Nowa wersja Resident Evil 4 wypadła według mnie fenomenalnie. Ludzie z Capcom to mistrzowie w swoim fachu i jedyne, czego zabrakło, to etapów z Adą. Oryginał został z jednej strony rozbudowany, a z drugiej wycięty, ale po przejściu Separate Ways wszystko spina się w piękną całość. To jeden z lepszych dodatków, w jakie grałem w ostatnich latach i to za naprawdę uczciwe pieniądze. Jak pani Wong wypada w tym wszystkim? Idealnie i nawet moje zarzuty co do niej z recenzji podstawki idą w odstawkę.
Ta sama historia, ale z innej perspektywy
Jeżeli po przejściu nowej wersji RE4 czuliście, że pewne wątki Wam umknęły lub brakowało pewnych informacji, to po przejściu Separate Ways wszystkie te luki zostaną wypełnione. Ada Wong działa na tym samym terenie, co Leon Kennedy z tą różnicą, że jej celem nie jest córka prezydenta. Pani szpieg została wysłana z misją zdobycia próbki, w której znajduje się pasożyt Las Plagas. Człowiekiem, który pomaga jej w realizacji zadania, jest Luis Sierra. Niestety, w wyniku pewnych komplikacji, nie był w stanie dostarczyć dla panny Wong obiecanego surowca i ta będzie musiała uzbroić się w cierpliwość.
Tej natomiast nie ma jej zleceniodawca, słynny Alber Wesker. Nie pozostaje nic innego, jak przypilnować Luisa, aby ten dotarł w odpowiednie miejsce. Ada niczym “anioł stróż” będzie wspierać swojego partnera biznesowego najczęściej z drugiego planu. Chociaż nasz szpieg wolałby za bardzo nie ingerować w różne sytuacje, to jednak będzie zmuszona nie raz otworzyć ogień do wielu kreatur z Valdelobos. Nie muszę chyba mówić, że to dobrze wyszkolona wojowniczka, która doskonale wie, jak zabijać i to z finezją, prawda? Bohaterka nie wydaje się w ogóle przejęta, gdy na jej drodze staną przeróżne maszkary i nawet El Gigante nie wywiera na niej większego wrażenia. Chociaż po przejściu podstawki może wydawać się, że wiemy o niej sporo, to jednak DLC ujawnia prawdziwe oblicze i motywy tej postaci. Wierzcie mi, warto je poznać.
Separate Ways to nie kopiuj-wklej
Nie byłem fanem tego dodatku w pierwotnej wersji gry. Niby fabularnie rozwijał podstawkę, ale od strony rozgrywki czułem się, jakby ktoś podmienił model Leona i kazał iść po jego śladach. Wiem, że może trochę upraszczam, ale nigdy nie miałem ochoty do tego wracać, a okazji było więcej niż kilka. Nowe wydanie to klasa sama w sobie. Mamy więcej samej Ady i nie chodzi tylko o gameplay ale o nią samą. Można polubić tę postać i zrozumieć jej działania. Wcześniej aktorka Lily Gao, wcielająca się w naszą panią szpieg, w ogóle nie zrobiła na mnie wrażenia. Jednak za jej pracę w DLC muszę “odszczekać” to, co napisałem w recenzji bazowej gry. Bardzo możliwe, że wtedy nie było wystarczająco dużo czasu, aby móc odpowiednio docenić dokonania. Tak czy inaczej, w Separate Ways nie mam się, do czego przyczepić. Jej wersja Ady jest naprawdę dobra.
Dodatek został tak zaprojektowany, abyśmy przemierzali znane lokacje, ale z innej strony. Walczyli z podobnymi, ale lekko zmienionymi przeciwnikami. Napotykali takie przeszkody jak Leon, ale radzili sobie z nimi po swojemu. Czuć włożoną pracę i świeżość w tym wszystkim. Do tego sama protagonistka jest bardzo pewna siebie, zdeterminowana i pokazuje to na każdym kroku. W walce może używać linki, dzięki której wykończymy lub powalimy na ziemię małą grupkę lokalnych. Ada to nie agent wysłany przez prezydenta, tylko prawdziwy szpieg z wieloma asami w rękawie. Tam, gdzie dawny policjant z Raccoon City miewał problemy, ona radzi sobie bez większego trudu. Twórcy zadbali o wiele małych elementów, które dobrze oddają wrażenie, iż pani Wong to profesjonalistka, którą ciężko czymś zaskoczyć.
Pełnoprawny dodatek
Gdyby przygody Jill wyszły w formie dodatku, nikt by nie narzekał. Tutaj na szczęście nikt nie wpadł na pomysł, aby przygody Ady ubrać w szaty oddzielnej gry. Mamy natomiast przygodę, która za pierwszym podejście zajmuje od sześciu do ośmiu godzin, co uważam za świetny wynik. To wszystko za niecałe 50zł. Ani przez chwilę nie czułem, aby ktoś specjalnie recyklingował wcześniej użyte materiały. Widziałem natomiast dobrze przemyślany scenariusz, który pięknie wypełnia luki z podstawki. Kierowanie postacią było bardzo przyjemne, nie zabrakło wyzwań od handlarza, sekretów, zbierania diamentów, rozbudowywania ekwipunku czy zdobywania osiągnięć.
Od strony wizualnej wydawało mi się, że czasami Separate Ways wypada lepiej niż sam Resident Evil 4, ale możliwe, że to tylko moja wyobraźnia. Gra działała świetnie, bardzo płynnie i nie natrafiłem na ani jeden błąd. Klasa sama w sobie. Możliwe, że Capcom dopracował wszystko to, na co gracze zwrócili uwagę wcześniej. Nie jestem w stanie powiedzieć nic złego o aspekcie technicznym. Przy RTX3060 na pokładzie całość uruchomiłem w 1440p przy wysokich ustawieniach. Licznik FPS-ów nigdy nie spadł poniżej 60. Jeżeli chodzi o audio, to tutaj również twórcy stanęli na wysokości zadania. Wielkich różnic względem bazowej wersji nie ma, czyli nadal mamy wysoki poziom.
Trzeba zagrać
Jeżeli macie za sobą przygody Leona i byliście zadowoleni, to nie macie innego wyjścia. Musicie kupić, koniec kropka. Całość jest w przystępnej cenie, działa i wygląda dobrze, a przy okazji pozwala kierować szalenie skuteczną postacią. Z całego serca Wam rekomenduję, tylko nie grajcie w to, jeżeli nie ukończyliście podstawowej kampanii, bo wtedy trudniej Wam się będzie połapać, a pewne rzeczy wydadzą się średnio zrozumiałe. Niby oczywista rzecz, ale wolę o niej wspomnieć. Jeżeli Capcom planuje więcej takich DLC, to ja już dodaje je na swoją życzlistę.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.