Nie lubię karcianek. Za to uwielbiam gry taktyczne, nawet jeśli nie jestem w nich mistrzem. No i jak może już wiecie, uwielbiam superbohaterów. Czy więc zagranie w Marvel’s Midnight Suns od Firaxis Games było dla mnie porwaniem się z przysłowiową motyką na słońce? Być może. Nie zmienia to jednak faktu, że bawiłem się przy tym tytule świetnie. Nawet, jeśli mam do niego kilka zastrzeżeń.
Marvel’s Midnight Suns
Na początku wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. Grupa Midnight Suns to nowy skład superbohaterów, dla których inspiracją był zespół Midnight Sons (tak, skomplikowane). My zaś wcielamy się w całkowicie nowego bohatera nazwanego “Hunter” i dołączamy do tytułowej drużyny. Dzięki temu prostemu zabiegowi otrzymujemy historię, w której znajdą coś zarówno starzy wyjadacze Marvela, oraz osoby, które nie siedzą tak w komiksach.
Wszystko jest nam tutaj powoli pokazywane. A coraz to bardziej powiększająca się pula dostępnych bohaterów czy odkrywanie tajemnic opactwa, które możemy eksplorować, tylko zachęca do dalszego poznawania historii. Co prawda, miejscami staje się ona nieco rozwleczona, ale to wciąż całkiem udana opowieść w świecie superbohaterów o kolejnej walce dobra ze złem w postaci Lilith i jej demonicznej armii, która zagraża światu.
Dwie gry w jednym
Rozgrywkę można podzielić na dwa całkowicie oddzielne elementy. W jednym zwiedzamy opactwo i okolice. Wchodzimy w interakcje z innymi bohaterami, czy rozwijamy nasz ekwipunek oraz karty. Kojarzyło mi się to ze zwiedzaniem Normandii czy Cytadeli w trylogii Mass Effect, ale tutaj ma to dużą większą skalę.
Teren, który przyjdzie nam zwiedzać, jest ogromny i pełen różnych sekretów, skrzyń do otworzenia, przedmiotów do zebrania czy nowych miejsc, w które możemy zabierać naszych superprzyjaciół. Chcecie spotkać się na basenie z Ghost Riderem? A może obalić kilka butelek z Bladem? Nie ma problemu. Do tego dochodzą liczne dialogi czy nawet dość prosty system karmy, dzięki któremu gdzie odblokowujemy nowe zdolności dla naszych świetlistych i mrocznych mocy.
Drugim elementem jest gra taktyczna w formie karcianki. Przypominająca w swoich założeniach serię XCOM od tych samych twórców. Wszystko jest tu jednak bardziej dynamiczne i nastawione na akcję. W danej turze mamy do zagrania trzy karty z naszej talii. Deck tworzymy sobie sami, odkrywając nowe karty z tzw. Cewek Gamma. Karty możemy również ulepszać za odpowiednią walutę, którą otrzymujemy po misji.
Marvel’s Midnight Suns – ile w tym taktyki?
Jak wspominałem, nie jestem zbyt dobry w grach taktycznych. Gra nie raz dawała mi w kość, a grałem na normalnym poziomie trudności. Mimo tego nie uważam Midnight Suns za tytuł wymagający. Tym bardziej, że podczas starć w dowolnym momencie możemy zapisać stan gry.
Nasza drużyna składa się z 3 bohaterów. Areny, pomimo tego, że są dość proste i nie tak rozbudowane jak w serii XCOM, to sprawdzają się bardzo dobrze, stawiając na akcję i widowiskowość. Za używanie kart podczas starcia otrzymujemy punkty heroizmu, dzięki którym użyjemy tych najpotężniejszych kart . Możemy też za ich pomocą wykorzystać elementy otoczenia do przechylenia szali zwycięstwa na naszą stronę.
To właśnie uwielbiam w tej produkcji. Nieraz, gdy sytuacja wydawała się beznadziejna, podjęcie kilku dobrych decyzji taktycznych i odpowiednie użycie kart pozwoliło mi wygrać. Daje to ogrom satysfakcji, szczególnie, że każdy z bohaterów ma swój własny wachlarz umiejętności i dobranie odpowiedniego składu nie jest wcale łatwym zadaniem. Mi najbardziej przypasował Blade, który stał się stałym członkiem mojego zespołu.
Firaxis Marvel Universe
Zostajemy wrzuceni do świata stworzonego przez Firaxis i jak pewnie domyślacie się, nie opiera się on na filmowym uniwersum Marvela. Bohaterowie w tej grze stanowią mieszankę postaci z ekranów kinowych i z kart komiksu, co bardzo przypadło mi do gustu. Dzięki temu są oni barwni i kolorowi. A i zauważymy w nich pewne podobieństwa do filmowych odpowiedników, nawet jeśli growy Iron Man nie wygląda jak Robert Downey Jr. W grze pojawiają się też postacie, które mogą być średnio znane dla osób, które nie znają komiksów. Uwierzcie mi, że każda z nich ma swój charakter i jest ciekawa.
Brzydka taktyka
Specjalnie na koniec postanowiłem napisać o muzyce i warstwie wizualnej. Ta pierwsza jest świetna, odpowiednio heroiczna i motywuje do walki. Głosy postaci również zostały dobrze dobrane i aktorzy bardzo się starali oddać ich charakter. Sceny przerywnikowe, a jest tutaj ich cała masa, są również świetnie poprowadzone i wyreżyserowane, pełne efektownych akcji, z której znani są superbohaterowie.
Ten tytuł potrafi zachwycić wizualnie, niestety tylko na chwilę. Nieostre tekstury, czy brzydkie modele postaci kontrastują z pięknie wykonanymi terenami opactwa, a także świetnymi efektami ataków. Animacja też czasami potrafi niedomagać, jakby na dopieszczenie niektórych bohaterów zabrakło czasu. Na koniec muszę wspomnieć, że Midnight Suns wybitnie nie lubi się z moją konsolą.
Ogrywałem tytułem na Xbox Series S, ale nie spodziewałem się, że zobaczę doczytywanie tekstur znane jeszcze z Xboxa 360. Kilka razy wrogowie wypadli mi pod planszę, a tytuł lubił wyrzucać mnie do menu konsoli.
Podsumowanie
Marvel’s Midnight Suns to świetna gra taktyczna dla osób, które szukają czegoś bardziej dynamicznego i pełnego akcji. Dla fanów superbohaterów jest to wręcz produkcja obowiązkowa. Otrzymujemy dobrą historię, ze znanymi postaciami. To w zasadzie dwie gry w jednym, gdzie można się zatracić i spędzić masę godzin, pomimo niedoróbek w warstwie technicznej i wizualnej.
Gameplay
Za dostarczenie gry dziękujemy firmie Cenega.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.
Gdzie kupić?