lokacje z brudu.
Dodatkowo tytuł posiada tryb co-op gdzie wspólnie ze znajomymi możemy “zawalczyć” o lepszy, czystszy świat. Wiecie, automatycznie myjecie wszystko, a przy okazji rozmawiacie ze znajomym, jak Wam minął dzień. Według mnie to jedna lepszych gierek, do relaksu czy też zajęcia czasu, tak na spokojnie, bez spiny.
Link do gry w sklepie Xbox – kliknij tutaj.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Zakup abonamentu Game Pass (PC + XBOX)