WRC wraca do domu. To przerażające, kiedy pomyśli się, że minęło już dwadzieścia lat, odkąd Codemasters straciło licencję na mistrzostwa World Rally Championship. Wprawdzie nie przeszkodziło im to, by przez te wszystkie lata wciąż podbijać serca graczy kolejnymi Colinami i DiRTami (choć tu przede wszystkim podserią DiRT Rally). Niemniej, kiedy jakiś czas temu gruchnęła wiadomość, że to właśnie Codemasters przejmie po Kylotonn rajdową pałeczkę, trudno było nie kryć entuzjazmu. Zwłaszcza jeśli, tak jak ja, za młodu zagrywaliście się w klasyki pokroju Colin McRae Rally 2.0. W międzyczasie Codemasters trafiło jednak pod banderę niesłynącego bynajmniej z prokonsumenckiego podejścia Electronic Arts, więc niejako mimochodem pojawiło się pytanie o to, czy EA Sports WRC to wciąż dzieło pasji, czy już wyłącznie nastawiony na zysk produkt?
Mistrz i uczeń
Szczerze? Nie obawiałem się o to jakoś bardzo. Electronic Arts jest, jakie jest, ale ich gry zazwyczaj trzymają jakiś tam poziom (kontrowersyjna opinia, wiem). Toteż spodziewałem się, że w najgorszym wypadku otrzymamy grę co najmniej niezłą. Tak też zresztą się stało, ba, EA Sports WRC okazuje się produkcją naprawdę dobrą, choć niepozbawioną pewnych wad. O nich porozmawiamy sobie jednak za chwilę. Na razie skupmy się na samej grze i tym, co też ona oferuje. W dużym skrócie, jeżeli przez ostatnich kilka lat rok do roku zagrywaliście się w serię WRC, to nie znajdziecie tu raczej nic, co zmieni Wasze spojrzenie na gry rajdowe. Codemasters w świadomości graczy doczekało się miana legendy, ale ich oferta nie różni się zbytnio od tego, co przy okazji WRC 10 (w Generations nie grałem) oferowało Kylotonn.
Teraz ważne, bo zdaję sobie sprawę z tego, jak to może zabrzmieć. Nie świadczy to bynajmniej o braku zdolności ekipy z Codemasters, a raczej o wysokim poziomie samego Kylotonn. EA Sports WRC jest bowiem tytułem bardzo dobrym, w którym odnajdą się zarówno niedzielni rajdowcy, jak i absolutni zapaleńcy (aczkolwiek ci z pewnością znajdą jakiś powód do kręcenia nosem). Model jazdy wymaga bowiem sporo skupienia i niemałych umiejętności, ale spokojnie można go do pewnego stopnia dostosować w ustawieniach, przy okazji definiując szosowe zdolności sztucznej inteligencji. Jeżeli zatem tylko tego chcemy, możemy objąć kontrolę nad każdym elementem samochodu – od manualnej zmiany biegów, aż po kontrolę sprzęgła na starcie – ale nic nie stoi też na przeszkodzie, by wszystko to powierzyć konsoli, a samemu skupić się wyłącznie na niewypadaniu z trasy.
Y’all Got Any More Of That WRCs?
Czegokolwiek byście jednak nie wybrali, jestem przekonany, że będziecie bawić się przednio. Frajda z jazdy w EA Sports WRC jest bowiem olbrzymia, a pędzenie wąskimi, polnymi drogami i widowiskowe zarzucanie tyłkiem na zakrętach momentalnie uzależnia. Ponad 200 odcinków specjalnych, podzielonych na 18 rajdów z całego świata, zapewnia olbrzymią różnorodność. Ciasne, asfaltowe uliczki Japonii dostarczają w końcu zupełnie inne doznania od pełnych długich prostych tras Estonii, wyboistych dróg Kenii czy w końcu otulonych zaspami dróżek Szwecji. Trudno jednak popadać nad tym w jakiś niesamowity zachwyt, skoro ta właśnie różnorodność jest tym, co poniekąd definiuje mistrzostwa WRC i przez lata stało się to w grach rajdowych standardem.
W drodze po mistrzostwo
Równie standardowo wypada tryb kariery. Znów, nie zrozumcie tego źle, nie jest to w żadnym razie negatyw. Kariera w EA Sports WRC jest bowiem naprawdę niezła, ale nie odbiega od tego, co widzieliśmy w dziesiątkach innych gier. To standard, którego się oczekuje i został on w pełni spełniony. Trudno w końcu wymagać, by Codemasters w tego typu produkcji wynajdowało koło na nowo. Otrzymujemy zatem dostęp do trzech głównych mistrzostw, czyli WRC, WRC2 i WRC Junior (na początku zabawy możemy rozpocząć od dowolnej z nich), a potem na przestrzeni kolejnych sezonów pniemy się ku mistrzostwu w każdym z nich. W międzyczasie możemy brać udział w dowolnych innych zawodach, wliczając w to mistrzostwa starszych klas samochodów, a także pojedyncze wydarzenia.
