Czasami myślę sobie, że po tych wszystkich latach nieco już się uodporniłem na zwodniczą moc zwiastunów. Mało który potrafi wzbudzić mój entuzjazm. Może po prostu już zbyt wiele widziałem w swoim życiu? Myślałem tak do momentu, gdy zobaczyłem zwiastun Phantom Brigade i uwierzcie mi, chyba jeszcze nigdy tak szybko nie pobrałem żadnej gry. Okazuje się, że i ja dam się złapać na hype, jeżeli w zwiastunie pojawiają się mechy rodem z Titanfalla. Na szczęście na podobieństwach do jednej z moich ulubionych gier się nie kończy.
Phantom Brigade wie, jak zachęcić do siebie
Przede wszystkim demo, zaprezentowane z okazji Steam Next Fest, Phantom Brigade doskonale spełnia swoją rolę. Wszystko, co zobaczyłem, coraz mocniej zachęcało mnie do tego, by dodać grę do swojej życzlisty. Stajemy na czele początkowo niewielkiego oddziału pilotów walkerów, czyli kroczących, wielozadaniowych machin bojowych, które potrafią zdominować każde pole bitwy. Przydadzą nam się one w odbiciu kraju, który podstępem został zajęty przez okupanta. Wspierani przez lokalny ruch oporu stajemy do kolejnych starć, w których mierzymy się z przeważającymi siłami wroga, odbierając im teren kawałek po kawałku.
Strategia, taktyka i mechy, czyli to, co tygryski lubią najbardziej
Rozgrywka toczy się tutaj na dwóch płaszczyznach, co mocno przypomina mi typ gameplayu, w którym zakochałem się dzięki XCOM: Enemy Unknown oraz XCOM 2. Po pierwsze, czeka nas gra na poziomie strategicznym, gdzie na mapie kraju będziemy decydować, dokąd się udamy i jakie misje podejmiemy. Po drugie, czekają nas walki na poziomie taktycznym, na lokalnych terenach, czy to miasteczkach, czy też okolicach baz wojskowych. To tutaj będziemy wydawać bezpośrednie rozkazy naszym podwładnym i oglądać z bliska bardzo efektowne potyczki.
Taktyczne starcia podzielono na tury, po pięć sekund każda. Tutaj pojawia się ciekawa nowinka, nieco podobna do linii czasu, którą zastosowano chociażby w John Wick Hex. Nasze walkery wyposażone są w sprzęt, pozwalajcy im przewidzieć ruchy przeciwnika na kilka sekund w przód. Dzięki temu możemy dokładnie zaplanować nasze posunięcia: gdzie się przemieścić, kiedy zaatakować, jak się zachować. W praktyce sprawdza się to wyśmienicie i jest szalenie satysfakcjonujące. Trzeba jednak mimo wszystko zachować ostrożność, bo łatwo tutaj o pomyłkę, a gdy tura się skończy, nie cofniemy czasu. Natomiast po zakończeniu tury można ją ponownie obejrzeć, co pomoże zrozumieć co się stało w tak krótkim czasie na kilku frontach.
Zapowiada się ślicznie!
Smaczku wszelkim bitwom dodają bardzo ładne animacje, dzięki którym starcia wydają się żywe i ekscytujące. Do tego możemy zniszczyć bardzo wiele elementów otoczenia. W ogóle wydaje mi się, że ciężko będzie się w tej grze nudzić. Walkery dostępne są w kilku odmianach, a możemy z czasem modyfikować ich pancerz, uzbrojenie, a także wygląd, wykorzystując do tego zrecyklingowany wrogi sprzęt. Za sterami maszyn mogą siadać różni piloci, więc jeżeli któryś odniesie poważne rany w trakcie bitwy, można pozwolić mu odpocząć. Wtedy jego miejsce w kolejnym starciu zajmie ktoś inny. Wygląda na to, że zarządzanie czasem, personelem i sprzętem będzie bardzo ważną częścią całej rozgrywki.
Fragment gry, przedstawiony w wersji demo, przeszedłem niemal z zapartym tchem i przy jednym posiedzeniu. Jeżeli pełna wersja, która ma pojawić się 28 lutego 2023 roku, będzie choć w połowie tak ekscytująca, to jest na co czekać. Warto dodać, że gra wygląda ślicznie, choć może nie powala niesamowitymi efektami. Natomiast cutscenki, które mogłem obejrzeć w demie, robiły wrażenie naprawdę dobrze wyreżyserowanych. Wiem, że za te dwa tygodnie będę szykował portfel na zakup tej gry. Wierzę, że będzie to bardzo udana transakcja.