Nowe dzieło Luminous Productions odbiło się szerokim echem w świecie gier. Niestety, Forspoken jest najczęściej opisywany jako produkt negatywny, taki, który nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Do tego wpadka z premierowym zwiastunem i różnice względem pierwszych materiałów promocyjnych, również nie pomogły tej produkcji. Czy tytuł, gdzie za fabułę odpowiada Amy Hennig, Gary Whitta, Allison Rymer oraz Todd Stashwick jest faktycznie taki zły i straszny? Nie. Przynajmniej nie dla mnie, ale to nie znaczy, że przymknąłem oko na pewne istotne problemy. Chociaż tekst będzie głównie dotyczył wersji na PS5, to nie zabraknie również odniesień do PC.
Historia Forspoken, która mnie urzekła
Widziałem wiele komentarzy dotyczących fabuły tej gry. Zmarnowany, potencjał, głupia bohaterka, nuda i trzy tony mułu. Nie wczytywałem się w materiały innych, czułem, że będę po drugiej stronie barykady. Bez uprzedzeń i z otwartą głową poznałem przygody Frey Holland. Ella Balinska, która użyczyła nie tylko głosu i twarzy, ale wzięła również czynny udział w sesjach mocap, wypadła według mnie rewelacyjnie. Wcieliła się w postać 21-letniej sieroty porzuconej przez matkę, kiedy była jeszcze dzieckiem. Odbijała się od jednej rodziny zastępczej do drugiej. Ciężko nawiązywała relacje z innymi, ale była inteligentna, sprawna fizycznie i nie miała problemów z edukacją. Niestety, po części wychowała ją ulica, więc nie raz, nie dwa, złamała prawo. Na jej szczęście, w momencie, gdy gracz może już obserwować jej życie, trafia na przyjazną panią sędzię. Ta wyczuwa w niej dobro i daje jej ostatnią szansę, aby zmienić swój los.
Frey postanawia zakończyć dotychczasowy styl życia. Chce udać się w zupełnie inne miejsce wraz ze swoim kotem Homerem i zacząć wszystko od nowa. W tym momencie dopada ją przeszłość. W wyniku pewnych wydarzeń musi oddać swojego ulubieńca pod czyjąś opiekę i wymyślić, co robić dalej. Właśnie wtedy natrafia na dziwną bransoletę. Kiedy zakłada ją na rękę, zaczynają dziać się dosłownie magiczne rzeczy. Bohaterka przenosi się do innego świata zwanego Athia, gdzie czary, smoki i potwory nie są niczym nadzwyczajnym. Zdezorientowana Frey kompletnie nie wie, co ma dalej robić, do momentu, aż przedmiot, który dopiero co znalazła, zaczyna mówić. Zdziwienie i jeszcze większa dezorientacja protagonistki są po prostu przepiękne. W dodatku bardzo naturalne. Dziewczyna nie kryje swoich emocji i używa języka, którego sami byśmy użyli. To ten element, który szybko mnie do niej przekonał.
Heroina czy chamska kobieta?
Nie boi się rzucać dosłownie “kurwami” na prawo i lewo. W jej sytuacji robiłbym to samo, bo jak pojąć teleportację do innego świata, gadające przedmioty i smoka za oknem? Jeżeli inni takie zachowanie traktują jako “głupie odzywki”, to polecam wyjść z piwnicy i porozmawiać z ludźmi. Frey można nie lubić, w końcu myśli tylko o sobie, nie obchodzi jej za bardzo los innych, a chęć powrotu do domu stawia na pierwszym miejscu. Nie to, że przez całe życie miała pod górkę, więc podstawy takiej osobowości są tutaj podane na tacy. Rozumiem brak sympatii, ale braku zrozumienia czemu taka jest już nie. Warto tutaj podkreślić, że nadchodzące wydarzenia odbiją się na niej dość mocno, ale mimo to pozostanie sobą, co też szanuję.
Cuff, bo tak Frey zwraca się do bransolety, wyjaśnia jej, gdzie trafiła i co się dzieje w tym świecie. W Athii panuje zaraza, która niszczy wszystko, a każde żywe stworzenie zmienia w potwory. Ostatnim bastionem ludzi jest miasto Cipal, gdzie schroniła się reszta ludności. Niegdyś uwielbiane i wychwalane władczynie czterech regionów — Tanty, postradały zmysły. Stały się okrutne, potężniejsze niż kiedykolwiek i otoczyły się makabrycznymi istotami. Podwładni nie mogą na nie liczyć, więc starają się żyć na tyle ile to możliwe i liczą na cud. Bohaterka nie zamierza być cudem i nie obchodzi jej to wszystko. Zamierza opuścić ten świat i zrobi wszystko, co konieczne.
