Oryginał ukazał się pod koniec 1987 roku. Tak, prawie 35 lat temu. Od tamtej pory doczekał się wielu wersji na różne platformy. Od NES-a, poprzez WSC, PSOne, GBA, PSP, aż po PC. Zająłem się najnowszą odsłoną nazwaną Final Fantasy Pixel Remaster, która miała swoją premierę pod koniec lipca 2021. Pewnie wiele osób się zastanawia, czy w ogóle sięgać po ten klasyk? Prawda jest jednak taka, że warto, ale przed zakupem należy wziąć kilka rzeczy pod uwagę.
Wojownicy Światła muszą zbawić świat
Nie oszukujmy się, fabuła omawianej produkcji nie jest najwyższych lotów. Mamy czwórkę wybrańców, których zadaniem jest pokonanie wielkiego zła. Żeby tego dokonać, bohaterowie muszą odblokować moce kryształów odpowiadających za balans żywiołów na świecie. Nie jest to prosta misja, ponieważ nie wiadomo dokładnie, gdzie takowe zostały ukryte. Na szczęście, chodząc od lokacji do lokacji, gracz otrzymuje pewne wskazówki, które pchają wszystko do przodu. Wspomniane artefakty są chronione przez magiczne istotny, które pragną pogrążyć wszystko w ruinie. Trzeba je powstrzymać, aby ponownie zapanował pokój. Dialogi są proste, brak tutaj zapierających dech w piersi wątków, czy misji pobocznych, a całość można by wyjaśnić w kilku zdaniach. Nie oznacza jednak, że historia jest zła. Może i brakuje jej skali, ale jest dobrym uzupełnieniem do reszty elementów i dobrze spełnia swoją rolę.
Idealna drużyna
Przed rozpoczęciem zabawy gracz musi zdecydować, kogo weźmie do zespołu. Do dyspozycji mamy sześć podstawowych klas: Fighter, Monk, Thief, Black Mage, White Mage oraz Red Mage. Możecie wybrać, kogo tylko chcecie, ale jeżeli zabraknie uzdrowiciela i maga, to można mocno utrudnić sobie rozgrywkę. Warto też zaznaczyć, że w trakcie gry nie można zmienić profesji naszych postaci. Sam miałem u siebie wojownika, mnicha, białego i czerwonego czarodzieja. Natomiast według mnie, lepiej zamienić tego ostatniego na specjalistę od czarnej magii. W ten sposób będziecie mogli się nauczyć najpotężniejszych zaklęć, a jedna osoba odpowiadająca za leczenie w zupełności wystarczy.
Walki toczą się w systemie turowym. Nie ma żadnych pasków ładowania, więc wybieramy komendy i rozpoczynamy starcie. Najbardziej klasyczne podejście znane od dekad w grach jRPG. Za pokonywanie potworów otrzymujemy doświadczenie oraz złoto. To pierwsze odpowiada za rozwój postaci, drugie to nic innego jak waluta. Za nią kupimy nowe wyposażenie, czary – tak, trzeba je najpierw nabyć, a także przedmioty leczące. Nic skomplikowanego i każdy szybko załapie, jak to wszystko działa. Mimo że to klasyk w nowych szatach, to nie musicie się martwić o grindowanie. Poziom trudności został dobrze dostosowany i nawet jeżeli trzeba trochę potrenować, to mówimy tutaj o dodatkowych minutach czy kwadransie w danym momencie, a nie godzinach.
Final Fantasy Pixel Remaster prezentuje się fantastycznie
O ile lubicie oprawę w stylu pixelart. Cały projekt Pixel Remaster miał za zadanie odświeżyć sześć pierwszych odsłon i sprawić, aby były spójne ze sobą, jeżeli chodzi o oprawę. Efekt jest taki, że jedynka wygląda naprawdę dobrze, jak za najlepszych lat SNES-a, PSOne czy GBA. Całość bazuje na oryginale, więc mimo odświeżonej warstwy wizualnej to nadal ten sam tytuł. Według mnie to dobra decyzja, bo szanuje materiał źródłowy, ale wszystko zostało tak podane, że w 2022 gra nie ma się czego wstydzić. Animacje są ładne, lokacje piękne, a zremiksowana ścieżka dźwiękowa wpada w ucho. Niby można by było pokusić się o więcej, ale ogólny wydźwięk nie uległby tak naprawdę większej zmianie.
Różnic względem oryginału ze NES-a jest oczywiście więcej, bo jednak jako całość wersja Pixel Remaster bardziej prezentuje poziom znany z odsłon 4-6 niż 1-3. Chodzi tutaj o pojedynki, dialogi, eksplorację świata podczas latania i tym podobne. Dodano osiągnięcia na Steam, mamy odtwarzacz muzyki wbudowany w grę oraz bestiariusz. To taka najbardziej kompletna wersja pierwszego Final Fantasy, którą można nabyć za naprawdę rozsądne pieniądze – 39,00PLN. Warto jeszcze wspomnieć o opcji Quick Save, dzięki której w razie porażki, nie trzeba rozpoczynać całej lokacji od nowa. O ile będziecie o tym pamiętać.
Tytuł wart swojej ceny
Trochę ubogi, da się go ukończyć w piętnaście godzin, a mimo to ma w sobie to coś i nie pozwala się oderwać. To idealna propozycja dla tych, którzy chcieliby poznać serię od podstaw, a nawet tych, którzy nigdy w japońskie RPG-i nie grali. Prosta i przyjemna produkcja. Ja przeszedłem Final Fantasy Pixel Remaster na streamie i bawiłem się świetnie. Polecam, bo w takiej cenie każdy może spróbować.
Gameplay
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!