Odkryłem ostatnio, że podczas grania w pewne gry, czasem napotykam na moment, kiedy po prostu czuję, że uderzyłem w ścianę i utraciłem przyjemność z rozgrywki. To zrodziło we mnie pewne pytanie – czy to możliwe, że znów uległem wypaleniu, a może dotyczy to mojej pasji do gier?
Kiedyś nie myślałem, że będę pisał o tym medium w formie kogoś, kto będzie miał możliwość recenzować gry przed ich premierami. Tak samo przyjąłem też błędne założenie, że to gdzieś mnie zaprowadzi i z czasem pasja nie osłabnie. Im więcej siedziałem przy niektórych tytułach, tym bardziej uderzało mnie, że z biegiem czasu traciłem do tego entuzjazm. Nie odnawiał się on niczym energia po porządnym śnie. A szkoda, bo pewnie teraz nie musiałbym pisać tego tekstu o wypaleniu.
To uniwersalny problem
Z własnego i niestety niemiłego doświadczenia potrafię odczuć, że to wypalenie nie dotyka tylko gier. Brak entuzjazmu i ochoty przekłada się też na książki, filmy lub seriale. Mało co ciekawi, śmieszy, czy ponownie wciąga i sprawia, że pojawia się przyjemność z konsumpcji kultury. Można powiedzieć, że wszystko zależy od odbiorcy, ale pewnie nie będę jednym przypadkiem, który uderza w tę ścianę prędzej czy później. Inni pewnie już uderzyli, ale o tym nie mówią.
Niestety w Polsce o tym problemie nie mówi się otwarcie. Sam przez pewien moment myślałem, że to moje widzimisię i po prostu jestem zmęczony. Gdyby rozmawiano o tym powszechniej, wiedziałbym, że to temat dotykający nie tylko wyłącznie graczy, ale i także dla przykładu wykładowców, pisarzy, dziennikarzy i wielu innych zawodów.
A zmienię genre, może nie będę miał tego kłopotu…
Niestety, to nie jest takie proste i piękne. Kiedy nagle zwiedzanie wirtualnych światów przestaje sprawiać radość, a wszystkie stają się monotonne i podobne – zmiana gatunku może nie wystarczyć, aby człowieka zresetować. W pewnym momencie widzi się schematy, żadnych nowości i ma się wrażenie, że wszystko wygląda tak samo. Jakby znów iść na bossa ostatniego poziomu.
Na wyjście z tego dziwnego doświadczenia znalazłem parę lekarstw, ale nie wszystkie idzie ot tak zaimplementować. Przynajmniej na samym początku tej dziwnej walki. To nie magiczna mikstura zdrowia, która w jednej chwili podniesie nasze statystyki. Najbardziej oczywistym, jakie przychodzi do głowy, jest próba przeskoczenia do innego medium. Z gier przeskoczmy w książki albo mangi, czy też filmy lub seriale. Gdy znów nas to dopadnie, to przeskakujemy dalej.
Kolejnym pomysłem na reset jest po prostu rozmowa z innymi graczami, bo wiele pomysłów, czy też nieznanych nam gier odkrywamy przez totalny przypadek. Sam trafiłem tak na My name is Mayo (tytuł polegający na waleniu palcem w słoik majonezu) oraz powróciłem do Dooma. Tytułu, od którego odbiłem się jaki czas temu i nie mogłem przez to po prostu grać i czerpać z tego czystego funu.
W przypadku tej drugiej gry – włączyłem nowy poziom i zacząłem eliminować demony. W połączeniu z muzyką Micka Gordona było świetnym wymieszaniem zabawy z możliwościami szerzenia chaosu i masakry. Tytuł na wyłączenie myślenia związanego ze schematami, a gra leciała dalej… aż po napisy końcowe.
Można także spróbować po prostu przestać grać, zrobić sobie na jakiś czas przerwę. To także opcja, powiązana nieco z pomysłem na przeskakiwanie z medium do medium. Warto spróbować, bo takie rozwiązanie może pomóc. Ani gra, ani osiągnięcia nie uciekną, a nic się nie stanie, jeśli konsola lub pecet po prostu pokryją się kurzem na jakiś czas.
