W ostatnich latach można odnieść wrażenie, ze Blizzard i Ubisoft postanowili założyć się o to, która firma przekroczy granice cierpliwości nas graczy w kontekście strzelania sobie w stopy. Jak wielki grzech francuzi popełnili tym razem?
Najmniejszym przewinieniem jest to, że często nie potrafią oni w komunikację na swoich social mediach. Poważniejszym jest, gdy szef obarcza winą pracowników za problemy w firmie. W 2023 roku pojawił się problem z „nieodpowiednim zachowaniem”. Przeprowadzone śledztwo skończyło się aresztowaniem pięciu pracowników. Co więcej, prawnik jednej z ofiar zauważył, że ta sprawa jest szczególna z uwagi na to, że nie były to odosobnione przypadki, tylko wierzchołek góry lodowej.
Przechodząc natomiast do ich produktów, wielu graczy uważa, iż tworzą gry, które do złudzenia przypominają to, co już wydali na rynek. To sprawia, że dawno zapomnieli, czym jest innowacyjność. Czy uczą się na swoich błędach? Wszystko wskazuje na to, że nie do końca. Ubisoft wrócił uwagę i wywołał poruszenie, gdyż prezentują postawę inną od powszechnie przyjętej w branży. Co mocno potwierdziło ich ostatnie stwierdzenie, iż gracze powinni przyzwyczaić się do tego, że nabyte gry nie są ich własnością.
Subskrypcja nowym podejściem?
Możemy się zgodzić, że dziś takie rozwiązanie, w którym płacimy co miesiąc za dostęp do filmów, seriali czy muzyki to pewna norma. Wygoda stanęła na wyższym miejscu. Jedni uważają to za dobry kierunek rozwoju, a inni narzekają i dalej kupują fizyczne wydania. Sam w zeszłym roku miałem parę tytułów, które chciałem mieć w pudełkach, ale niestety, cyfrowe odpowiedniki były po prostu dużo tańsze.
Co więcej, dostęp do nich był szybszy. Pojawił się nawet Alan Wake II, który został wydany tylko w takiej formie. To wywołało dyskusję na temat procesu dystrybucji w nadchodzącej przyszłości. Ciekawym przykładem jest podejście THQ Nordic, którego włodarze postanowili, by ich gry były wydawane fizycznie, lecz z ograniczonym nakładem. Digital jest więc u nich na pierwszym miejscu, ale nie zapominają o korzeniach. Stąd też ograniczono wydanie kolekcjonerskie nowego Alone in the Dark, do zaledwie pięciu tysięcy sztuk.
Ubisoft ustanawia nowy faktyczny standard?
To, że gracze nie mają gier na wyłączność po zakupieniu (np. Steam), nie jest niczym nowym. Dodatkowo w ostatnich latach pojawiło się coraz więcej usług opierających daną produkcję na rozwiązaniu chmurowym (przykład PlayStation Now lub GeForce Now), które dają dostęp do wielu nowszych i starszych produkcji, nawet kiedy odbiorca nie ma dostępu do rozwiązania technicznego pozwalającego na komfortową grę.
Co w przypadku, gdy nie będziemy mieli dostępu do „naszych” gier?
Wszystko zaczęło się od wywiadu, w którym Philippe Tremblay (dyrektor od spraw subskrypcji) zauważył, że pełna cyfryzacja to przyszłość, co widać po usłudze Ubisoft+. Uważa, że gracze powinni przyzwyczaić się do tych usług. Nawet jeśli niektórzy użytkownicy nadal trzymają się wydań pudełkowych, zmiana tego jak wybierają konsumenci „musi nastąpić”. Z jednej strony jestem w stanie go zrozumieć. To, jak podchodzimy do kupowania rzeczy dziś, a jak wyglądało kilka lat temu, uległo diametralnej zmianie.
W tym miejscu pozwolę sobie zacytować jego słowa, byśmy mieli szerszy kontekst:
Jedną z rzeczy, jakie zauważyliśmy u graczy, jest, trochę jak z DVD, nawyk posiadania gier na własność. Ta potrzeba konsumentów musi się zmienić. Oswoili się z tym, że nie mają już kolekcji płyt CD lub DVD, a w przypadku gier ta zmiana przebiega bardzo powoli. Gracze muszą przyzwyczaić się, że nie stracą zapisu w danej grze, że nie zostanie on usunięty ani nigdzie się nie zgubi. Chodzi o to, by czuli się komfortowo, nie posiadając gier. ~PHILIPPE TREMBLAY
Z drugiej natomiast, zakładanie, że jakaś zmiana faktycznie nastąpi i przyniesie zamierzony skutek, może być zgubnym podejściem. Zwłaszcza na przyszłość. Ubisoft już wcześniej zaliczył wpadkę, kiedy przekonywali do technologii NFT. Wtedy również byli pewni, że będzie to nowa jakość gamingu. Jednak rynek, a raczej gracze, bardzo dosadnie pokazali korporacjom, co tak naprawdę myślą o tym rozwiązaniu.
Czy przyszłość faktycznie leży gdzieś pośrodku?
Jestem graczem od wielu lat i często mam okazję odsunąć się od tego środowiska, by mieć inne (czasem diametralnie różne) spojrzenie na pewne reakcje. To właśnie pozwala mi na założenie, że może jesteśmy już w miejscu, gdzie podejście szerzone przez Ubisoft stanie się faktem? A może dalej jest tak, że gracze wciąż traktują ideę abonamentu jako coś nowego? Dla nich to będzie jedynie dodatek obok kupowania gier w wydaniach fizycznych.
Nie da się ukryć, że rozwiązania takie jak Xbox Game Pass sprawiły, że ludzi mają za niską opłatą dostęp do wielu świetnych, mniejszych lub większych, produkcji. Jednak istnienie tego abonamentu nie sprawiło, że zaprzestano kupowania gier. Biznes dalej potrafi się kręcić. Co więcej, wielu twórców przez to, że jest w takiej usłudze – zyskuje, gdyż na pewien czas mogą oni pokazać swój produkt, co potem (gdy wyjdą z tej usługi) może skutkować pełnoprawnym zakupem ich dzieła.
Dobry abonament nie jest zły!
Sam używam wielu abonamentów, którymi żongluję w zależności od aktualnej oferty. Są to raczej usługi oferujące głównie filmy i seriale, lecz czasem zdarza mi się dołączyć na jakiś czas do PlayStation Plus albo Xbox GamePass. Dalej skłaniam się ku kupowaniu gier, przechodząc je w dogodnym dla siebie czasie.
Moje podejście do takich subskrypcji raczej pozostanie neutralne. Aczkolwiek jeśli stanie się faktycznie czymś standardowym – dostosuję się. Nawet jeśli pewne rozwiązania związane z dystrybucją nie są mi na rękę. Nie będę krzyczał, że jest ono złe. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co akurat w danym momencie zostanie rozwinięte. Tak samo też nie wywróżymy z fusów, jakie przyniesie efekty dla całej branży gier lub jej konkretnego segmentu.
Źródło tłumaczenia cytatu polskiego: CD-ACTION.