Metal Slug Tactics – wrażenia z dema (PC). Taktyczne piksele z duszą

Grafika przedstawiająca kilka postaci z gry Metal Slug Tactics w dynamicznym ujęciu.

Seria SNK znana jest milionom graczy na całym świecie. Niegdyś król salonów arcade, kultowa strzelanka i wzór produkcji 2D. Niestety, to jest jednak przeszłość. Uwielbiam wracać to starych odsłon, ale to, co najlepsze było w Metal Slug, utknęło gdzieś miedzy PlayStation 2, a PlayStation 3. Od tamtej pory możemy liczyć na jakieś kolekcje, reedycje, ale brak powiewu świeżości czy pełnoprawnych produkcji, które dobrze wpasowałyby się w obecne realia. Na rynku ukazały się przeróżne spin-offy, głównie na urządzenia mobilne i PC, ale żaden z nich nie uzyskał poziomu poprzedniczek. Czy zatem Metal Slug Tactics ma szansę zmienić ten stan rzeczy? Miałem okazję spędzić trochę czasu z demem i nie ukrywam, czekam na premierę pełnej wersji. Muszę jednak podkreślić, że to jednak zupełnie inna gra, ale na szczęście taka, która dobrze wykorzystuje materiał źródłowy.

Piękno pikseli

Obok wciągającej rozgrywki seria cechowała się wspaniałą oprawą. To, ile detali udało się upchnąć w każdej odsłonie, do dziś budzi mój podziw. Te wszystkie animacje, wybuchy, reakcje postaci, coś wspaniałego. Wydany kilka dni temu Awakening po przejściu do 3D nawet w 10% nie oddaje tego, co dawne odsłony. W trójwymiarze prezentuje się fatalnie, gdzie przecież pierwotne gry brylowały grafiką. Na szczęście Metal Slug Tactics nie ma tego problemu. Ludzie z Leikir Studio wiedzieli, że w przypadku zupełnie nowej produkcji pewne rzeczy muszą pozostać nietknięte. Szczególnie że mamy do czynienia ze strategią, a nie klasycznym shooterem z lat 90.

Rozgrywka taktyczna na pustyni, Margaret daje instrukcje Majorowi, aby zbliżył się do czołgu.

Od strony wizualnej nie mam się do czego przyczepić. Wszystko jest na swoim miejscu. Pikselowe postacie, mapy, bronie, wybuchy i wiele więcej. Cutscenki i animacje pasują do marki. Czuć ten specyficzny klimat towarzyszący mi od lat. Deweloper dobrze odrobił pracę domową, bo gracz czuje się jak ten młodziak, który wrzucał żetony do automatu. Teraz jednak całość jest prezentowana na dużym ekranie. Czuć napracowanie się, dbałość o detale, a jednocześnie nikt nie poszedł na skróty. Dostępne w demie mapy różniły się od siebie i oferowały różne elementy otoczenia. Dla kogoś, kto uwielbia taki style to istna uczta dla oczu. Do tego w ruchu jest równie dobrze. Metal Slug Tactics trzyma stały i dość wysoki poziom. Mam nadzieję, że w pełnej wersji w tej materii nic się nie zmieni.

Turowy Metal Slug Tactics

Przechodząc do samej zabawy, jak już wspomniałem, omawiana produkcja nie jest już sidescrollową strzelanką. Teraz mamy potyczki na lekko oddalonych mapach z widokiem izometrycznym, a cała rozgrywka jest podzielona na tury. Przed wyruszeniem w teren możemy zdecydować, które z postaci zabierzemy ze sobą, jakim ekwipunkiem oraz arsenałem będą dysponować, oraz przypisać im konkretne zdolności. Wersja demonstracyjna nie pozwala na wiele kombinacji, ale można było zauważyć wiele niedostępnych opcji, które znajdą się w grze na premierę. Bazując na tym, mogę stwierdzić, że będzie w czym wybierać. Przechodząc do samych starć, najpierw gracz wykonuje ruchy, a potem strona przeciwna. Tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa, bo o ile tutorial jest szalenie prosty, tak reszta nie wybacza już tak błędów.

Ekran wyboru regionu w Metal Slug Tactics, z zaznaczoną mapą 'Argun Palm Desert'.

Zdjęcie 1 z 3

Trzeba korzystać ze wszystkiego, a przy tym realizować cele danej misji. Te mogą się różnic od siebie i nie zawsze będą polegać na eliminacji wszystkich wrogów. Czasami należy ukończyć bitwę w określonej liczbie tur, zgładzić konkretnego wroga lub przeprowadzić specjalną akcję. Przynajmniej w demie dawało to wrażenie takiej różnorodności. Wszystkie postaci mają cztery statystyki: HP, punkty ruchu, akcji oraz adrenalinę. Pierwsza odpowiada za życie, druga określa dostępny obszar do działania, trzecia pozwala na wykonanie na przykład ataku, a ostatnią przypisano umiejętnościom specjalnym. Zasięg ataku oraz ruchów określono w postaci klasycznych bloczków do prostej identyfikacji. Warto wspomnieć, że na mapach mamy także pojazdy, pułapki oraz elementy, z którymi można wejść w interakcję.

Wysoki poziom trudności

Moja pierwsza porażka nastąpiła dość szybko. Przyzwyczajony do turowych jRPG-ów chciałem pokonać wszystkich. W przypadku Metal Slug Tactics to najczęściej droga donikąd, gdyż wrogów może nam co turę przybywać. Stąd też zawsze skupiamy się na celach misji. To one są najważniejsze. Trzeba pamiętać o wykorzystywaniu osłon, które dają naszym wojakom punkty ochrony. Oprócz tego, jeżeli wróg znajduje się na przecięciu prostych linii dwóch postaci, to zostanie wykonana specjalna kombinacja, zadająca powiększone obrażenia. Samych takich zasad jest oczywiście więcej, a coś czuję, że demo pokazało jedynie fragment możliwości systemu walki. Nie mniej, trzeba respektować wroga, wykorzystywać otoczenie, pojazdy i wszelkie interaktywne elementy na mapach.

YouTube player

Inaczej biada Wam. Niby gra pozwala na reset tur, ale bez zmiany podejścia to i tak nic nie da. Been there, done that. Tytuł wymaga od gracza myślenia, planowania każdej tury i obserwacji pola walki. Czasami lepiej dwa razy się zastanowić, zanim wykonamy jakiś głupi ruch. Raz czy dwa może to przejdzie, ale długofalowo skończy się jakimiś konsekwencjami. Nie zaliczymy dodatkowego celu, ktoś z drużyny zginie i tak dalej. Warto więc się nie spieszyć. Nie myślałem, że w przypadku serii Metal Slug kiedyś napiszę takie słowa.

To nadal Metal Slug

Wiele rzeczy się zmieniło, ale klimat, śmieszne reakcje postaci, odpowiednia muzyka, oprawa wizualna są zgodne z duchem marki. Z otwartymi ramionami przyjąłbym klasyczną odsłonę, ale ta musiałaby być czymś innym niżeli wybuchową mieszanką na niecałe dwie godziny zabawy. Pewnie trudno jest stworzyć coś takiego, stąd pomysł na strategię turową, która naprawdę może się podobać. Miałem swoje obawy, ale po testach jestem optymistycznie nastawiony. Chyba czegoś takiego potrzebowałem i z miłą chęcią nabędę tytuł na premierę.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Artur Janczak
Cześć! Mam na imię Artur i uwielbiam gry wideo niezależnie od platformy. Mimo 30 lat na karku cały czas sprawiają mi radość i liczę, że to się nie zmieni.
Scroll to top