Pierwsza odsłona stworzona przez One More Level zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Gra zaserwowała świeży pomysł na rozgrywkę, gdzie liczyły się nie tylko szybkie palce, ale też solidne główkowanie. Jeden błąd oznaczał porażkę, ale w ekspresowym tempie można było podjąć kolejną próbę. Tytuł bardzo łatwo wciągał gracza i nie pozwalał oderwać się od ekranu. Jedynka była czymś więcej niż dobrą grą, nie czułem jednak, że potrzebny nam sequel, a na pewno nie tak szybko. Nie byłem przekonany, że po trzech latach uda się dodać do Ghostrunner 2 coś tak świeżego, aby znacząco kontynuował idee pierwowzoru. Zagrałem w zamknięte demo i mogę powiedzieć, że byłem w błędzie.
Stare, ale w nowych szatach
Tutaj od razu warto zaznaczyć, że drugi Ghostrunner nie traci nic z tego, za co pokochaliście oryginał. Przy testowanej wersji odniosłem wrażenie, że mamy jeszcze więcej swobody działania, dzięki czemu każda próba potrafi znacząco różnić się od poprzedniej. Ukryte przejścia, przyczajeni wrogowie, finezyjne finishery, blokowanie ataków oraz pocisków. Jest lepiej niż dobrze. To bardzo przyjemna ewolucja, znanych już rozwiązań, a nie zwykłe “kopiuj/wklej”. Oczywiście, jest do tego ładniej, chociaż udostępniony fragment mocno przypominał w kwestii środowiska to, co widzieliśmy w pierwszych etapach jedynki. W tym momencie czułem, że One More Level idzie za ciosem i serwuje to, co do tej pory świetnie im wyszło, tylko całość rozbudowali. Wszystko jednak się zmieniło, kiedy dotarłem do sekwencji z motorem.
Ostra jazda w Ghostrunner 2
Nic, ale to absolutnie nic nie przygotowało mnie na segment, gdzie siadam za sterami futurystycznego jednośladowca. Przecież, co niby można takiego zrobić, aby wyróżnić się na tym polu? Zacznijmy od kontroli pojazdem. Ta jest zaprojektowana świetnie i nawet przy samej myszce z klawiaturą nie mogę powiedzieć złego słowa. Całość okazuje się naturalna i prosta do opanowania. Potem przyszła dynamika jazdy oraz uczucie prędkości. Niektóre gry wyścigowe dają nam do dyspozycji samochody pędzące 200, czasami 300, albo i jeszcze więcej kilometrów na godzinę. Nie wszystkie jednak potrafią odpowiednio oddać to, jak powinniśmy się czuć, przemieszczając się w takim tempie. Ghostrunner 2 nie ma z tym problemu. Całość odpowiednio rozmywa nam ekran, ale tak, abyśmy nie zgubili z oczu trasy lub istotnych elementów. Miałem takie wrażenie, jak lata temu na PS2 po pierwszym kontakcie z Burnout 3. Według moich wymagań oznacza to, że element ten wypadł lepiej niż dobrze.
Jeśli chodzi o sam gameplay, to trzeba pędzić niczym Sonic, jeździć po ścianach, zbijać przełączniki i unikać przeszkód. Kiedy sam bym to przeczytał, to pewnie brwi bym nie podniósł i zapewne u Was jest podobnie. W praktyce jednak całość wypada szalenie świeżo, dynamicznie, a do tego mocno efekciarsko. Po ukończeniu dema pomyślałem, że gdyby dwójka dała nam tylko motocykl to i tak brałbym na premierę. Tak, ja, człowiek, który nie wierzył, że Ghostrunner 2 zaoferuje coś równie “nowego” w sequelu, tutaj biję się w pierś, bo nie miałem racji. Trzymam mocno kciuki, aby tych momentów na jednośladzie było tyle, co tych “pieszych”, bo nie są trudniejsze, są nieco inne, ale doświadczenie takie świeże i emocjonujące. Jeśli była to zaledwie jedna z pierwszych przejażdżek, to dalej może być tylko lepiej.
Technikalia, czyli ładnie i płynnie!
Demo Ghostrunner 2 testowałem na PC: RTX3060 12GB, 16GB DDR3 oraz i5-11400F. Bez trudu udało się uzyskiwać 90-100 FPS-ów przy wysokich ustawieniach i DLSS zaznaczone na Zrównoważone. Wiem, że optymalizacja może jeszcze otrzymać odpowiedni lifting, ale na tym etapie jedyne, o co mogę się przyczepić, to chwilowe spadki do 50-60. Te spowodowane były szybkim doczytaniem kolejnego etapu poziomu i bliżej im do chrupnięć, tych mało znaczących. Głównie dlatego, że występują przed jakąkolwiek akcją, bo w czasie ciachania czy jazdy było płynniutko.
Wizualnie to szczebel wyżej niż jedynka, czyli coś, z czego gracze w 2023 będą zadowoleni. Trochę za mało tego widziałem, aby w pełni ocenić, ale nic “złego” nie zaobserwowałem. Muzycznie bez zastrzeżeń, nadal dość “cyberpunkowe” dynamiczne nuty, które idealnie pasują do tego typu gry.
Dziękuję One More Level
Byliście w stanie przypomnieć mi momenty z szeregu różnych gier. Pierwszy wyścig w WipeOut, pęd Burnouta, swobodę Mirror’s Edge, brutalność Tenchu i godny Cyberpunk. Jeśli samo demo wypada tak dobrze, to nie zdziwiłbym się, gdyby na rozdaniach nagród GOTY to właśnie Ghostrunner 2 byłby tym niespodziewanym tytułem. Czekam na więcej!
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Udostępnienie dema w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższego materiału.