Lenovo Legion Go – recenzja. Potężny i wciąż poręczny

Lenovo Legion Go

Odkąd Nintendo Switch mocno przyjęło się u moich znajomych, zapragnąłem posiadać swojego własnego handhelda. Wahałem się między Switchem a Steam Deckiem, kusił mnie także Asus ROG Ally. Niestety, z jakiegoś powodu ciągle odkładałem decyzję o zakupie sprzętu. Niedawno do moich rąk trafił produkt od Lenovo, który jeszcze bardziej przekonał mnie do nabycia tego typu urządzenia. Legion Go okazał się połączeniem komputera, konsoli i tabletu, który potrafi wiele. Jestem przekonany, że teraz już nie mam wyjścia i po prostu muszę sprawić sobie własnego.

Spefikacja techniczna Lenovo Legion Go

Zestaw Lenovo Legion Go

Pierwsze wrażenia

Lenovo Legion Go nie jest tanim sprzętem i da się to odczuć po samym opakowaniu. W estetycznym kartonie znajdziemy usztywniany pokrowiec, który zapewnia bezpieczeństwo urządzeniu. Nie dość, że wygląda to zwyczajnie dobrze, to takie etui wzbudza zaufanie. Faktycznie zdaje się być na tyle mocne, by chronić komputer nawet podczas upadku z relatywnie niewielkiej wysokości. Nie mówiąc już o tym, że to także bardzo wygodny sposób przechowywania sprzętu, gdy się z niego nie korzysta.

Po otwarciu etui doznałem lekkiego szoku. Wprawdzie z opisu wiedziałem, że z przekątną ekranu 8,8 cala Legion Go będzie większy od konkurencji, ale sprzęt jest do tego masywny i ciężki (854g według opisu producenta). Robi to dobre pierwsze wrażenie, gdyż od razu pozbywamy się poczucia, że może to być zwykła zabawka. Na urządzenie składa się ekran wraz z odczepianymi jak u Switcha kontrolerami, więc dodatkowo można go używać jako tabletu. Mimo tego wszystko wygląda solidnie, trzyma się dobrze na zaczepach i nie ma żadnych wyczuwalnych luzów. Poza tym w etui znajdziemy jeszcze okrągłą podstawkę do jednego z kontrolerów, której używa się w trybie FPS, o którym przeczytacie później.

Okno na świat

Legion Go
Musicie wiedzieć, że Legion Go oparty jest na systemie Windows 11. Wzbudziło to nieco moje obawy, choć z drugiej strony dzięki takiemu rozwiązaniu sprzęt wydaje się bardzo przystępny, jeśli mieliśmy już kontakt z systemem operacyjnym od Microsoftu. Konfiguracja zajmuje mniej niż pół godziny, po czym wszystko jest już gotowe do użytku. Do urządzenia dołączona jest specjalna nakładka systemowa od Lenovo, która pełni funkcję gamingowego hubu. Możemy tutaj znaleźć linki do różnych launcherów, sklep z grami i kilka innych przydatnych funkcji jak ustawienia sprzętu czy przeglądarka zrzutów ekranu. Ekran Legion Go jest dotykowy, więc możemy system obsługiwać niczym tablet czy wyjątkowo wielkiego smartfona. Na prawym kontrolerze znajduje się natomiast niewielki, choć przydatny gładzik zastępujący myszkę.

Dzięki temu, że to jednak Windows, i to najwyraźniej nie żadna okrojona, mobilna wersja, nie ma najmniejszego problemu, by pobrać tu gry z dowolnej z platform. Steam, Epic, GOG, Xbox, Ubisoft Connect czy EA – wszystko będzie działało. Czasami tylko z jakiegoś powodu przy instalacji oprogramowania występowały błędy, które jednak znikały po restarcie systemu. Być może winą tu było zbyt intensywne instalowanie aplikacji w systemie na raz, bez ponownego uruchamiania urządzenia? Obecność Windowsa sprawia także, że bez problemu pobierzemy tutaj swoją ulubioną przeglądarkę, Discorda i całą masę innych aplikacji. Dzięki temu Legion Go może w razie potrzeby z przenośnej konsolki do grania stać się zastępstwem dla laptopa.

Legion Go i gry

Niemal najważniejszą tu kwestią zdaje się być to, jak Legion Go sprawdza się w grach wideo. Przyznaję z pewnym zaskoczeniem, że radzi sobie świetnie i to bez konieczności długiego dłubania w ustawieniach. Trzeba jednak pamiętać, że przy swoich parametrach jest to wciąż urządzenie mobilne, więc o graniu w 60fps i 4K możemy pomarzyć. Jednak mniej wymagające gry spokojnie będą działały w pełnej rozdzielczości 1440p. Natomiast bardziej zasobożerne gry mogą potrzebować pewnych kompromisów. Taki Cyberpunk w najwyższej rozdzielczości gubił klatki. Natomiast przy przejściu na FullHD na średnich ustawieniach graficznych wszystko działało płynnie i bez zarzutów. Sprzęt testowałem na kilkunastu grach i w żadnej pozycji nie musiałem przełączać się na najniższe ustawienia graficzne. Niezależnie od tego, czy było to Lies of P, Assassin’s Creed: Valhalla, Forza Motorsport czy Prince of Persia: The Lost Crown.

