Nie potrafię przejść obojętnie koło tytułów, które w jakikolwiek sposób będą przypominały mi jedną z moich ulubionych serii – Two Point. Zarówno wersja Hospital, jak i Campus, dostarczyły mi masę przyjemności w trakcie rozgrywki i do dziś regularnie wracam do budowania czy to szpitali, czy uniwersytetów. Kiedy zatem usłyszałam o Galacticare, wiedziałam już, że będę musiała sprawdzić, co kryje w sobie symulator zarządzania placówką medyczną w… kosmosie.
Kosmiczna placówka medyczna
Galacticare zabiera nas bowiem do przestrzeni kosmicznej, w której jako dyrektor szpitala musimy zadbać o wszystkie aspekty związane z prowadzeniem kliniki. Odwiedzający placówkę pacjenci to nie są jednak zwykłe jednostki – będziemy leczyć (ale też zatrudniać) przedstawicieli różnych gatunków, którzy cierpią na galaktyczne choróbska i często mają swoje wymagania związane nie tylko z terapią, ale i z wystrojem czy zaopatrzeniem naszej firmy z sektora zdrowia. Zarządzanie szpitalem wiąże się również z przyjmowaniem do pracy lekarzy i dbaniem o ich potrzeby. Cóż, dyrektor ma na głowie całkiem sporo!
Choć zazwyczaj w takich produkcjach chcę szybko odhaczyć samouczek i udać się do „piaskownicy”, tutaj tytuł zaprosił mnie od razu do rozegrania pierwszego rozdziału. I jak się okazało, wszystkie z przygotowanych przez twórców lokacje trzeba najpierw ukończyć, aby móc wrócić do nich w trybie sandbox. Nie ukrywam, byłam dość rozczarowana, jednak uczucie zaczęło mijać, kiedy przechodziłam kolejne misje fabularne związane z zarządzaniem kosmicznym szpitalem. Nie spodziewałabym się, że historie, którymi raczą nas deweloperzy, będą tak przepełnione czarnym humorem, dodatkowo trzymając całkiem niezłe tempo jak na – jakby nie patrzeć – symulator. Rozmowy pomiędzy postaciami w grze czy zapadający w pamięć „zleceniodawcy”, mający dla nas konkretne zadania, to naprawdę jeden z jaśniejszych punktów tej produkcji. Ale jest ich więcej.
Wiele podobieństw do serii Two Point
Odkładając na bok warstwę fabularną, chciałabym zwrócić uwagę na samą rozgrywkę. W końcu uruchamiając taki tytuł, chcemy przede wszystkim budować, zarządzać i zarabiać. Galacticare jak najbardziej oferuje te wszystkie elementy, przy okazji niesamowicie przypominając Two Point Hospital czy Two Point Campus – i nie jest to zarzut. Po pierwsze – stawianie pomieszczeń jest niemalże identyczne jak w przypadku wspomnianych produkcji spod skrzydeł firmy SEGA. Musimy zapewnić salom medycznym minimalny rozmiar czy wymagane obiekty, które możemy później ulepszyć. Po drugie – zatrudniamy pracowników, szkolimy ich w danych specjalizacjach, zapewniamy im potrzeby socjalne… Brzmi znajomo? Po trzecie wreszcie – mamy konkretny cel w postaci leczenia pacjentów i wypuszczania ich ze szpitala w jak najlepszym stanie, co daje nam zarobek. Po placówce kręci się cała masa postaci, część z nich może mieć różne uwagi, zabawne imię i nazwisko… Galacticare jest po prostu niezwykle podobne pod tymi względami do serii Two Point.
Nie uważam tego jednak za szczególną wadę. Tytuł oferuje bowiem elementy, które wyróżniają omawiany symulator zarządzania na tle innych tego typu produkcji. Mamy kilka ciekawych obiektów, takich jak chociażby Emiter Hololekarza, który zastępuje żywego pracownika – jak można się domyślić – hologramem. Nie uświadczymy też typowego zespołu odpowiedzialnego za utrzymanie porządku w szpitalu – tutaj sprawy biorą w swoje mechaniczne ręce MediBoty, którym możemy ustawić priorytet zadań na konserwację pomieszczeń i korytarzy czy sprzątanie powierzchni. Ponadto, porównując Galacticare do Two Point Campus (przed czym ciężko się powstrzymać, mając na uwadze masę podobieństw), kwestia łazienek oraz toalet została uproszczona do małej kabiny, która oszczędza sporo miejsca. Interesującym elementem jest również możliwość wynajęcia specjalistów (poza „zwykłymi” lekarzami), którzy dołączają do listy wraz z ukończeniem konkretnych misji i oferują pewne bonusy.
Kosmiczne rozwiązania
Dodatkowo, ponieważ znajdujemy się na orbicie XXIII-wiecznej Ziemi, kosmiczne rozwiązania same w sobie wyróżniają grę. Mamy platformy teleportacyjne ułatwiające przemieszczanie się po placówce, sygnalizatory czystości automatycznie sprzątające okolicę czy pułapki na szkodniki. Co ciekawe, takie obiekty i ulepszenia możemy tworzyć sami za pomocą punktów „kraftium”, które zdobywamy za wykonanie różnych zadań, lub klikając na latające po szpitalu stworki – mole książkowe w Two Point Campus działały na tej samej zasadzie. Inne z małych, możliwych do złapania istot, dadzą nam również dodatkową, „zwykłą” walutę lub lomit, za który zrobimy zakupy u Baza – wielkiego kolosa-handlarza, który pojawia się od czasu do czasu u naszych wrót.
Choroby, z którymi zgłaszają się pacjenci, także nie należą do codziennych (a w niektórych przypadkach – nawet istniejących). Metalowa głowa, kosmiczna dezintegracja czy galaretyzacja to zaledwie ułamek z przygotowanych przez deweloperów przypadłości. Każda z nich nadaje chorym specyficzny wygląd lub wywołuje u nich konkretny sposób poruszania. Choć może zabrzmię nieco sadystycznie, to niektóre z przypadków wyglądają naprawdę interesująco, nie mniej niż oferowane przez Galacticare eksperymentalne metody leczenia.
Galacticare pod kątem technicznym
Przechodząc do nieco bardziej technicznych aspektów, nie miałam absolutnie żadnych problemów podczas zabawy – gra działa płynnie, grafika jest przyjemna dla oka i nie występowały żadne błędy. W tle przygrywa spokojna, nieco kosmicznie brzmiąca muzyka, która jednak w żaden sposób nie rozprasza. Sam design jest natomiast pod wieloma względami podobny do innych symulatorów zarządzania – jest kolorowo i zabawnie, a obiekty i postaci wpisują się w swoją, akurat w tym przypadku galaktyczną, tematykę. Jedyne czego mi w zasadzie brakuje, to jeszcze większej liczby mebli, ozdób czy innych przedmiotów wpływających na rozgrywkę.
Czy warto dać szansę Galacticare?
Ciężko wystosować jakieś poważne zarzuty wobec Galacticare. Choć gra nie jest w żaden sposób odkrywcza, ani nie oferuje zmieniających postrzeganie gatunku nowości, czas spędza się przy niej naprawdę bardzo miło. Sama nie zauważyłam, jak szybko godziny upływały przy obserwowaniu funkcjonowania szpitala i zarządzaniu nim, a to działa w moim odczuciu na korzyść takich produkcji. Nie pozostaje nic innego, jak zachęcić do samodzielnego sprawdzenia tytułu, który może zapewnić sporo satysfakcji i niezłą dawkę czarnego humoru.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!