Jak można odzyskać ogień związany z tym zainteresowaniem?
Zacząłem od pytania, czy faktycznie to jest temat, w którym chcę siedzieć dalej? Moją odpowiedzią było “tak”. Jednak po doświadczeniu uderzenia w tę ścianę, zacząłem się zastanawiać, jak mogę odzyskać to zainteresowanie i chęć do gry lub choćby tylko pisania o grach.
Jednak wtedy doszło do mnie, iż potrzebuję pewnych zasad, jak to sobie dawkować. Efektem była poniższa lista, którą się z wami dzielę. Może pomoże ona nie tylko mi, ale i komuś, kto ma ten sam problem, niekoniecznie tylko z grami.
I. Więcej doświadczania świata realnego
Komputer i konsola to nie wszystko. Czasem warto wstać i wyjść z domu, przejść się do parku albo sklepu, gdzie znajdziemy następną książkę, film lub komiks. A może wpadniemy na znajomego, który niczym czarodziej i stary przyjaciel wyciągnie nas na jeszcze jedną i kto wie, może totalnie inną, szaloną przygodę?
II. Kontrola czasu w grach
Można ustalić sobie, że np. gracie konkretną liczbę godzin tygodniowo lub wyznaczyć sobie jeden dzień na granie w tygodniu. Jeśli tak zrobicie, starajcie się od tego nie odchodzić – niech to będzie punkt stały, który nie zostanie ot tak zmieniony. U mnie sprawdziło się granie w gry jako formę nagrody za wykonane przez siebie zadania, w celu oderwania się od swoich obowiązków. Akurat przechodzę ponownie Wiedźmina III, więc zasadę mam prostą: jedna sesja to jedno zadanie związane np. z polowaniem na potwora, czy wątku fabularnego. Jasne, powiecie pewnie, że to krótka sesja, w czasie której za wiele nie zrobimy. I właśnie o to mi chodziło, bo pamiętam o wypaleniu.
III. Zadbanie o swoje zdrowie fizyczne, ale i psychiczne, by zapobiec ponownemu wypaleniu
Będę szczery, o to trzeba dbać niezależnie od wypalenia. Zarówno o naszą fizyczność (zwłaszcza jeśli lecimy raid za raidem), jak i też psychikę. Wirtualne światy nie zawsze są odpowiednim resetem dla naszego umysłu i ciała. Dlatego pamiętajmy o wylogowaniu się. Jasne, można powiedzieć, że będzie to podobne do tego, co było już w pierwszym punkcie. Tutaj rozszerzamy to np. o zapisanie się na siłownie, ustawienie sobie dnia, gdzie idziemy do lasu i skupiamy się na bliskości z naturą.
IV. Odpoczynek od gier
To medium, które rozwija się bardzo szybko. Czasem można odnieść wrażenie, że jak przestaniemy być na czasie, z tym, co jest wydawane na rynku, przestaniemy ogarniać i nadążać za najnowszymi tytułami. I wiecie co? Trudno. Czasem po prostu trzeba odpuścić.
V. Pamiętać o odpoczynku, kiedy zmęczy nas jakiś temat
Można uważać, że nie da się ot tak odpoczywać, bo trzeba być wiecznie dostępnym, podłączonym do sieci. Jeśli jednak nie będziemy czasem po prostu odpuszczać, ryzykujemy dalsze wypalenie, a to nie o to przecież chodzi.
Drogi czytelniku,
Jeśli trafiłeś na ten tekst, i dotarłeś do tego zdania – wiedz, że gry to nie wszystko, a niektóre z nich poczekają na dysku albo półce. Tak samo też i zainteresowanie nimi, ale czasem trzeba nacisnąć ten przycisk pauzy, bo w pewnym momencie traficie na podobną ścianę, co ja. Jednak w przeciwieństwie do gier, za nią może nie być żadnego skarbu.
Zdjęcie wyróżniające napisu Burnout z Pexels.