W poprzedniej zapowiedzi dzieliłem się entuzjastycznymi pierwszymi wrażeniami z Dying Light 2: Stay Human, które możecie przeczytać tutaj. Teraz, po dłuższym czasie spędzonym z najnowszą produkcją studia Techland, przyszedł czas na bardziej szczegółową analizę. Choć ogólna ocena pozostaje pozytywna, pojawiło się kilka istotnych „ale”, które warto omówić.
Wątki fabularne w Dying Light 2: Stay Human
Na początku warto zaznaczyć — brak znajomości pierwszej części i dodatku The Following nie stanowi żadnej przeszkody w zrozumieniu fabuły. Poza krótkim wprowadzeniem jest to zupełnie nowa historia. Wcielamy się w Aidena, który w dzieciństwie był obiektem eksperymentów w bazie wojskowej GRE. Obecnie, jako kurier zwany pielgrzymem, przemierza świat przenoszący informacje między ocalałymi osiedlami. Jego prawdziwym celem jest jednak odnalezienie siostry Mii. Po prologu trafiamy do miasta Old Villedor, gdzie rozpoczyna się właściwa przygoda.
Choć twórcy zapowiadali rozbudowany system wyborów wpływających na świat gry, jego rzeczywisty wpływ jest trudny do ocenienia. Brak trybu New Game+ znacząco utrudnia sprawdzenie, jak alternatywne decyzje mogłyby zmienić bieg wydarzeń. Rozpoczynanie gry od nowa z podstawowymi umiejętnościami tylko po to, by zobaczyć inne zakończenie, może być zniechęcające. Niemniej jednak, fabuła jest zdecydowanie lepiej poprowadzona niż w pierwszej części.
Rozgrywka w nowym Dying Light
System rozgrywki, mimo że satysfakcjonujący, ujawnia pewien dysonans przy próbie rozpoczęcia nowej gry. Po doświadczeniu zaawansowanej rozgrywki powrót do początkowych ograniczeń postaci może być frustrujący. Wprowadzony system wytrzymałości, choć realistyczny, mocno ogranicza możliwości początkującego bohatera w zakresie wspinaczki, biegania czy walki.
Znaczące zmiany zaszły w systemie ekwipunku i wytwarzania przedmiotów. Itemizacja obejmuje sześć kategorii wyposażenia:
- Czapka
- Kurtka
- Rękawiczki
- Karwasze
- Spodnie
- Buty
Przedmioty różnią się nie tylko jakością (pospolite, rzadkie itd.), ale także przynależnością do określonych „klas” jak medyk czy łowca, co pozwala na tworzenie zróżnicowanych buildów postaci. Niestety, system craftingu został znacząco okrojony w porównaniu z pierwszą częścią – nie można już naprawiać broni, a możliwości wytwarzania ograniczają się do modyfikacji, apteczek i podstawowych przedmiotów użytkowych.
Oprawa audiowizualna
Jakość oprawy graficznej jest nierówna. Panoramy miasta robią wrażenie, ale niektóre modele postaci pozostawiają wiele do życzenia. Szczególnie razi to w przypadku kluczowych bohaterów, gdzie niedopracowana anatomia przypomina produkcje sprzed dwóch generacji. Na szczęście wersja PC oferuje możliwość modyfikacji modeli postaci.
Rozczarowuje również brak różnorodności wśród zombie. Mimo zapowiedzi w zwiastunach nowych typów przeciwników (jak zombie z kolcami wyłaniający się z wody), w praktyce poza „wyjcami” bestariusz pozostał praktycznie niezmieniony.
Natomiast oprawa dźwiękowa zasługuje na najwyższe uznanie. Ścieżka dźwiękowa doskonale współgra z akcją, dynamicznie dostosowując się do sytuacji. Podczas misji czasowych muzyka przyspiesza, budując napięcie, a każdy element rozgrywki ma odpowiednio dobraną oprawę audio.
Czy dwójka to godna kontynuacja?
Dying Light 2: Stay Human to solidna produkcja, która z powodzeniem rozwija mechaniki parkour i walki znane z pierwszej części. Osobom poszukującym tego typu rozgrywki z pewnością przypadnie do gustu. Jednak nie jest to tytuł rewolucyjny — poza modyfikacjami w systemie poruszania się i wytrzymałości, brakuje tu prawdziwych innowacji.
Gra nie wywołuje tego samego efektu „wow” co poprzedniczka, częściowo z powodu braku trybu New Game+, który pozwoliłby na pełną eksplorację świata i przetestowanie różnych ścieżek fabularnych. Pozostaje mieć nadzieję, że obiecane pięcioletnie wsparcie wprowadzi istotne ulepszenia i zachęci do powrotu do Villedoru.
Gameplay
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!