Dziewczyna i jej bransoleta
Relacje między nimi są niesamowite. Protagonistka dość mocno przekazuje to, co myśli, kiedy Cuff woli być spokojniejszy, czasami zaczepliwy lub sarkastyczny. Chemii tutaj nie brakuje, chociaż nie zawsze się dobrze uzupełniają. Czuć, że jedno wie więcej od drugiego. Bransoleta stara się podpowiadać i zachęcać do pozytywnych działań. Od samego początku odbiorca ma jednak wrażenie, że coś mu umyka, że pewne elementy nie pasują do siebie. Ciężko jednak określić, co to jest. W ten sposób otrzymujemy pewną aurę nieścisłości, braku logiki i dezorientacji. Mimo tego, co w sumie się stało z samą Frey. Zabieg ten jest celowy, ale nie będę Wam zdradzał dlaczego. Tak po prostu ma być, przez co druga część gry jest przez wielu uznawana za tę ciekawszą. Tutaj się nie zgodzę, bo droga ku niej po prostu później stanie się jasna i inaczej na nią spojrzymy.
Zachęcam więc, aby dość mocno skupić się na zadaniach głównych i tych małych pobocznych z miasta Cipal. Całą resztę aktywności w otwartym świecie zostawcie na później, a nawet i na zakończenie gry ponieważ po napisach można grać dalej, ale już z pełnym wachlarzem umiejętności, co jest po prostu ciekawsze. Bardzo łatwo zacząć zaglądać w każdy kąt i eksplorować, ale to pochłania mnóstwo czasu i nawet jeżeli jest przyjemne, może być zgubne. Trzymajcie się fabularnych rzeczy, bo na inne przyjdzie lepszy moment. Wierzcie mi, potem podziękujecie. W innym przypadku łatwo rozciągnąć całą zabawę. Potem pojawi się nuda i znużenie, bo pewnych rzeczy nie macie jeszcze odblokowanych. Takich, które mocno wpływają na całą rozgrywkę i ogólne doświadczenie.
Parkour i potwory
Sercem Forspoken, oprócz naprawdę dobrej fabuły, jest oczywiście eksploracja i walka. Ta pierwsza staje się przyjemna, finezyjna, pełna akrobacji, dużych prędkości i wysokości. Wszystko za sprawą kolejnych umiejętności, które nabywamy poprzez poznawanie wątku głównego. Stąd tak zachęcam, aby na tym się skupić. Bo pewne rzeczy na początku są trochę wolne, toporne i wydaje się, że dałoby się to wszystko zrobić lepiej. Tak będzie, już niebawem. Wtedy Frey zacznie łapać się konkretnych elementów, poruszać się po wodzie, czy wyskakiwać wysoko w powietrze.
To połączone z parkourem daje niesamowite doświadczenie. Dawno zwykłe przemierzanie otwartego świata nie było dla mnie tak przyjemne. Nie martwcie się, nie trzeba wszędzie biegać, na mapie znajdziecie miejsca do szybkiej podróży. Teleportacja z miejsca A do B trwa niecałe dwie sekundy, co jest ogromnym plusem. Dzięki temu, że Athia jest dość mocno różnorodna w kwestii struktury otoczenia, kolejne krainy będą wprowadzać odpowiednią dawkę świeżości, ale i też nowych wyzwań.
W tym szaleństwie jest metoda
Walka może wydawać się dość chaotyczna, szczególnie jeżeli testowaliście demo. Zaczynając jednak od początku, łatwo połapać, co, jak i gdzie, mimo wysokiej dynamiki starć. Ataki Frey w pełni opierają się na kilku żywiołach, ale podzielono je na cztery ogólne kategorie. Po jednej od każdej Tanty. Te natomiast są zbiorem ofensywnych, defensywnych, wspierających, osłabiających czy specjalnych mocy. Chociaż typów mamy wiele, to na padzie zawężono wszystko do trzech. Jeżeli chcemy w danym momencie atakować ogniem, a mamy ustawione czary prosto od ziemi, to wystarczy szybko się przełączyć za sprawą D-pada.
