Strings Theory, czyli Teoria Strun to model matematyczny przewidujący, że podstawowym budulcem materii nie są cząstki w postaci punktu, lecz struny. W związku z tym, że mój umysł tego nie pojmuję, postanowiłem nie badać tego tematu. Zamiast tego zagrałem w Strings Theory, czyli sympatyczną grę logiczną stworzoną przez studio Beautiful Bee. Gdybym oceniał produkt po samym logo dewelopera, to musiałbym tu postawić dziesiątkę. Spójrzcie tylko na to cudo.
Wiadomo jednak, że ocena musi bazować na czymś więcej niż tylko ładnym obrazku. W związku z tym zakasałem rękawy i wybrałem się w podróż do wnętrza naszego wszechświata.
Struny kontra Stagnacja
Tytuł tego akapitu doskonale opisuje fabułę Strings Theory. Trzy struny podróżują po bliżej niezidentyfikowanej przestrzeni, próbując naprawić coś, co same zapoczątkowały. Podczas swoich wojaży powoli odkrywają znaczenie wywołanej anomalii. A przynajmniej tak to rozumiałem. Nie będę ukrywał, że historia nie jest tutaj na pierwszym planie. Nie zmienia to faktu, że dialogi między Strunami wywoływały mały uśmiech raz na jakiś czas.
Chmurka tu, chmurka tam
Podstawą każdej z pięćdziesięciu trzech plansz jest zebranie wystarczającej ilości chmur, które pozwolą nam otworzyć portal do kolejnego poziomu. Aby tego dokonać, musimy w odpowiedni sposób używać zdolności naszych podopiecznych. Każda z czterech postaci ma inną moc. Na przykład wysoki Tally może przewracać pionowe chodniki, aby reszta strun mogła swobodnie przemieścić się dalej. Dzięki magnetycznej mocy Sala i Norma zmienimy tor lotu platform. Oczywiście po drodze czeka kilka niespodzianek, których nie zamierzam tutaj zdradzać.
Czacha dymi
Powiem szczerze, że nie jestem orłem, jeśli chodzi o łamigłówki. Uwielbiam raz na jakiś czas zagrać w mahjonga czy ułożyć sudoku, ale nie przychodzi mi to z taką łatwością, jaką bym chciał. Podobnie było podczas mojej przygody z Strings Theory. Niektóre poziomy były bardzo łatwe, natomiast kilka doprowadziło mnie do białej gorączki. Oczywiście nie jest to w żaden sposób zła cecha tej produkcji. Fajnie, że część plansz wymagała mocnego skupienia i przemyślenia kilku sposobów na rozwiązanie problemu.
Ukończenie Strings Theory
Wiadomo jednak, że wszystko, co dobre w końcu się kończy. Tak też było w tym przypadku. Po około 10 godzinach gry zobaczyłem końcową animację. Na szczęście to jeszcze nie był koniec mojej wędrówki. Nadal zostały tajne poziomy do odblokowania. Przydałoby się też znaleźć wszystkie chmurki. Nie będę jednak robił tego od razu. Zabiorę się za następny tytuł, a do strun będę wracał raz na jakiś czas. Myślę, że jest to idealny sposób na zakończenie mojej przygody.
Dźwięki z tyłu głowy
Czas trochę ponarzekać. Po pierwsze, przez cały czas spędzony w wirtualnym świecie przygrywał mi ten sam utwór. Myślę, że będzie mi się śnił po nocach. Z początku nie przeszkadzał, ale gdy podczas próby skupienia się cały czas słyszy się to samo naprawdę ciężko nie zwariować. Dlatego dość szybko wyłączyłem muzykę. Szkoda, że twórcy nie próbowali jakoś zróżnicować ścieżki dźwiękowej. Ciężko jest natomiast napisać coś złego o wyglądzie. Jak na grę logiczną o 3 śmiesznych stworkach wygląda naprawdę w porządku. Szczególnie efekty w kilka ostatnich planszach ucieszyły moje oko.
Strings Theory na padzie
Gdy odpaliłem grę po raz pierwszy, chciałem ją po kilku planszach wyłączyć. Powodem było sterowanie za pomocą klawiatury i myszy. Z jakiegoś powodu było to bardzo nieprzyjemne doświadczenie. Ciężko mi to opisać, ale wszystko wydawało się opóźnione. Aby przesunąć ekran, trzeba przejechać myszką do krawędzi ekranu. To również według mnie działa za wolno. Na szczęście po podłączeniu pada, wszystkie bolączki zniknęły. Nie wiem, czy to jest kwestia tego, że zdecydowanie częściej używam podczas grania kontrolera, ale wolałem o tym napisać.
Miła odmiana
Po raz kolejny zagrałem w indyka, o którym nic nie wiedziałem i miło się zaskoczyłem. Gdyby nie prośba o zrecenzowanie Strings Theory, nawet bym o tym tytule nie usłyszał. Cieszę się, że miałem okazję spędzić czas z produkcją studia Beautiful Bee. Osoby, które mają kilkadziesiąt złotych w kieszeni i nie boją się wysilić mózgownicy raz na jakiś czas, zachęcam do zagrania. Jeżeli nie jesteście przekonani, zawsze możecie pobrać demo, które dostępne jest na platformie Steam. Na zachętę dodam, że w Strings Theory można zagrać we trójkę na jednej maszynie. Cóż może być lepszego od zaproszenia do wspólnej zabawy w gronie przyjaciół. Upewnijcie się tylko, że ich IQ jest na odpowiednim poziomie.