Bardzo mile zaskoczyło mnie też, że bez problemów Legion Go radził sobie w rozgrywce sieciowej, czy to w Fortnite czy Apex Legends. Połączenie było stabilne, a gra działała płynnie. Jeżeli przeciwnicy mieli nade mną jakąś przewagę, to wynikała ona z braku moich własnych umiejętności, a nie sprzętu, na którym grałem.

YouTube player

Powyższy materiał wideo przedstawia gry na wysokich ustawieniach, niestety, pech chciał, że coś poszło nie tak z samym nagraniem. Proszę więc, aby potraktować go jako ciekawostkę, a nie dokładny przykład reprezentatywny. Ogrywane tytułu były o wiele płynniejsze niż to, co film przedstawia.

Dla każdego coś miłego

Co ciekawe, sprzęt ten nadaje się także do grania w chmurze czy też streamingu. Jeżeli tylko łącze internetowe na to pozwalało, mogłem bez problemów korzystać z chmury dostępnej w ramach Xbox Game Pass Ultimate. Nie różniło się to praktycznie niczym od korzystania z niej na ekranie laptopa czy telefonu. Jednak pewną wadą może być to, że kontrolery urządzenia nie są traktowane jak pad i aplikacja Xboxa wymagała sparowania z Legionem zewnętrznego gamepada. Z oczywistych względów wydawało mi się to nieco zbędne. Dodatkowo wymagało to znalezienia dla komputera odpowiedniej pozycji, gdyż nie można było trzymać już w dłoniach.

No właśnie, ważne przecież jest także, jak wygląda wygoda korzystania z takiego urządzenia. Tu można mieć pewne zastrzeżenia, choć moim zdaniem w obliczu ogólnych korzyści i potencjału tego sprzętu, nie są to jakieś wielkie problemy. Jak wspomniałem na początku, Legion Go jest dość masywny. Z tego powodu w niektórych pozycjach podczas grania ręce męczyły mi się całkiem szybko. Pewnym rozwiązaniem tego problemu mogło być odpięcie kontrolera i ustawienie ekranu na blacie stołu lub biurka. To jednak ograniczało już nieco mobilność sprzętu. Urządzenie można także podpiąć do monitora czy telewizora, jeżeli mamy do tego odpowiedni dock. W przypadku odpięcia i korzystania z Legiona jak tabletu było o wiele wygodniej, choć ciężar urządzenia na dłuższą metę wymagał też odpowiedniego podparcia.

Tryb FPS w Legion Go

Podryban grający na Legion Go
Granie w strzelanki na Legion Go domyślnie przypomina granie na padzie, gdzie sterujemy analogowymi gałkami, co nie każdy musi lubić. Jednak wcześniej napisałem o tym, że Legion Go posiada tryb FPS. Polega on na tym, że prawy kontroler można odpiąć od ekranu i za pomocą przełącznika zmienić jego sposób działania. Układając go wtedy w okrągłej podstawce, otrzymujemy unikalną mysz, trzymaną pionowo niczym uchwyt do pistoletu. Sprawia to, że możemy kontrolerem przesuwać po blacie niczym myszką i tak sterować kursorem czy też celownikiem w grze. Jest to zaskakująco wygodne rozwiązanie, choć zarówno pionowy chwyt jak i nietypowy układ przycisków wymagają dłuższej chwili na przyzwyczajenie się. Jeśli jednak nie lubimy grać w strzelanki na padzie, będzie to lepsze rozwiązanie, choć niedostępne, jeśli nie mamy stołu bądź biurka obok siebie.

Kultura pracy

Legion Go posiada trzy główne tryby: performance, balanced oraz battery saver. Szczerze powiedziawszy, nowsze gry uruchamiałem tylko w trybie wydajności, inaczej ich płynność potrafiła na tym ucierpieć. Przy pojemności baterii poniżej 50Wh w Cyberpunk 2077 czy Lies of P mogłem grać bez podpinania do ładowarki przez ok. 1.5 godziny. Natomiast taki Game Dev Tycoon w trybie oszczędzania baterii po trzech godzinach nieprzerwanej zabawy nie wyczerpał nawet połowy akumulatora. Podobnie było podczas zwykłego korzystania z internetu czy pracy. Warto zauważyć, że podczas grania w trybie wydajności chłodzenie komputera może być dość głośne, choć nadal o wiele cichsze, niż w moim gamingowym laptopie.

