W gry stworzone na bazie popularnych klocków z Danii gram odkąd tylko pamiętam. Pierwszy tytuł LEGO, który kojarzę, wyszedł w roku 1997. Miałem wtedy 12 lat. Z Lego Island nie pamiętam może zbyt dużo, ale sam fakt, że siedzi w mojej głowie o czymś świadczy. Teraz szybko przeskoczymy do roku 2005, w którym to światło dzienne ujrzał projekt rozpoczynający erę klockowej rozgrywki, pozostającą z nami do dziś. Mówię tu oczywiście o LEGO Star Wars: The Video Game autorstwa studia Traveller’s Tales. Przez długi okres grałem w każdą produkcję tego zespołu. Niestety po premierze Marvel Super Heroes 2 poczułem przesyt. Gra była ogromna, niedopracowana i po prostu nudna. Na szczęście TT Games zorientowało się w końcu, że formuła musi ulec zmianie. Skywalker Saga w doskonały sposób pokazało, jak można odświeżyć gameplay, jednocześnie zostając u korzeni. Jak w takim razie wypada na tle tego wszystkiego LEGO Indiana Jones: The Original Adventures? Zaraz się dowiecie.
W poszukiwaniu zaginionego Klocka
LEGO Indiana Jones: The Original Adventures to ni mniej, ni więcej jak skondensowana trylogia o perypetiach sławnego archeologa pod postacią gry. Każdy epizod podzielony na sześć plansz śledzi wydarzenia z filmów przekazując te najważniejsze w formie żartobliwych cutscenek. W niektórych ikonicznych scenach bierzemy nawet czynny udział. Ucieczka przed ogromnym głazem z Poszukiwaczy Zaginionej Arki czy walka na moście ze Świątyni Zagłady to tylko kilka z nich. Fantastycznie było przeżyć te wszystkie przygody na nowo. Szczególnie Ostatnia Krucjata przypadła mi do gustu. Jak często można sterować wirtualnym Seanem Connery? Nie za często.
LEGO Indiana Jones i Klocek Zagłady
Rozgrywka w The Original Adventures jest łatwa i przyjemna. Bazuje na standardowym schemacie platformówek 3D. Biegając, skacząc i walcząc torujemy sobie drogę do końca każdego poziomu. Mieszankę uzupełnia spora liczba prostych zagadek. Czasem musiałem poświęcić kilka chwil na znalezienie rozwiązania, ale nie trzeba być Einsteinem, aby sobie z nimi poradzić. Wystarczyło pamiętać, że przedmiot potrzebny do ukończenia puzzli jest najczęściej w zasięgu wzroku.
W każdej planszy możemy przełączać się między kilkoma postaciami. Większość z nich ma unikalną zdolność, której używa się w odpowiedniej sytuacji. Indy posiada bat pozwalający na przeskakiwanie przepaści. Mały dzieciak ze Świątyni Zagłady potrafi przeczołgać się przez niskie korytarze. Jeżeli gramy w tryb fabularny, wybór jest ograniczony do uczestników danej sceny z wersji filmowej. Podczas tak zwanego „Free Play” dostępny jest każdy odblokowany ludek, dzięki czemu jesteśmy w stanie zebrać wszystkie znajdźki. Taki zabieg wydłuża czas, który można spędzić z tytułem, dwukrotnie. Ukończenie głównej kampanii zajmuje około 8 godzin, więc gracze lubiący rozpracowywać gry w stu procentach mogę liczyć na prawie 20 godzin zabawy.
Niestety, nie wszystko w LEGO Indiana Jones działa, jak powinno. Największy problem miałem z lądowaniem w odpowiednich miejscach. Bardzo często zakończenie skoku na krawędzi platformy kończyło się upadkiem z wysokości lub kąpielą w lawie. Choć jest to problem występujący w wielu starszych grach LEGO, zawsze doprowadza mnie do szaleństwa. To jednak nie było najgorsze. Kilkukrotnie musiałem zaczynać plansze od nowa, ponieważ z niewiadomych przyczyn elementy otoczenia potrafiły nie działać poprawnie. Nie byłem w stanie wejść do jakiegoś korytarza, bo zniknęła tekstura. Wagoniki kolejki zatrzymywały się w połowie trasy i nie chciały jechać dalej. Za każdym razem rozpoczęcie etapu od nowa rozwiązywało problem. Nie zmienia to jednak faktu, że takie sytuacje nie są przyjemne i psują trochę radość z rozgrywki.
Klockowa krucjata
Od strony technicznej nie mam grze nic do zarzucenia. Na moim laptopie Asusa (Rog Strix G17 – R7-5800H, 16GB, GeForce 3060) działała jak marzenie. Kto by pomyślał, że taki stary tytuł w rozdzielczości 2560 x 1440 (16:9) oraz 60 FPSach może nadal świetnie wyglądać. Nawet przerywniki są dobrej jakości, gdyż nie są prerenderowane tylko wykonane na silniku gry. Dzięki temu w 2023 oprawa graficzna nie odrzuca. Od strony dźwiękowej również nie ma na co narzekać. Co prawda, główny motyw będzie siedział mi teraz w głowie przez tydzień. Powód jest prosty. Za każdym razem, gdy nadciągali przeciwnicy, dzięki dynamicznie zmieniającej się muzyce, odpalał się ten ikoniczny kawałek.
Warto zagrać w LEGO Indiana Jones: The Original Adventures
Przygody Indiego skończyłem dawno temu na PlayStation 3. Bardzo miło było powtórzyć to doświadczenie w rozdzielczości 2K i 60 klatkach na sekundę. Szkoda tylko, że pomniejsze błędy kilka razy skutecznie zepsuły mi radość z grania. Na szczęście nie było ich tak wiele, żebym zaraz miał produkcję skreślić. Grafika, pomimo tych kilkunastu lat na karku, daje radę. Oficjalna muzyka cieszy uszy przez cały czas. Śmieszne filmowe wstawki co chwila powodowały uśmiech na mojej twarzy. Podsumowując, jest to nadal dobry produkt, którym warto się zainteresować.
Gdybym miał polecić jakąś grę LEGO osobie, która nigdy w żadną z nich nie grała, proponowałbym Sagę Skywalkerów. Ze starszych tytułów rekomendowałbym przede wszystkim Batmany, ponieważ ich scenariusze nie były oparte na kinowych hitach. LEGO Indiana Jones: The Original Adventures to natomiast świetny sposób na przypomnienie sobie filmów bez konieczności ich ponownego oglądania. Jeżeli lubicie przygody odważnego archeologa, to koniecznie zagrajcie i zobaczcie, jak wyglądały klockowe gry prawie piętnaście lat temu.