Przytrzymanie L1 lub R1 pozwala wybrać konkretne ataki z danej grupy, w tym czasie gra może się zatrzymać, mocno spowolnić lub działać bez żadnej pauzy. Wszystko zależy od Waszych preferencji, które można dostosować w ustawieniach. Tyczy się to również uników, szybkości regeneracji staminy i wielu innych rzeczy. Tutaj twórcy zadbali, aby wszyscy mogli bawić się tak, aby było to przyjemne dla odbiorcy. Brawo, bo w ten sposób elementy, które nas irytują, będą prostsze do opanowania lub wykonywane automatycznie.
Forspoken nie tylko magią stoi
Do odblokowywania kolejnych czarów, mocy, technik czy ataków potrzebna jest mana. Ta dosłownie leży wszędzie, więc można ją zbierać, ale otrzymujemy ją również za pokonywanie przeciwników i wykonywanie zadań. Od Was zależy, które z nich będą zaraz dostępne, ale nie wszystkie. Niektóre można nabyć tylko za misje fabularne, a pozostałe ukryto w konkretnych miejscach. Warto więc czasami lekko zboczyć z drogi, aby Frey stała się silniejsza. Oprócz tego mamy jeszcze ekwipunek składający się z trzech elementów: paznokci, płaszcza oraz naszyjnika.
Pierwsze naznaczone krwią Tant dają dodatkowe bonusy do umiejętności, drugie oraz trzecie mają podobny charakter, gdyż są w stanie zwiększyć dane statystyki, wzmocnić konkretne moce, ale też powiększyć pasek życia czy dodać kilka punktów do obrony. Trzeba je jednak ulepszać, a do tego potrzebne będą przedmioty. Kwiatki, kamienie, surowce, kryształy i wiele innych. Zbieractwo jest na szczęście dobrze wplecione w eksplorację, więc wiele z tych rzeczy uzyskacie, biegając po świecie, otwierając skrzynki, pokonując wrogów lub wykonując aktywności. Trochę się bałem, że ten element negatywnie wpłynie na odbiór, ale większość materiałów pozyskiwałem bez dodatkowych aktywności.
Poproszę ładny kamień, to dla córki
Najlepsze trzymają bossowie, zarówno ci fabularni, jak i opcjonalni. Starcia z nimi to uczta dla oka, ale też lekka męczarnia dla palców. Nie można stać bezczynnie i atakować, rzecz jasna to żadne Soulsy, ale trochę wysiłku trzeba włożyć. Jedni oponenci latają, inni stosują czary obszarowe, część przebywa w otoczeniu dla nich łaskawym, a my musimy się dostosować. Nie ma lekko, ale też nie można mówić, że Forspoken wymaga 30 palców, aby wygrać.
Zresztą, jeżeli ci niefabularni Wam nie podpasują, zawsze możecie poszukać na mapie kotów. Nie takich zwykłych, tylko z rogami, skrzydłami czy innymi dodatkami. Tak, w grze są takie magiczne istoty, które można głaskać, a potem kupować im zabawki. Athia choć piękna, jest też mocno ponura i pełna smutku, więc taki aspekt pomaga w oczyszczeniu atmosfery. Sama Frey uwielbia czworonogi, więc tych nawet w obcym świecie nie brakuje. Niby detal, ale na pewno kogoś to ucieszy.
Jeszcze jeden quest
To oczywiście niejedyna aktywność, przy której możecie spędzić trochę czasu. Mamy również zaklęte wieże, wioski wymagające oczyszczenia, zadania do wykonania w odpowiedni sposób lub określonym czasie. Muszą też być fortyfikacje do oglądania okolicy, chatki wypoczynkowe, podziemne labirynty czy też skrzynie, które da się otworzyć po rozwiązaniu prostej łamigłówki. Dla chętnych są specjalne miejsca do robienia zdjęć, chronione jaskinie, zamknięte domostwa i kilka innych. To są właśnie te wszystkie czynności, które należy zaliczać z umiarem, aby nie przedobrzyć. Przydają się, mogą sprawiać frajdę, ale jednocześnie są czasochłonne i lepiej nie przesadzać.
Project Athia, od tego się zaczęło
Pierwsze plany dotyczące Forspoken sięgają aż 2017, jednak cały proces tworzenia ruszył dopiero w 2019. Za całość odpowiada Luminous Production, znane wcześniej jako Business Division 2. To właśnie ten zespół pracował przy Final Fantasy XV, który podobnie jak omawiana produkcja, był napędzany Luminous Engine. Nie muszę mówić, jak trudny i czasochłonny był development piętnastki, prawda? Pierwsze wersje na PS4 i XONE nie były idealne pod względem technicznym, chociaż oferowały dość duży, otwarty i pełny w detale świat. Po patchach i usprawnieniach było lepiej, ale dopiero port na PC pokazał “pazur”, o ile odbiorca posiadał w miarę dobrą konfigurację. Na szczęście nie taką, jaką potrzeba do Forspoken.