Podczas intensywnych sesji czuć było, że sprzęt się nieco nagrzewa. Nie osiągał jednak temperatur ani niekomfortowych dla mnie, ani niebezpiecznych dla samego Legion Go. Jedynie raz, gdy zostawiłem go w zamkniętym etui podczas ściągania gier, rozgrzał się nieco mocniej, ale i wtedy nie było to nic groźnego. Tutaj warto też nadmienić, że w etui znajduje się na dole otwór na przewód ładowarki. Komputer można więc spokojnie ładować także, gdy leży bezpiecznie schowany. Naładowanie akumulatora od zera do pełna przy użyciu dołączonej do zestawu ładowarki 65W zajmowało trochę ponad godzinę, co w sumie uważam za niezły wynik.

Świetny sprzęt, choć nie bez wad

Otwór na ładowarkę w etui
Poza wcześniej opisanym rozmiarem i wagą, które mogą niekorzystnie wpływać na wygodę korzystania, tak naprawdę sprzęt nie ma wielu wad. Fakt, Windows 11 potrafi czasami mieć swoje czkawki. Widać też, że nie jest to system zaprojektowany z myślą o sterowaniu dotykowym, więc niektóre działania potrafiły być problematyczne. Mam też mieszane uczucia co do możliwości wygaszenia sprzętu, niejako przełączając go w stan uśpienia, gdyż odnosiłem wrażenie, że bardzo często po wybudzeniu go sprzęt działał nieco mniej stabilnie.

Za wadę można by uznać dysk o pojemności „zaledwie” 512 GB zainstalowany w otrzymanym przeze mnie modelu. Co prawda jest tu podobnie jak w Asus ROG Ally, a to nadal więcej, niż posiada Switch. Podobno na rynku dostępna jest także wersja z większym dyskiem o pojemności 1TB, co jest już porównywalne z najdroższą wersją Steam Decka. Sytuację natomiast ratuje możliwość rozszerzenia pamięci za pomocą kart SD nawet o 2TB.

Pewnym minusem może też być brak odpowiedniej instrukcji czy też samouczka do pełnego wykorzystania potencjału sprzętu. W opakowaniu, które otrzymałem, nie było żądnych takich dokumentów. Bez grzebania w ustawieniach Legion Go zasugerował mi tylko kilka podstawowych funkcji. Sprzęt zawiera także wbudowane głośniki 2W oraz zestaw mikrofonów, które w razie potrzeby wystarczą zarówno do gry, jak i oglądania multimediów, czy rozmów przez Internet. Jednak nie dorównują one porządnym słuchawkom.

Podsumowanie


Dwa tygodnie spędzone z Lenovo Legion Go były doświadczeniem ogromnie pozytywnym. Sprzęt ten sprawdza się świetnie zarówno jako przenośna stacja do grania, tablet do korzystania z internetu i multimediów, a w razie konieczności może także zastąpić laptopa do pracy. To zaskakująco wszechstronne urządzenie, z którego korzystałem codziennie po kilka godzin. Nie było zadania, z którym by sobie nie poradziło. Rozrywka z wykorzystaniem Legion Go jest bardzo przyjemna i dzięki niemu odkryłem, że w ciągu dnia dałoby się zmieścić jeszcze więcej czasu na gry wideo.

Za największą wadę sprzętu można by uznać cenę, która obecnie wynosi około 3,500 złotych. Jest to więcej, niż Steam Deck w najdroższej wersji, a także konkurencyjny ROG Ally. Uważam jednak, że mimo wszystko możliwości i użyteczność Legion Go zdecydowanie uzasadniają taką kwotę. W tych pieniądzach dostajemy porządny sprzęt, który nieźle radzi sobie z nowymi grami, jest rozsądnie mobilny i posiada pewne funkcje i rozwiązania, których brakuje u konkurencji. I pomimo wad systemu operacyjnego, Windows sprawia, że potencjalna biblioteka gier jest naprawdę ogromna. To też nie pozostaje bez znaczenia.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Za dostarczenie sprzetu do recenzji dziękujemy firmie Lenovo Polska.
Udostępnienie egzemplarza testowego w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Kup Lenovo Legion Go

Reklama produktu w Ceneo.pl


Avatar photo
Czołem, na imię mam Kamil! Kocham gry miłością bez wzajemności, ale staram się nie brać ich za bardzo na poważnie. Najlepiej czuję się w taktycznych strzelankach, ale chętnie próbuję wszystkiego, co się da. Odkąd tylko pamiętam, zawsze chciałem pisać o grach, a tutaj mogę nareszcie spełniać to marzenie.
Scroll to top