Stare i nowe: jak zmieniły się gry cRPG

Neverwinter Nights - klasyka gatunku gier cRPG

Jedni gracze twierdzą, że kiedyś liczyły się statystyki i umiejętności, zaś grafika i wygląd postaci miały charakter drugorzędny. Drudzy z kolei mówią, że oddanie graczom do ręki takich możliwości jest obecnie nie tylko oczekiwane, ale wręcz wymagane. Naprowadziło mnie to na pewną refleksję, by porównać do siebie stare i nowe gry cRPG.

Osobiście zawsze uważałem, że ze starszymi cRPGami jest jak z książką. Wrota Baldura, Planescape Torment czy Dolina Lodowego Wichru, ba, nawet Neverwinter Nights broniły się tym, że większość z odbywanych tam podróży, odkryć, walk i rozmów działa się głównie w naszym umyśle. Mózg bowiem mocno pracował nie tylko by przyswoić przekazywane na ekranie informacje, ale też korzystał w dużej mierze z zapasów własnej wyobraźni i czerpał z niej całymi garściami, by uzupełnić luki. Usiądźcie więc na chwilę i zastanówcie się:

– Kto z was nie czuł mrożącego oddech chłodu, kiedy stąpaliście po chrzęszczącym śniegu Doliny Lodowego Wichru, szukając zaginionej karawany? A potem nie chciał opuścić ciepłego i bezpiecznego Kuldahar, by znów wyruszyć w zimową zawieruchę?

– Pamiętacie zasadzkę na was i przybranego ojca, Goriona, kiedy ten mężnie poświęcił swe życie, by powstrzymać Sarevoka przed zgładzeniem własnego brata?

– A waszą pierwszą walkę ze smokiem? Przemianę w awatara?

– Jakie wrażenie wywarło na was dotarcie w głąb katedry i spotkanie „Mistrza” w Fallout, czy atak na bazę mutantów wraz rycerzami z Bractwa Stali?

*Dźwięk chrzęszczącego pod stopami śniegu i muzyka z Easthaven*
*Dźwięk chrzęszczącego pod stopami śniegu i muzyka z Easthaven*

Siła wyobraźni

Do czego zmierzam z takimi pytaniami? Otóż do tego, że większość z nas kojarzy te produkcje i wspomina je z nostalgią nie za to jak wyglądały, ale jaką wartość ze sobą niosły. Co sobą przedstawiały. Idę o zakład, że dla większości z was przedstawione tutaj sceny nie jawią się w pamięci jedynie jako „zrzuty ekranu”, ale jako kompletnie inne wizualizacje tych wydarzeń. Zamiast dostrzeżenia sztampowych i szczątkowych animacji stojących naprzeciwko siebie postaci machających bronią, malują się wam przed oczyma starcia dwóch bohaterów w zaciekłej walce. Szczęk broni i chrzęst pancerzy, uniki, parowania i trafienia – pojedynki kończące się śmiercią jednego z walczących. Tego gra nie przedstawiała samą sobą, ponieważ opierała się wizualnie nie na wysokiej jakości teksturach czy tysiącach poligonów, ale na sile naszej wyobraźni, najlepszym i najwydajniejszym silniku graficznym jaki kiedykolwiek został stworzony.

W nowych wersjach jest po części jak z ekranizacjami książek czy gier wideo – wszystko możesz dopieścić i zmienić, pokazać, ale nigdy nie trafisz w gusta każdego czytelnika i gracza, bowiem jego wyobrażenie danej sceny czy postaci nigdy nie będzie się zgadzać w stu procentach z twoim. Ile osób znających dany temat, tyle może czasem podobnych, ale zawsze innych wizji. Nie chodzi tutaj o to, że taki zaawansowany graficznie Dragon Age czy Mass Effect zabija wyobraźnię, co to, to nie. Jednak z góry narzuca pewny tok myślenia, wrzuca umysł gracza na konkretny tor, odrobinę kaleczy magię jaka płynie z dowolności interpretacji, na rzecz konkretnych i czasem dosłownych przekazów. Przykład? Każdy pamięta wątki romantyczne, chyba pierwszy raz wprowadzone w Baldur’s Gate 2, kiedy ekran przygasał, a nam pozostawały jedynie domysły. Dziś, wręcz wymagana jest wizualizacja owych scen, niezależnie czy patrzymy na Wiedźmina bądź gry Bioware’u.

Stare i nowe: różnice w grach cRPG
Best love scene ever

Mimo tego, nowym tytułom nie sposób odmówić immersji. Nieopisanego uczucia, kiedy stworzona przez nas od stóp do głów postać pojawia się w przerywnikach filmowych. W pełnym rynsztunku rusza do walki, przemawia własnym głosem czy dokonuje rzeczy, których przedstawienie kiedyś graniczyło z cudem. Jedyną możliwością było opisanie takiego zdarzenia tekstowo lub w formie malowanej planszy. Często jednak mimo usprawnionej wizualnie prezentacji nie mamy na nią żadnego wpływu, co wydaje się niejako minusem, póki nie weźmie się pod uwagę faktu, że niegdyś o podobnych sprawach mogliśmy jedynie pomarzyć.

Nowe technologie – nowe możliwości

Wraz z zaawansowaną technologią niejako odblokowały się też inne możliwości ukazania fabuły, a stare ewoluują, nabierając zupełnie nowego wymiaru. Najbardziej widać to po analizie opowiadania historii poprzez otoczenie. Ten sposób bajania istnieje od dawna, jednak obecnie zmienił się dość drastycznie. Kiedyś ledwo zauważalne zmiany musiały być dodatkowo opatrzone konkretnym opisem czy też komentarzem, pojawiającym się po kliknięciu myszką/naciśnięciu przycisku. Dziś, nierzadko pozostawione są jedynie uwadze odbiorcy. Często wystarczy też rzut oka na wygląd i ubiór postaci, by ta, sama z siebie zaczynała opowiadać jakąś historię, np. do jakiej kasty, profesji należy oraz co jej się w życiu przytrafiło. Podobną kwestią jest także umiejętne wykorzystanie animacji mimiki twarzy do oddania emocji, które powinny towarzyszyć konkretnym scenom.

Spójrzcie, jak daleko dotarliśmy
Spójrzcie, jak daleko dotarliśmy.

Wiele z przytoczonych tutaj rzeczy nie tyczy się jedynie gier z gatunku cRPG. Elektroniczna rozrywka biegnie z duchem czasu, zyskuje na popularności dzięki zbliżeniu jej do interaktywnych filmów, w których to gracz staje się bohaterem czynnie biorącym udział w przedstawianych wydarzeniach. Jest niejako katalizatorem opowieści i nierzadko też jedyną dłonią zdolną pchnąć wahadło fabuły do przodu bądź w tył, wedle własnego uznania. To nigdy się nie zmieniło, niezależnie od gatunku czy epoki. I oby na zawsze pozostało bez zmian. Bo przecież to o to chyba głównie chodzi w książkach, filmach i przede wszystkim w grach fabularnych: żeby przeżyć niezapomnianą historię w równie niepowtarzalnym świecie i choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości.

Wielbiciel szeroko pojętej popkultury, szczególnie zakochany w fantastyce i horrorze. Od wielu lat ogromny fan uniwersum Aliena, podręczników RPG i ich komputerowych adaptacji. Zimy spędza w Kaer Morhen, a latem debatuje ze sztuczną inteligencją nad sensem życia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Scroll to top