Wspominam o tym wszystkim, bo historia trochę się powtarza. Oba tytuły były prezentowane jako bardziej zaawansowane wizualnie, płynniejsze i w ogóle. Oba zostały oparte o te samą technologię i oba w mniejszym lub większym stopniu dotknęły problemy z wydajnością. Domyślam się, że autorskie narzędzie musiało na siebie zarobić, nikt takiego nie tworzy, aby wykonać jeden tytuł i koniec. Jak jednak dowiecie się później, Project Athia, dziś już znany pod inną, ostateczną nazwą, odczuł decyzję dość mocno, szczególnie jeżeli mowa o wersji na komputery. Jestem w stanie zrozumieć, że nie wszystko to, co pokazywano, chociażby w 2020 i trochę później, trafiło do ostatniego buildu gry. Optymalizacja i zmiana wizji to stałe elementy podczas tworzenia gier. Zrozumiałe. Tylko, tutaj pewne rzeczy w ogóle nie powinny mieć miejsca. Mowa głównie o oprawie i wydajności.
Niewykorzystany potencjał
Trochę nie wiem, jak to się stało, ale czymś, czego mi zabrakło w Forspoken, jest muzyka. Dubbing, gra aktorska, motyw główny, efekty specjalne, dźwięki czarów i ataków, bez zarzutu. Natomiast, w tej grze jakby zabrakło wybijających się z tłumu utworów. Praktycznie nic, co zapamiętałbym na długo. Liczyłem, że Bear McCreary i Garry Schyman przygotują coś naprawdę niezwykłego, a jest po prostu poprawnie i tyle. To nie jest poziom trylogii Bioshocka czy God of War Ragnarok, czemu? Nie mam pojęcia. Nikt z nich nie będzie chyba wymieniał udziału w tej produkcji, bo nikt nie będzie o tym pamiętał. Trochę, zrobiliśmy i możemy iść dalej. Szkoda, bo potencjał był ogromny, a dwa, trzy genialne kawałki byłyby w stanie wpłynąć na lepszy odbiór.
Forspoken to techniczny chaos
Najbardziej krytykowany element i nie ma się co dziwić. Gra ma dość wysokie wymagania, które nie mają przełożenia na to, co w rezultacie otrzymujemy na ekranie. Na PC bez mocnej karty z serii RTX3xxx, a najlepiej RTX4xxx nie ma większego sensu podchodzić do tej produkcji. Biorąc pod uwagę, że większość graczy nadal używa czegoś w okolicach GTX1060, wydaje się strzałem w stopę. Pierwszy patch pod komputery za wiele nie zmienił, a zmiany mocniej skupiły się na optymalizacji pod Steam Decka. Ciekawostka, zakres FPS-ów na tej platformie to 19-30. Bez komentarza.
Na PS5 jest o wiele lepiej, chociaż mimo wszystko do ideału sporo brakuje. Forspoken oferuje trzy tryby: Wydajność, Raytracing i Jakość, z czego każdy może mieć jeszcze włączone 120Hz za sprawą technologii VRR. Jak się pewnie domyślacie, pierwszy oferuje najwyższą płynność, drugi stara się być najbardziej wyważony między FPS-ami, a oprawą, trzeci skupia się na rozdzielczości i najlepszej grafice. Mając monitor obsługujący Variable Refresh Rate, zdecydowałem się na opcję RT, gdyż oferowała więcej niż 30 klatek, wydawała się najstabilniejsza, a przy tym oferowała lepsze cienie w całej grze. Pozostałe, a w szczególności Jakość, są bardziej nieprzewidywalne. Spadek z 60 do 30 FPS-ów jest bardziej odczuwalny niż z 40 do 30. Oczywiście, zachęcam do testowania, bo każdy oczekuje czegoś innego.
Kto to tak zaprojektował?
Czy to oznacza, że cała reszta elementów związanych z wydajnością lub oprawą wizualną jest bez zarzutu? Niestety nie. Z jakiegoś dziwnego powodu gra nie otrzymała poprawnie zaimplementowanego ambient occlusion, przez co miejsca, gdzie powinien padać cień, go nie mają. Daje to bardzo nienaturalny efekt i nawet RT tutaj nie pomaga. Mały plus, że to najbardziej czuć w Cipal, a nie podczas walk czy eksploracji świata Athia. Innym dość nietypowym rozwiązaniem jest utylizacja zasobów. Wiele gier stara się pokazywać nam wszystko w możliwie najwyższej jakości, jeżeli obejmuje to aktualnie kamera. Wszystko za plecami postaci lub udostępnionego widoku może z technicznego punktu widzenia nie istnieć.
