Fabuła filmu Borderlands — czy można było zrobić to lepiej?

Zdjęcie promujące film Borderlands. Aktorzy odtwarzający główne role w sowich kostiumach.

Wiele złego można powiedzieć o nieudanej produkcji bazującej na serii gier studia Gearbox Software. Zresztą oceny na portalu Rotten Tomatoes mówią same za siebie, chociaż przyznam, że 53-procentowe poparcie publiczności jest dla mnie zagadką. Mam również wrażenie, że temat został już całkowicie wyczerpany przez licznych recenzentów i krytyków. Nie da się jednak ukryć, że jest jedna rzecz, którą zespół stojący za tym tytułem zrobił poprawnie. Wykreowany świat bardzo dobrze przenosi powierzchnię Pandory na złoty ekran. Co więc zawiodło? Kiepski kasting, nie najlepsze efekty, czy wyjątkowo słaba fabula filmu Borderlands. Według mnie wszystkie te czynniki przyłożyły się na negatywne wyniki sprzedaży biletów. Jak w takim razie można było inaczej podejść do tematu?

Historia nieprawdziwa

Przede wszystkim należałyby totalnie przebudować wątek główny. Skoro w grach mamy do czynienia z postaciami szukającymi legendarnego skarbca czemu nie zrobić ekranizacji bazującej właśnie na tym? Do głowy od razu przychodzą mi takie pozycje jak cykl Ocean’s, Baby Driver czy obie części Iluzji. Uważam, że kwartet złożony z Lilith, Bricka, Mordecaia oraz Rolanda świetnie by się do tego nadawał. W końcu każdy z tych bohaterów dysponuje swoimi własnymi zdolnościami oraz arsenałem, które na pewno przydałyby się podczas takiej akcji. Pomimo że Tiny Tina i Krieg pojawili się dopiero w drugiej odsłonie, spokojnie można dorzucić ich do tej wesołej gromadki.

Oto jak mógłby przedstawiać się zarys fabularny. Moxxi otrzymuje zlecenia od tajemniczego nieznajomego, który prosi o włamanie się do miejsca pełnego bogactw. Wskazuje miejsce, dostarcza przedmiot potrzebny do otwarcia wrót, a w zamian oczekuje tylko jednej rzeczy ze środka. Właścicielka baru rozsyła zaproszenia do czwórki protagonistów, którzy stawiają się na wezwanie. Pierwszym punktem na liście jest oswobodzenie Tiny. W końcu włam bez specjalistki od materiałów wybuchowych nie może się powieść. Po wielu przejściach grupa trafia w końcu do skarbca, gdzie z łatwością pokonują olbrzymią bestię, o której nikt nie miał pojęcia. Jednak po wyjściu ze środka czeka ich bardzo przykra niespodzianka.

Postacie z filmu Borderlands stojące na balkonie (od lewej): Roland, Lilith, Tannis, Kreig. Na pierwszym planie Tiny Tina.

Pomysł prosty, ale pasuje wręcz idealnie. Bez problemu można tutaj wplątać jakieś tło dla postaci oraz porządny zwrot akcji. Lilith nadal może odpalić swoje moce choćby podczas walki ze strażnikiem. Może też okazać się, że nie było żadnego tajemniczego zleceniodawcy a za wszystkim stoi Moxxi. Pomysłów mam mnóstwo. Skoro z kompletnym brakiem doświadczenia byłem w stanie wymyślić lepszy scenariusz niż ten, który otrzymaliśmy, to nie rozumiem, co poszło nie tak.

Dajcie więcej pukawek

Kolejnym ważnym aspektem serii Borderlands jest wszelkiego rodzaju broń palna, której bardzo brakowało. Nie wiem, czy powodem był ograniczony budżet, czy decyzja twórców. Zresztą nie to jest ważne. Jestem pewny, że fani zdecydowanie woleliby zobaczyć tonę pukawek niż fajerwerki pokazane w ostatniej scenie filmu albo przejazd przez morze uryny. A skąd ten arsenał miałby się wziąć? Każdy ze wspomnianych bohaterów dysponuje swoim ulubionym zestawem, więc daleko nie trzeba szukać. Podczas akcji ratowania Tiny zaś zespół natyka się na zbrojownię albo transport nowych, lśniących spluw. Możliwości w tej kwestii są w zasadzie nieskończone.

Tylko 18+

Zdaję sobie sprawę, że przylepienie naklejki Tylko dla Dorosłych nie zawsze jest potrzebne. Nie zmienia to jednak faktu, że skoro cykl przeznaczony jest dla zdecydowanie starszego odbiorcy to dlaczego nie zrobić tego samego z ekranizacją. Jestem przekonany, że wiele nakręconych scen zostało pociętych, aby nie przekroczyć bariery lat trzynastu. Zresztą nie jest to tylko moje zdanie. Być może nie poprawiłoby to jakości finalnego produktu, ale z pewnością podniosłoby fun factor.

Kadr z filmu Borderlands. Lilith z miotaczem płomieni.

Tajemnicze osobistości

Na koniec zostawiłem obsadę. Gdy tylko ogłoszono aktorów mających odzwierciedlać cyfrowe odpowiedniki, od razu zrobiłem skwaszoną minę. Nie mam nic ani do Cate Blanchett, ani do Kevina Harta, ale zwyczajnie mi tu nie pasowali. Według mnie studio powinno zatrudnić młodych nieznanych aktorów, którzy włożyliby w swoje role trochę więcej serca. Jedynym wyjątkiem jest Jack Black, który wypadł dość dobrze jako Claptrap. Co prawda wolałbym oryginalnego aktora podkładającego głos w grach, ale po nieprzyjemnej sytuacji z CEO Gearboxa raczej nie mogłem na to liczyć. Jedyny rozpoznawalny aktor powinien by osadzony jako antagonista.

Fabula filmu Borderlands — podsumowanie

Na film wybrałem się ze starszym synem. Obydwaj zgodnie stwierdziliśmy, że całość to ogromnie niewykorzystany potencjał. Gdyby produkcja wyreżyserowana przez Eli Rotha, choć w połowie oddawałaby klimat gier, efekt zapewne byłby lepszy. A tak straciłem półtorej godziny, której już nigdy nie odzyskam. Najgorsze, że konsekwencją takiej totalnej wpadki jest brak przyszłych produkcji osadzonych na planecie Pandora. Wielka szkoda. Być może gdyby zabrali się za to prawdziwi fani sagi Borderlands, otrzymalibyśmy film godny swojej nazwy. Niestety najprawdopodobniej nigdy się tego nie dowiemy.

YouTube player

Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Avatar photo
Gram w gry odkąd pamiętam. Jako mały brzdąc właziłem na stołek, żeby pograć na automatach w salonie dziadka. Teraz rozsiadam się wygodnie w zaciszu własnego domu i z padem w rękach oddaję się swojemu ulubionemu hobby. Zawsze chciałem dzielić się swoimi wrażeniami ze wspaniałego świata wirtualnej rozrywki. Pamiętajcie, że czas spędzony na czytaniu nigdy nie jest czasem zmarnowanym.
Scroll to top