Odwiedziny w Redfall to ciekawa przygoda dla fana urokliwych nadmorskich miejscowości. Oto otrzymujemy niewielkie miasteczko z klimatem prowincji oraz tajemniczością stanu Massachusetts. Pakujcie plecaki i ruszajcie ze mną w drogę! Moją ulubioną książką są „My, topielcy”, która opowiada o losach całej generacji marynarzy z niewielkiego duńskiego miasteczka Marstal. Nie będę ukrywał, że ta powieść towarzyszy mi w wielu ważnych chwilach życia i być może to ona przyczyniła się do szczególnej uwagi, jaką poświęcam urbanistyce nadmorskich miejscowości.
Redfall, welkam tuuuu!
Tak czy inaczej, wizyta w Redfall była całkiem przyjemna, choć nie będę ukrywał, tytułu nie przeszedłem ze względu na OGROM niesamowitych tytułów, jakimi w tym roku jesteśmy bombardowani. Nie ukrywam, że tytuł odbiega od poprzednich dokonań studia Arkane, twórców genialnego Preya, którego opisałem tutaj!
Tak czy inaczej, same odwiedziny w miasteczku wypadły całkiem interesująco. Nie da się ukryć, że czułem się w Redfall całkiem swojsko. Czemu? Ponieważ fikcyjne miasteczko Redfall jest położone gdzieś na wybrzeżu stanu Massachusetts w USA, a stąd już zaledwie rzut kamieniem od Appalachów, które przemierzałem w Fallout 76!
W trakcie mojej kilkugodzinnej wędrówki pozwiedzałem sobie jedynie miasteczko i wykonałem kilka questów oraz ukatrupiłem kilkudziesięciu wrogów. Cały czas gdzieś w głowie miałem wrażenie, że to właśnie jakiś mod do Fallouta 76. Wszystko, przez bardzo podobne zabudowania.
Inspiracje Europą
Redfall to przykład miejscowości o długiej, jak na USA, historii. Trudno oczywiście to oszacować, ale widać wyraźnie, że miasteczko posiada bardzo nieregularny układ ulic. Ścieżki wiją się i przecinają pod różnymi kątami, serpentyny dróg wesoło pną się w górę oraz w dół. Budynki zaś są ustawione równolegle do ulic, a nie na planie siatki, co jest doskonale widoczne na Zachodnim Wybrzeżu.
Wynika to po prostu z historii regionu. Stan Massachusetts był jednym z pierwszych, do których przybywali osiedleńcy z Europy (XVII wiek). Nic więc dziwnego, że swoje nowe miejsce do życia projektowali tak jak dotychczasowe. Widać to doskonale na mapie. Nabrzeże jest gęsto usiane portami, dalej w głąb lądu jest nieco zagęszczone centrum, a całość łączy sieć dróg.
Wypisz wymaluj standardowe europejskie miasteczko nadmorskie z miejscem na port. To oczywisty i czytelny układ. Od strony morza jest przestrzeń dla pracowników doków i portu, później najczęściej jest niewielka przerwa, w centrum miejsce, gdzie toczy się życie rodzin marynarzy, a najbardziej od portu znajdują się rezydencje dla bardziej zamożnych. A tych akurat w Redfall nie brakuje!
Umieszczenie akcji gry w takim miejscu, to całkiem wygodny pomysł. Z jednej strony, obszar gry jest ograniczony morzem, z drugiej strony miasteczko jest otoczone wzgórzami. W stronę zachodu jest jedynie jeden wydrążony w podstawie góry tunel, ale on jak łatwo się domyślić, również jest „magicznie” zaczopowany.
Przejść do kolejnego obszaru można dopiero po wykonaniu kanonicznego zadania, ale tutaj uwaga! Później nie można już wrócić, więc lepiej wycalakować całe miasteczko przed wyruszeniem dalej.
Architektura kolonialna, neokolonialna, neogotycka i neobarokowa
Któż z nas nie marzył, oglądając filmy z lat 90. by zamieszkać w jednym z tych pięknych domów z stylu kolonialnym? Do dzisiaj bardzo mi się podobają, choć trudno takie w Polsce spotkać. Domy w tym stylu niejedno mają imię i w zależności od regionu oraz upodobań właściciela potrafią mieć bardzo różnorodne wykończenie.
W Redfall takich domów jest całe mnóstwo. Te znajdujące się bliżej portu mają najczęściej bardzo prostą konstrukcję i nie posiadają zbyt wielu ozdób, ale te położone dalej to już prawdziwe rezydencje, które cieszą oko oraz wzbudzają zazdrość.
Zdecydowana większość domów w Redfall reprezentuje styl kolonialny i neokolonialny. To najczęściej proste, prostokątne budynki o dwu bądź czterospadowym dachu i dwóch piętach. Są całkiem pojemne i z pewnością każdy je widział oglądając filmy, dziejące się na Wschodnim Wybrzeżu USA. Pokryte są elewacją nazywaną sidingiem. Niektóre z nich mają nieco urozmaiconą bryłę poprzez dodanie wykusza, w którym najczęściej umieszcza się stół jadalniany.
Dalej od portu, jednak możemy spotkać bardziej wyrafinowane konstrukcje. Te rezydencje reprezentują już takie style jak neobarok czy neogotyk. Z grubsza to również prosta bryła jak w przypadku domów kolonialnych, ale poprzez dodanie wyrafinowanej stolarki, okazałych tarasów czy skomplikowanej ciesielki dachowej tworzą zupełnie nową jakość.
W mieście klasyka!
Co jeszcze podobało mi się w Redfall? Z pewnością to, że to miasto, które widziałem już tak naprawdę setki razy w filmach i grach! Twórcy z Arkane umieścili w swoim miasteczku praktycznie wszystkie kanoniczne dla tego typu lokacji elementy.
Jest więc wieża ciśnień, sklep wielobranżowy, stacja benzynowa, zabudowa portowa i oczywiście centrum naszego ruchu oporu, czyli budynek remizy.
Budynek straży pożarnej w Redfall to przykład architektury neokolonialnej, lecz w odmianie budynku publicznego. Siding zastąpiło pokrycie z cegły, na rogach budynku widać boniowanie, a całość jest uzupełniona o delikatny detal dachu. W środku nie mogło zabraknąć patetycznej wystawki dotychczasowych komendantów.
W Redfall klimatu nie brakuje
Nie miałem żadnych oczekiwań względem tego tytułu. Może dlatego, że nie przepadam za samym konceptem wampirów (oraz zombie). Ten tytuł z pewnością mnie do pokochania wampirzych klimatów nie przekonał, ale samo zwiedzanie miasta i strzelanie było całkiem fajne.
Najbardziej spodobała mi się „zatrzymana” woda w porcie. Wielka fala wisząca nad całym portem robi wrażenie! Szkoda, że ten tytuł nie dorównuje nawet w połowie takim perłom jak Prey, ale każde studia ma lepsze i gorsze tytuły. Pobawić się można, miasteczko Redfall całkiem urocze, jest na czym oko zawiesić i można je zwiedzić jak jesteś fanami lokacji z Fallouta i wampirzych klimatów.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższego materiału.