Nad wszystkim czuwa ponadto sponsor, narzucający nam wytyczne o różnej wadze do spełniania, jak chociażby zajęcie miejsca na podium w konkretnych zawodach lub zmieszczenie się w budżecie pod koniec każdego miesiąca. Budżet zresztą zmienia się z każdym sezonem i wpływ na niego ma zarówno podpisany kontrakt, jak i zadowolenie sponsora z naszych wyników. Warto się zatem postarać, bo dodatkowa kasa pozwoli nam na kupienie większej liczby samochodów, zatrudnienie liczniejszej i lepiej wyszkolonej ekipy mechaników, czy więcej funduszy na naprawy. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by sponsora olać i robić wyłącznie to, co sprawia nam najwięcej frajdy.
Zbuduj sobie Opla!
Ciekawą opcją, której nie widziałem dotąd w żadnej innej grze rajdowej, jest możliwość zbudowania własnej maszyny. Poza poszczególnymi częściami możemy dowolnie zmienić też jej wygląd zewnętrzny i to do tego stopnia, że jeździć możemy z przodem wziętym z Opla i tyłem pożyczonym ze Skody. Znacznie powiększa to już i tak opasłą, bo liczącą aż 78 pozycji, samochodową ofertę. Mało tego, część dostępnych rajdów wynagrodzi wygraną nowymi częściami, które zamontować będziemy mogli w naszym składaku, więc jeżeli ktoś w samochodówkach lubi związać się z posiadanym samochodem, to EA Sports WRC powinno go w tej kwestii usatysfakcjonować.
A po rajdach jeździliśmy na więcej rajdów
Zabawa w żadnym razie nie kończy się natomiast na trybie kariery. Jeżeli budowanie własnego zespołu i legendy Was znudzi, to w każdej chwili możecie rozegrać pojedyncze mistrzostwa, które skroicie wedle własnego uznania (klasa samochodu, długość itp.). Zabraknąć nie mogło również trybu sieciowego dla maksymalnie 32 graczy oraz klasycznych szybkich wyścigów. Miłym ukłonem w stronę początkujących jest natomiast szkółka rajdowa, w której niczym w Gran Turismo nauczycie się efektywnego (i efektownego) prowadzenia samochodu. Warto sprawdzić, jeżeli to Wasza pierwsza tego typu produkcja. Rajdy zdecydowanie różnią bowiem od wyścigów torowych.
Przyjemnym dodatkiem są momenty, czyli osobny tryb, oferujący możliwość odtworzenia kultowych (lub przynajmniej nimi inspirowanych) przejazdów z historii WRC, a także kilku fikcyjnych. Dostępne wydarzenia rotują się cyklicznie, więc zawartości z pewnością nie zabraknie. Nie jest to jednak nic niesamowitego. Ot, miła przystawka i odskocznia od trybu kariery. Niestety boli nieco fakt, że cześć wydarzeń dostępna jest wyłącznie dla abonentów EA Play. Nie po to wydaje się kupę pieniędzy na grę, by potem musieć dokupywać do niej jeszcze abonament. Zwłaszcza jeśli mowa o grze dla pojedynczego gracza.
Samir, you are breaking the car!
To też nie koniec problemów EA Sports WRC. Te na dobre zaczynają, kiedy zajrzymy mu pod maskę. Ogólnie rzecz biorąc, gra pod względem techniczym wykonana jest naprawdę nieźle. Zarówno modele samochodów, jak i otoczenie prezentuje się bardzo ładnie, a i rozgrywka na PlayStation 5 utrzymuje 60 FPS, przynajmniej przez większość czasu. No właśnie, niestety nie robi tego zawsze. EA Sports WRC lubi sobie chrupnąć i dzieje się to notorycznie, nawet pomimo kilku wypuszczonych od momentu premiery aktualizacji.
Co gorsza, z jakiegoś dziwnego powodu gra zmaga się z uporczywym screen tearingiem, który uprzykrza rozgrywkę chyba jeszcze bardziej, niż klatkowanie. Na szczęście są to największe problemy gry, pomimo których spokojnie da się czerpać z rozgrywki sporo frajdy. Można by się wprawdzie pastwić i wytykać (bardzo) sporadyczne problemy z detekcją kolizji lub fakt, że widoczne na horyzoncie krajobrazy momentami przypominają grę z PlayStation 2, ale byłoby to czepialstwo dla samego czepialstwa.
Udany powrót do domu
Spędziłem w EA Sports WRC przeszło 25 godzin i pomimo powyższych problemów bawiłem się naprawdę wyśmienicie. Fakt, kląłem niczym szewc, kiedy po raz kolejny wypadałem z trasy, ale jednocześnie nie mogłem się oderwać. Adrenalina płynąca z mknięcia wąską trasą pomiędzy drzewami czy wypatrywaniem w pełnym skupieniu kolejnych zakrętów, gdy na nocnej trasie uszkodziłem reflektory, wynagradzała mi wszelkie niewygody. Nie znajdziecie tu niczego, czego wcześniej byście nie widzieli, ale wcale nie oznacza to, że nie będziecie się kapitalnie bawić. Wręcz przeciwnie, istnieje spora szansa, że EA Sports WRC kompletnie Was pochłonie.
Jeżeli nadal nie jesteście przekonanie, to koniecznie przesłuchajcie recenzji EA Sports WRC w TrójKast #055 – Łyłyłużułą.
Gameplay
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.
Kup EA Sports WRC (PS5)