Front Mission 2: Remake – recenzja (Switch). Mistrz taktyki

Gra dostępna na:
SWITCH
Okłądka gry Front Mission 2: Remake

Remake pierwszego Front Mission był dla mnie czymś zupełnie nowym. To produkcja z lat 90., pamiętająca czasy konsoli SNES, wiernie odtworzona na współczesnych maszynach do grania. To także gra, która na nowo rozpaliła mój zapał do wielkich robotów, czy jak kto woli mechów. Przyszedł czas na Front Mission 2: Remake.

Miejsce akcji

Fabuła rozgrywa się 12 lat po wydarzeniach z pierwszej odsłony, w Ludowej Republice Alordesh, która podlega pod O.C.U. (Oceania Cooperative Union). Kraj ten był miejscem wielu inwestycji i fabryk wojennych podczas pierwszego i drugiego konfliktu Huffmańskiego. Niestety z biegiem czasu gospodarka podupadła, co doprowadziło do rewolucji.

W przeciwieństwie do poprzedniczki, mamy tutaj tylko jedną kampanię, ale podzieloną na trzy postaci: Kaprala Asha Faruka, Kapitana Thomasa Norlanda oraz agentkę wywiadu Lisę Stanley. Niestety, fabuła to jeden z elementów, na które muszę ponarzekać i nie chodzi o to, że jest ona źle napisana.

Czy jest dobre wyjście z tej sytuacji?
Czy jest dobre wyjście z tej sytuacji?

Wręcz przeciwnie! Na początku chodzi o powstrzymanie rewolucji, ale z czasem pojawiają się nowe wątki. Dzięki dostępowi do „Sieci” możemy dowiedzieć się wiele o postaciach, historii, itd. Największym jednak problemem dla mnie byli bohaterowie. Główna trójka nawet nie jest taka zła i da się ich lubić, ale cała reszta jest zupełnie dla mnie pozbawiona charakteru.

Brakowało mi w tej opowieści jakiejś głębszej relacji pomiędzy postaciami. Zazwyczaj ich rozmowy są śmiertelnie poważne i dotyczą tylko misji. Z utęsknieniem czekałem, aż któraś z postaci zdradzi o sobie chociaż strzępek informacji. Ostatecznie w ogóle nie przejmowałem się ich losem i przez to historia, pomimo że ciekawa, stawała się miałka.

Walke we Front Mission 2: Remake

Mistrz taktyki

Na całe szczęście, rozgrywka dalej jest wyśmienita. Do tego stopnia, że czasami traciłem poczucie czasu, usiłując zakończyć daną potyczkę zwycięsko, a te potrafią się nie raz bardzo dłużyć. Szczególnie że Front Mission 2 jest trudniejsze od swojego poprzednika i nawet na łatwym poziomie trudności potrafi dać w kość wpóźniejszych etapach rozgrywki.

Mamy tutaj bardziej rozbudowane mapy względem poprzedniczki i zdecydowanie więcej wrogich jednostek. Dużo większy nacisk został teraz położony na taktykę i tego, jak podejdziemy do danego starcia. Zasięg broni dystansowych został nieco zmniejszony, a sama rozgrywka stawia na większą różnorodność.

Pole bitwy. Czas na kolejny ruch.
Pole bitwy. Czas na kolejny ruch.

Dzięki umiejętnościom, które zdobywamy wraz ze wzrostem poziomu naszych wojaków, możemy ich dostosować do swojego stylu rozgrywki, podobnie zresztą jak i ich wanzery. Tytuł podpowiada nam, w czym dana postać się specjalizuje, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby nieco ją przebranżowić. Sam stworzyłem oddział skupiony raczej na działaniu na bliskim dystansie, bo akurat to mi pasowało do mojego stylu rozgrywki.

Niestety pokazało to też jedną z większych wad tej produkcji, czyli balans broni. Karabiny maszynowe i strzelby są tutaj przegięte. Wszystko z tego powodu, że mogą zaatakować więcej niż raz na turę, przez co bardzo szybko możemy wykończyć przeciwnika, a taka przewaga w późniejszych misjach okaże się wręcz kluczowa. Co nie znaczy, że nie walczyłem taktycznie. Powiem więcej, niektóre misje są wręcz niemożliwe do ukończenia bez odpowiedniego planu.

Rozgrywka w Front Mission 2: Remake

To się wyklepie

Podobnie jak w przypadku pierwszej części, Front Mission 2: Remake to bardzo wierne odtworzenie klasyka. Moim największym zarzutem do pierwszej odsłony była nieco przestarzała forma prezentacji. W dwójce poprawiono ten aspekt, choć nie jest to zasługą odświeżonej wersji. Wynika to raczej z tego, że oryginalnie Front Mission 2 wyszło na pierwsze PlayStation w pełnym trójwymiarze, co było dość dużym przeskokiem po sprite’ach z pierwszej odsłony. Grafika jest czytelna, a możliwość swobodnego obracania kamery podczas walki bardzo pomaga w planowaniu kolejnych ruchów.

Nagle atmosfera zrobiła się naprawdę gorąca!
Nagle atmosfera zrobiła się naprawdę gorąca!

Na pochwałę zasługują animacje podczas walk. Doczekały się dość sporej rozbudowy i dopieszczenia, tak jak walki na arenie, przez co zbieranie pieniędzy jest tutaj dużo przyjemniejsze i mniej monotonne. Wybieramy pilota, a następnie kolejkujemy ataki i czekamy na efekt. Proste i satysfakcjonujące. Wracając jednak do potyczek, to przyjemnie się je ogląda. Czuć siłę i wagę uderzeń wielkich mechów. Naprawdę nie można było tego wykonać lepiej. Jeśli jednak nie lubicie takiego przedłużania albo zaczęło was to męczyć, to w opcjach jest możliwość wyłączenia tego.

Co zaś dotyczy się ścieżki dźwiękowej, to jest ona świetna. Ponownie OST został odświeżony. Tak dobry, a nawet lepszy, niż w oryginale. Podobnie jak w remake’u poprzedniej części twórcy dali nam wybór w menu między klasyczną, a nowoczesną muzyką i chwała im za to. W zasadzie, jeśli graliście w pierwszą odsłonę to mamy tutaj dość podobne kompozycje, mieszankę różnych styli i gatunków. Głównie wybijają się oczywiście elektroniczne brzmienia.

Podsumowanie

Front Mission 2: Remake to godny następca pierwszej odsłony. To dalej świetny tytuł i pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów mechów i planowania. Pomimo dość miałkiej fabuły, która pod koniec nieco nabiera rozpędu, starcia dają masę satysfakcji. Bardzo łatwo można się zapomnieć, wpadając w syndrom jeszcze jednej tury.

Gameplay

YouTube player

Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie Forever Entertainment S.A.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Avatar photo
Jakub, człowiek, dla którego nigdy nie ma problemu. Próbował już w życiu wszystkiego: aktorstwa, żonglowania, gotowania, pisanie to jego najnowsza pasja, w której ma nadzieje się spełnić. Gra od kiedy pamięta, na początku na komputerze, później głównie na konsolach. Fan nietuzinkowych produkcji z kraju kwitnącej wiśni. Uwielbia wszelkiej maści komiksy o superbohaterach. Zawsze powtarza, że nie liczy klatek woli po prostu grać.
Scroll to top