Deweloperzy stosują wiele sztuczek graficznych, aby ich dzieła nie tylko dobrze działały, ale i też wyglądały, jak należy. Z Forspoken nie jest inaczej, tylko zrobiono to źle. Dystans, w jakim silnik przełącza modele i tekstury na niższą jakość, jest naprawdę mały. Przez co w wielu cutscenkach, kiedy kamera jest oddalona widać, że nagle twarz postaci przypomina czasy PS2, a nie obecnej generacji. Identyczne zachowanie można zauważyć, używając trybu fotograficznego. Brakuje też płynnych przejść między danymi czynnościami. Niby w Outriders też to było i niby to tylko detal, ale trochę kłuje w oczy. Zbierając wszystko do jednego worka, daje to taki niekonsekwentny obraz. FFXV, na tym samym silniku nie miał takich problemów, więc nie wiem, czemu tutaj to tak działa lub wygląda.
Ukryte piękno
Nie będę mydlił nikomu oczu, że na pewne rzeczy trzeba przymknąć oko, jeżeli chce się polubić omawianą produkcję. W jednym miejscu dziwne barwy, w drugim coś się doczytuje, a w innych całość potrafi zwolnić. To są fakty, których musicie być świadomi. Tylko, czy jako całość sprawiają, że nie da się czerpać przyjemności? Jestem dowodem na to, że można bawić się z uśmiechem na twarzy, a po napisach końcowych chcieć więcej. Akrobacyjne przemierzanie kolejnych lokacji, eksperymentowanie z mocami, pokonywanie kolejnych fal wrogów przy dość zróżnicowanym otoczeniu potrafi uzależnić. Do tego piękne animacje samej Frey, jak i wszystkich zdolności. Uwielbiam efekty cząsteczkowe, a tych jest tutaj mnóstwo. Kiedy człowiek złapie bakcyla to i syndrom jeszcze jednego znacznika na mapie zostaje aktywowany w głowie. Forspoken potrafi być piękny, co mam nadzieję, dostrzeżecie w moich screenach z wersji na PS5.
Jestem świadom, że im więcej lat na karku, tym wrażliwość u mnie wzrasta. Stąd też inaczej, bardziej uczuciowo podchodzę do krótkich opowieści zawartych w notatkach. Biorę do siebie historie ludzi, których w świecie gry już od dawna nie ma i wyobrażam sobie wydarzenia z przeszłości. Staram się łączyć wszystkie dostępne puzzle w całość, aby w pełni zrozumieć wykreowany świat i powiązane z nim wydarzenia. To wszystko wymaga chęci i czasu, ale dla mnie jest to warte zachodu. Nie mogę tego oczekiwać od Was czy od innych. Chcę natomiast uświadomić, że Forspoken oferuje więcej niż to, co pokazuje na pierwszym planie. Odhaczanie aktywności może być miłe i przyjemne, jeżeli sama rozgrywka sprawia Wam frajdę. W innym przypadku podobnie jak w innych open worldach, szybko Was znudzą i pominięcie ich będzie słuszną decyzją. Ja dzięki nim mam powód, aby bawić się dalej, odblokować wszystkie moce i zmierzyć się z dodatkowymi bossami.
Czas na podsumowanie Forspoken
Ta gra nie ma lekkiego życia. Słaba wydajność na PC, brak stabilności na PS5, dziwne decyzje techniczne i ryzyko rozwleczenia zabawy to wystarczające powody, aby nie sięgać po ten tytuł. To jest w pełni zrozumiałe, biorąc pod uwagę cenę. Chciałem jednak pokazać Wam, że są tam rzeczy, które da się lubić, że można pokochać zawarty w grze świat. Warto mieć pełen obraz podejmując decyzję. Może dzięki temu nie teraz, ale na promocji, za kilka miesięcy, a może i lat dacie projektowi Luminous Productions szansę. Mimo wszystko, jeżeli podejmiecie decyzję, to na ten moment rekomenduję jedynie wydanie PS5, bo na komputerach wygląda to po prostu źle. Może do tego momentu patche zrobią swoje? Kto wie? Jeżeli tak się stanie, postaram się napisać stosowny materiał.
Gameplay PC
Gameplay PS5
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.
Kup Forspoken (PS5)