Storyteller – recenzja (iOS). Namiastka powieściopisarstwa

Gra dostępna na:
PC
SWITCH
AND
iOS
Storyteller - grafika główna

Młodzieniaszkiem będąc, marzyłem o tym, by w przyszłości zostać pisarzem. Ach, cóż to za prestiż, móc nazwać siebie tym mianem. Mój sukces miał być niechybny, a moje nazwisko cytowane jednym tchem tuż obok Mario Puzo, Stephena Kinga, Paulo Coelho i Blanki Lipińskiej. Cóż, z wszystkich tych marzeń pozostało mi jeno hobbystyczne pisanie o grach, choć przyznać muszę, że powieściopisarskie ciągoty wcale nie wypaliły się we mnie do cna. Toteż nawet jeśli nie ciągnie mnie do rozpoczęcia pisania własnej epopei, to takie dzieła jak Storyteller witam z otwartymi ramionami.

Ułóż mi historię

Jest to bowiem produkcja w swoim zamyśle wyjątkowa, a przynajmniej ja nie przypominam sobie drugiej takiej gry (jeżeli jakieś znacie, koniecznie dajcie mi o tym znać!). Otóż wcielamy się w rolę powieściopisarza, mającego za zadanie tworzenie historii. Proces ten nie opiera się jednak na słowie pisanym, a na scenach oraz bohaterach, którymi wypełnimy karty książki. Przy okazji każde opowiastki otrzymujemy zestaw lokacji i bohaterów, których później musimy wrzucić na karty księgi tak, by powstała z tego konkretna, zajawiona przez narratora historia. Przykładowo, jeżeli dostajemy polecenie sklecenia historii o królu mordującym królową, tak właśnie mamy poprowadzić opowieść.

Storyteller - nieszczęśliwa miłość
Historie mogą mieć zarówno szczęśliwy, jak i smutny koniec.

Poszukiwanie sensu

Należy przy tym pamiętać, że ciąg wydarzeń musi być logiczny, a bohaterowie najpierw muszą mieć motywację do działania. Toteż zanim posadzimy króla na tronie, a królową pod gilotyną, musi dojść pomiędzy nimi do jakiegoś konfliktu. Ot, chociażby monarcha nakrył swoją żonę na zdradzie, ale zanim do tego dojdzie, tę również do owej zdrady należy zmotywować. Toteż, o ile pierwsze historyjki są raczej nieskomplikowane, o tyle na dalszych etapach rozgrywki trzeba się czasami mocno nagłowić, by ustalić odpowiedni ciąg przyczynowo-skutkowy. Zwłaszcza że liczba możliwych scen jest mocno ograniczona, a niektóre poziomy pozwalają na osiągniecie celu kilkoma różnymi ścieżkami.

Satysfakcja z odkrycia poprawnego klucza jest przy tym całkiem duża, choć trzeba przyznać, że opisy sytuacji są niekiedy na tyle mętne, że dojście do tego, czego chcą od nas twórcy może zająć chwilę. A nawet, kiedy już załapiemy, co należy zrobić, niekoniecznie jasnym będzie jak ten cel osiągnąć. Problemem jest przede wszystkim to, że miejsca dla „aktorów” nie są w żaden sposób oznaczone i o ile tron, klatka czy łódka dość klarownie sugerują, że można w nich kogoś umieścić, o tyle już taki krzak niekoniecznie. Prowadzi to niestety do frustracji i żonglowania scenami i bohaterami z nadzieją, że uda nam się trafić na rozwiązanie.

Storyteller - odkrycie zbrodni

Baśń celebrytów


Na szczęście tego typu sytuacji nie ma zbyt wiele, a przejście gry zajmuje jakieś dwie godziny, więc prawdopodobnie nie będziecie mieć nawet okazji, by się na grę obrazić. Jednak nawet jeśli by się tak miało stać, to trudno jest się na Storyteller gniewać zbyt długo. Rubaszność reakcji (okazywanych poprzez chrząknięcia i westchnienia) bohaterów na sytuacje i prześliczna, stylizowana na baśń oprawa graficzna skutecznie rozpędzają chmury. Trudno w końcu nie uśmiechnąć się, kiedy jednym z bohaterów jest chociażby nie kto inny, a sam Edgar Alan Poe, z kolei drugi to Sherlock Holmes jak w mordę strzelił.

Namiastka powieściopisarstwa

Toteż pomimo drobnych uciążliwości, czas spędzony ze Storyteller uważam za niezwykle udany. Tytuł ten urzeka swoim uroczym klimatem i pomysłem, więc te dwie godziny potrzebne na przejście to zdecydowanie za mało. Sam wciągnąłem się na tyle, że praktycznie łyknąłem go na jedno posiedzenie. Należy na sam koniec nadmienić, że choć Storyteller dostępny jest również na komputerach, to radziłbym sięgnięcie po jego mobilną wersję. Zwłaszcza że jeżeli subskrybujecie Netflixa, to zagrać możecie w niego w ramach abonamentu na urządzeniach z systemami Android i iOS. To gra idealna, by rozłożyć się przed snem w łóżeczku i stworzyć kilka opowieści.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Avatar photo
Moim ulubionym kolorem jest zielony, ale akceptuję też niebieski i czerwony. Choć preferuję siedzenie na kanapie, nie wzgardzę nawet taboretem. Staram się bowiem nie ograniczać i grać we wszystko, na wszystkim. Pasję do grania z radością łączę ze swoją drugą miłością – pisaniem.
Scroll to top